Awantura z Olegiem Bondarenko może odbić się większą czkawką, niż wszyscy się spodziewają — w jego sprawie interweniowało bowiem rosyjskie MSZ.
Politolog, komentator, działacz społeczny, szef Fundacji Polityki Progresywnej w Moskwie, był zaproszony do Berlina na konferencję „Polityczny początek 2018" Die Linke — niemieckiej lewicy. Kiedy 14 stycznia wysiadł z samolotu na berlińskim lotnisku, dowiedział się, że od już listopada 2017 jest w Unii Europejskiej persona non grata — zakaz wjazdu do strefy Schengen otrzymał na wniosek Polski.Jego zdziwienie było tym większe, że w grudniu był z wizytą w Rzymie i nikt nie robił mu problemów. Ale okazuje się, że politolog jest solą w oku naszych służb. Ma stanowić „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego" RP.

Polska rusofobia przekracza (dosłownie!) kolejne granice.
W październiku wydalony z Polski został Dmitrij Karnauchow, naukowiec i przedstawiciel Rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych w Moskwie. Ponoć miał „inicjować elementy wojny hybrydowej" — głównie przez swoją działalność akademicką, organizację konferencji i „gromadzenie wokół siebie młodzieży, a także historyków i naukowców".— Z ustaleń ABW wynika, że w ramach swojej działalności Karnauchow podejmował szereg inicjatyw wymierzonych w polskie interesy, m.in. inicjował kampanie informacyjne na rzecz Rosji prowadzone w Polsce, prowadził kampanie podgrzewające polsko-ukraińskie animozje, stymulował działania w Polsce, sprzeciwiające się demontowaniu sowieckich pomników, a także akcje dyskredytowania polskich władz, zarówno w polskich jak i zagranicznych mediach — tłumaczył w mediach Stanisław Żaryn.
Brzmi jak działalność wywrotowa?
Raczej po prostu prorosyjskie poglądy, które z jakichś względów są w Polsce uznawane za przejaw wrogości.
To, czym zajmował się na co dzień Karnauchow, stanowi standardowy zakres obowiązków wykładowcy akademickiego czy badacza kulturoznawcy związanego z określonym regionem.
Do 2020 do Schengen nie wjedzie również znany rosyjski dziennikarz Leonid Swiridow, któremu również zarzucono, że stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa, jednak nie wykazano, w jaki sposób — kazano mu zwijać manatki i jeszcze przed zakończeniem procesu sądowego — deportowano, podobnie jak Bondarenkę, z powrotem do Rosji.Rosjanie przodują również w statystykach polskiego Urzędu do Spraw Cudzoziemców — w odmowach udzielenia międzynarodowej ochrony.
Oleg Bondarenko mówi o tym, co spotkało go ze strony Warszawy:
— Dowiedziałem się o tym dopiero na berlińskim lotnisku Tegel, gdzie poleciałem na wydarzenie partii Die Linke i chciałem zaprosić ich przywódczynię Sahrę Wagenknecht do Rosji — powiedział. — Podczas kontroli paszportowej niemiecki strażnik graniczny zapytał mnie: „Jakie ma Pan problemy z Polską?".
„Nie mam żadnych" — odpowiedziałem.
Nigdy nie było nawet jakichkolwiek aluzji ze strony polskich władz na ten temat i być nie mogło.
Trudno mi sobie wyobrazić, jakie konkretne zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego Polski mógłbym przedstawić z kilku powodów. Po pierwsze, wcześniej regularnie odwiedzałem Polskę na zaproszenie szefa Wschodnioeuropejskiego Forum Gospodarczego Zygmunta Berdychowskiego i co najmniej dziesięć razy uczestniczyłem w pracach tego forum, które odbywa się na początku września w Krynicy-Zdroju. Po drugie, zawsze z szacunkiem wypowiadałem się na temat państwowości Rzeczypospolitej Polski i nie miałem konfliktów z żadnym polskim obywatelem. (…) Jeśli Polska deklaruje mnie jako persona non grata w UE, najwyraźniej dzieje się tak na prośbę kolegów ze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Tylko bardzo dziwne, dlaczego Polacy nagle zdecydowali się chronić biednych Ukraińców? Kilka lat temu brałem w Warszawie udział w prezentacji filmu poświęconego rzezi wołyńskiej. Nacjonalistyczne władze w Kijowie odmawiają uznania samego faktu zagłady ponad 140 tysięcy Polaków w 1943 roku na zachodzie Ukrainy w wyniku pogromów chłopskich. Czy naprawdę to stanowisko jest bliższe obecnej Polsce? Wątpię w to. Nie jest tajemnicą, że przez prawie 8 lat stałem na czele Rosyjsko-Ukraińskiego Centrum Informacyjnego w Kijowie, aktywnie walczyłem z ukraińskim nacjonalizmem — niszczycielskim zarówno dla Rosjan, jak i dla Polaków.
Po wstrząsającym reportażu „Superwizjera" TVN zatrzymano w sumie sześciu jego bohaterów — po czym zwolniono do domu. Zastosowano wobec nich dozór policyjny i uznano, że to wystarczy.
Natomiast od 11 listopada trwają poszukiwania 8 osób, które szły ulicami Warszawy w Marszu Niepodległości, niosąc rasistowskie hasła o białej Polsce wolnej od Żydów.
Przez 2 miesiące nie udało się ich namierzyć, trwa przesłuchiwanie świadków i oglądanie materiałów z monitoringu.
Być może służby są zawalone robotą, ścigając Rosjan.
Tekst jest publikowany za zgodą autora. Oryginał pierwotnie ukazał się na stronie trybuna.info.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)