W 2018 roku miały odbyć się szkolenia dla tysiąca kandydatów na oficerów OT. Do jej przeprowadzenia zobowiązano między innymi Wojskową Akademię Techniczną w Warszawie. Szkolący podeszli do sprawy bez zbędnego zawracania sobie głowy: przyjęto pobieżny harmonogram, wyznaczono w ogólny sposób daty oraz liczbę uczestników kursu. W trakcie nagranych siedmiu minut odprawy zastanawiano się też „czego by ich tu właściwie nauczyć". Dumali nad tym podpułkownik Mariusz Szmidt, szef Studium Szkolenia Wojskowego WAT wraz z wykładowcą podpułkownikiem Michałem Gazdą.
Padały takie stwierdzenia:„Drugi model to jest, k…a, dla tych, którzy właśnie siedzą u nas na kursie i skończą u nas ten kurs, i przyjdą na kolejny kurs ten, k…a, trzyipółmiesięczny. Czyli wychodzi na to, że będziemy ich uczyć tego samego. Zdadzą egzamin z tego samego, k…a"; „Godzin jest chyba 562, za wiele nie wiem, odprawy nie było. Ma być przyjęcie 800 osób plus to, co jest. Około tysiąca osób"; „Ja sobie tego nie wyobrażam, jak będzie tyle ludzi, tyle godzin…".
Przekładając to na bardziej zrozumiały język, wszystko co mówili dowódcy, można streścić jako „nie wiemy kogo i czego uczyć, w jakim wymiarze, ani czego właściwie ci z ministerstwa od nas chcą".
Autor nagrania przekazał je Antoniemu Macierewiczowi, prezydentowi, a także sejmowej komisji obrony. Wcześniej o tym, że oficerowie z WAT nie mają żadnej koncepcji szkoleń, a to może stanowić nie tylko kompromitację, ale wręcz zagrożenie dla polskiej obronności informował rektora WAT. Z końcem stycznia został zwolniony ze służby.Czyżby właśnie wyjaśniła się najpilniej strzeżona w PiS tajemnica — kulisy nagłego odsunięcia Antoniego Macierewicza z funkcji szefa MON na początku 2018?
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)