Na przygotowanie uzasadnienia technicznego Komisja Europejska zgodziła się przeznaczyć około trzech milionów euro — około połowy wymaganej sumy. Uzasadnienie natomiast pozwoli na obliczenie kosztu projektu. Jedną rzecz wiemy na pewno — realizacja projektu tania nie będzie.
Dziesięć lat temu polskie media donosiły, że już w 2013 roku norweski gaz popłynie do Polski gazociągiem Baltic Pipe (tak nazywa się projekt marzeń). Przez cały ten okres Norwegia nie zaprzestawała prac na złożach i nawet zwiększyła wydobycie — na tyle, że zainterweniowali lokalni ekolodzy. I teraz polscy eksperci, pokrzepieni takimi danymi, głoszą, że już z nadejściem 2022 roku Polska przestawi się na nowe źródła energii. Akurat w tym roku upływa długoterminowy kontrakt na import gazu z Rosji. To minus 10 miliardów metrów sześciennych gazu, które co roku dostarcza „Gazprom". Polska natomiast potrzebuje 15 miliardów.Można oczywiście przeżyć i bez rosyjskiego gazu — akurat eksport rosyjskiego węgla do Polski zwiększył się trzykrotnie. Są jeszcze dostawy rewersowe, znowuż rosyjskiego gazu, z Niemiec. Oby nie zamarzli.
Ale czy aby Oslo nie zawiedzie nadziei Warszawy? Kijów na przykład zdążył już oskarżyć Norwegię o zdradę, kiedy do budowy Gazociągu Północnego-2 dołączyła w charakterze wykonawcy norweska spółka Kvaerner. Na dany moment Norwegia dostarcza do Europy trochę ponad 100 mld metrów sześciennych gazu rocznie — to około jednej czwartej potrzeb Europy. Gazprom zaspokaja jedną trzecią potrzeb rynku.
To dane na teraz. I nie ma co liczyć na zwiększenie dostaw od Norwegów. Eksperci twierdzą, że zapasy Norwegii są bardzo ograniczone, i przywołują przykład Holandii, która w ubiegłym stuleciu była największym dostawą gazu do Europy, a teraz importuje wszystkie surowce energetyczne, bo jej własne zapasy uległy wyczerpaniu.Przykro by było zmarnować dziesiątki lat na rozmowy i plany, miliony, jeśli nie miliardy euro, na budowę gazociągu, żeby ostatecznie lubować się samym jego widokiem albo popisywać się pseudoniezależnością od rosyjskiego gazu przed Ukrainą, która tylko może sobie o niej pomarzyć. Ale pieniądze i korzyści to nic, jeśli w grę wchodzą ambicje geopolityczne.
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)