I tradycyjnie znów powraca motyw ulubieńca narodu — Bartłomieja Misiewicza. Podczas rzecznikowania w ministerstwie to „Misio" był jednym z beneficjentów wysokich nagród przyznawanych przez Macierewicza.
W 2017 minister miał aż trzech szefów gabinetu politycznego: najpierw, do kwietnia, rolę tę pełnił Bartłomiej Misiewicz, później zastąpił go Krzysztof Łączyński, a następnie fukncję objął Dominik Smyrgała. To wszystko, a jakże, swoje kosztuje. Tylko o samym Misiu wiadomo, że jego pensja wynosiła 12 tysięcy miesięcznie. Wynagrodzenie jego następców nie jest znane, ale można przypuszczać, że było porównywalne.
Dane o wydatkach na nagrody podał serwis „Dane Publiczne". MON zakomunikował tylko, że premie wyniosły „średnio nieco ponad półtora tysiąca zł na osobę miesięcznie", co sugerowałoby równy podział — ale gdyby tak właśnie było, to raczej zbędne w tym wszystkim byłoby słówko „średnio".Od 9 stycznia w MON szefuje Mariusz Błaszczak. Jego hojność na razie nie jest znana, ale jest oczywiste, że wprowadził do ministerstwa kolejną grupę swoich zaufanych ludzi, których lojalność również będzie musiał nieźle opłacać. Ekipa Macierewicza już pożegnała się z posadami. Dwa tygodnie temu premier Morawiecki odwołał wiceszefów MON: Bartosza Kownackiego, Dominika Smyrgałę i Bartłomieja Grabskiego. Ich miejsce zajęli: Sebastian Chwałek i Marek Łapiński. Natomiast nowym wiceministrem obrony został Wojciech Skurkiewicz.
Czy marny bilans zakupowy i imponujący bilans pieniędzy wydanych na nagrody przesądziły o odwołaniu Macierewicza — można tylko przypuszczać. To jedna z hipotez stawianych przez dziennikarzy, ale o wiele bardziej popularna jest ta, mówiąca o wymuszeniu tej dymisji przez Andrzej Dudę.
Sam Jarosław Kaczyński, indagowany przez „Gazetę Polską" o powody zmiany na stanowisku szefa MON, powiedział tajemniczo:
- Dla skutecznej realizacji naszego projektu politycznego tak trzeba było postąpić, choć dla nikogo z nas — mogę powiedzieć, że szczególnie dla mnie — ta decyzja nie była prosta — przyznał Jarosław Kaczyński. — Znam Antoniego od 40 lat. Raz współpracowaliśmy, innym razem działaliśmy równolegle, ale byliśmy w bardziej lub mniej intensywnym kontakcie. Tak niestety ułożyły się teraz sprawy, że mimo sentymentu, zasług, trzeba było postąpić tak, jak postąpiliśmy.Nawet jeżeli głowa Macierewicza „poleciała" z powodu publicznych pieniędzy wypompowanych z resortu, żaden z czołowych polityków PiS tego głośno nie przyzna.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)