Gdy doszło do „historii w Salisbury”, „Theresa Bond” z przyjemnością się w nią wczepiła.
Zamiast tego, aby przedstawić dowody, premier Wielkiej Brytanii szybko ogłosiła światu całą listę popełnionych przez Rosjan „grzechów”, starając się nadać swoim działaniom rys wiarygodności w związku z przestępstwem. A jej minister obrony niemal w tym samym czasie zaprezentował, na czym polega błąd brytyjskich władz. Działając w porozumieniu z USA i Francją, uważają one, że maja prawo dyktować całemu światu, jak ma się zachowywać w zgodzie z ich kaprysem.
Londyn o czymś decyduje, a następnie brutalnie „ugniata” swoją linię. Jeśli ktoś ośmieli się stanąć na jego drodze (jak w tym przypadku Moskwa) i zwrócić uwagę na międzynarodowe normy prawne, to ten „ktoś” zamienia się w jego oczach w „zagrożenie dla świata”. W ubiegłym wieku Niemcy przekonały się o tym na własnej skórze. Ta cecha charaktery Brytyjczyków nie zaniknęła z czasem.
Dlaczego nikt nie poprosił o pomoc odpowiedniej instytucji w Szwajcarii oraz innych organizacji? Dlaczego May nie zwróciła uwagi na to, że – według „New York Times” – USA w 1999 roku zdobyły dostęp do największego na świecie zakładu produkcji tej i innych substancji trujących w Nukusie?
Dostęp do tego zakładu w Uzbekistanie po rozpadzie Związku Radzieckiego mógł mieć każdy. Nie potrzebowałby do tego książki, którą napisał twórca tego jadu, mieszkający obecne w USA. Gdyby formuła tego gazu została opublikowana, to mogłoby je produkować każde laboratorium na świecie, którego pracownicy posiadaliby niezbędną wiedzę.
Ale dlaczego brytyjska premier, wpadając niemal w histerię podczas swego wystąpienia, przemilczała ten fakt? Albo to, że wojskowi, którzy mają kontakt z tą substancją, obowiązkowo muszą być ubrani w odzież ochroną – nie miało to miejsca w Salisbury?Odkąd Trump doszedł do władzy w USA, BBC, finansowana z budżetu państwa tuba brytyjskiej polityki zagranicznej, zaczęło wariować.
Nikomu nie zaszkodzi zapoznanie się z retoryką brytyjskich władz pod adresem Rosji w ostatnich tygodniach przed przemówieniem May na temat incydentu w Salisbury. Dowódca Sztabu Generalnego Wielkiej Brytanii pochwalił się niedawno, że, wbrew wszelkim porozumieniom z Niemcami, brytyjskie wojska nie opuszczą naszego terytorium.
Zgodnie z tymi umowami Brytyjczycy w 2019 roku powinni spakować walizki i wrócić do domu, ale ten dżentelmen nie chce, aby tak się stało. Być może wystąpienie May należy rozpatrywać w tym świetle: jeśli nie uda się wywołać wojny przeciwko Rosji, Iranowi lub obu tym państwom? Być może w tym świetle również dymisja Raxa Tillersona ze stanowiska sekretarza stanu USA nabierze innego znaczenia?
Po 1998 roku i zbrodniczej wojnie w Jugosławii każda zmiana rządu w Niemczech zwiększa ryzyko nowej wojny, bo sojusznicy Niemiec bezlitośnie wykorzystują ich słabość. Jednocześnie kraj za każdym razem trafia w określone okoliczności wówczas, gdy jego rząd dopiero się formuje.Nie mniej niezwykłe jest to, co dzieje się od momentu objęcia urzędu prezydenta USA przez Trumpa. Oczywiście amerykańskie media, np. CNN, już pierwszego dnia zaczęły go atakować. Ale ich działań w żaden sposób nie można porównać z obrzydliwym potokiem błota, którym obrzuca amerykańskiego przywódcę BBC wraz z innymi brytyjskimi mediami.
Czyżby Trump tak bardzo podważył rolę, którą Londyn do tej pory odgrywał w nastawionym na globalizację świecie, że reakcję publiczną brytyjskich władz na niego można wyjaśnić tylko w taki sposób? Londyn robił wszystko, aby przeszkodzić w spotkaniu prezydentów Putina i Trumpa, bo gdyby im się udało porozumieć, groziłoby to zaprowadzeniem pokoju i dobrobytem na świecie. A w ubiegłym roku z Trumpem „popracowano” w należyty sposób, dlatego teraz – najwyraźniej – upodobnił się do swoich poprzedników na stanowisku prezydenta i „rzucić się” w wir kolejnej wojny.
Bo kto zdoła oprzeć się presji „żelaznego trójkąta” w postaci amerykańskiego kompleksu zbrojeniowo-przemysłowego, sił wspierających Państwo Islamskie, a także amerykańskich mediów? Londyn zaczyna dokręcać śrubę. Theresa May ma zakusy na wszystkich. Pokojowe współistnienie i współpraca zgodnie z zasadami przyjętymi na całym świecie nie jest dla niej. A nasze zadanie polega na tym, aby sprzeciwiać się Brytyjczykom, opętanym ideą wywołania kolejnej wojny.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)