Ikonowicz żartuje, że „właściwie, gdyby władza była konsekwentna, to nasza flaga powinna być biała i najlepiej gdyby to czerwone z dołu obciąć". To prawda, tyle lat po „odzyskaniu niepodległości" w 1989 roku, a nadal mamy flagę, której używał PRL.
Można się zastanawiać, jakie dekomunizacja, przeprowadzana w iście hunwejbinowskim stylu, tylko w odwrotną stronę niż „rewolucja kulturalna" w Chinach, będzie miała konsekwencje dla naszej narodowej świadomości i tożsamości?
Ikonowicz uważa, że „wszystko to zmierza do tego, że połowy naszej tradycji, co najmniej połowy, nie ma. Nie ma ruchu robotniczego. Zamiast tego mamy żołnierzy wyklętych i różne inne bajdy. Problem polega na tym, że bez PPS-u, bez czerwonego sztandaru, bez 1905 roku, to Polak jest na wpół Polakiem. Takim Polakiem po lobotomii."Polskę wyzwoliła Armia Czerwona. Niezależnie od tego jak bardzo we współczesnej Polsce chciano by ten fakt ukryć, czy zafałszować, to żywym dowodem wyzwolenia jesteśmy przecież my, Polacy, którzy dziś w Polsce żyjemy. Bez tego wyzwolenia nas by po prostu nie było. O tym i o innych sprawach mówi Ikonowicz. Uważa, że w Polsce „doszło do jakiegoś skundlenia i nie można ciągle wykopywać trupów i sikać na groby wrogów". Są, a przynajmniej powinny, być jakieś granice tego szaleństwa. Czy Ikonowicz coś by zrobił w sprawie dekomunizacji warszawskich ulic, gdyby został prezydentem Warszawy w najbliższych wyborach, w których bierze udział? Dowiecie się Państwo po obejrzeniu całego wywiadu. Zapraszam.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)