Przez dziesięciolecia te kraje były uważane za godnych zaufania partnerów. W latach 80. ubiegłego wieku Japonia nazwała siebie „niezatapialnym amerykańskim lotniskowcem”. Ale wcześniejsze zasługi nie pomogły w utrzymaniu ulg.
— Jest to szczególnie obraźliwe, bo Korea Południowa, drugi amerykański sojusznik w regionie, otrzymała przywileje. Premier Japonii Shinzō Abe był dumny ze swoich przyjaznych stosunków z Trumpem, ale nie zdołał przekonać Białego Domu do ustępstw. Dla niego jest to polityczny cios – powiedział w wywiadzie dla Sputnika kierownik Ośrodka Badań Japońskich Instytutu Dalekiego Wschodu Rosyjskiej Akademii Nauk Walerij Kistanow.
Jak dodał, interesy gospodarcze Waszyngtonu i Tokio zaczęły się rozchodzić zaraz po dojściu Trumpa do władzy. W Kraju Wschodzącego Słońca boleśnie odczuto decyzję amerykańskiego prezydenta dotyczącą wycofania się z Partnerstwa Transpacyficznego. – Z tym projektem wiązał on nadzieje przezwyciężenia względnej stagnacji gospodarczej w swoim kraju. Jednak Amerykanie dali do zrozumienia, że ten format ich nie zadowala. Biały Dom może wrócić do Partnerstwa Transpacyficznego, ale tylko na swoich warunkach – powiedział Kistanow.Podstawowy zarzut USA wobec Japonii dotyczy zamkniętego rynku. Tokio wydaje dużo pieniędzy na wspieranie swoich rolników. Import ryżu został zminimalizowany, bo obłożono go wysokimi cłami. Podobnie rzecz się ma w przypadku innych produktów rolnych. Amerykańscy dostawcy chcą otrzymać dostęp do japońskich konsumentów. Trump lobbuje ich interesy.
Nadciągający konflikt nie jest na rękę Shinzō Abe. Jego rankingi spadają. Szczególne relacje z Trumpem nie przynoszą mu praktycznych korzyści. Perspektywa dymisji Abe staje się coraz bardziej realna. Były premier Japonii Jun’ichirō Koizumi uważa, że może do niej dojść już pod koniec czerwca.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)