„Ustawa o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego z sojusznikami w Europie zwiększa bezpieczeństwo energetyczne członków NATO, zapewniając tym krajom stabilne i niezawodne amerykańskie zasoby energii. Dokument nakłada również sankcje na gazociąg Nord Stream 2, który będzie dostarczał gaz ziemny z Rosji do Niemiec oraz na inne rosyjskie rurociągi do eksportu energii" — czytamy w oświadczeniu polityka.
W projekcie ustawy potępiono także działania rządu Rosji. W związku z tym amerykańskie wysiłki będą skierowane na „powstrzymywanie Moskwy" przed wykorzystywaniem źródeł energii jako „broni geopolitycznej".
W dokumencie Nord Stream 2 przedstawiany jest jako projekt, który negatywnie wpłynie na bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej oraz gospodarkę Ukrainy i innych państw środkowoeuropejskich. Gazociąg ma rzekomo uzależnić Europę od rosyjskiego gazu.W poniedziałek 16 lipca prezydent USA Donald Trump na wspólnej konferencji prasowej z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem powiedział, że USA będą konkurować z Nord Stream-2, realizując dostawy swojego LNG.
Rosyjski lider zapewnił go z kolei, że Moskwa jest gotowa utrzymać tranzyt gazu przez Ukrainę po uruchomieniu Nord Stream 2, a także przedłużyć kontrakt gazowy, jeśli Gazprom i Naftohaz uregulują spór w Trybunale Arbitrażowym w Sztokholmie.
Decyzje, podejmowane przez amerykańską elitę polityczną uderzą nie w Rosję, a w sojuszników i partnerów Stanów Zjednoczonych w Europie — powiedział przewodniczący Komisji Dumy Państwowej ds. Energetyki Paweł Zawalny.
Obecne działania są raczej skierowane przeciwko Europie, dlatego że wprowadzone sankcje uderzą nie tylko w Nord Stream 2, ale i w nią samą. Jeśli projekt nie zostanie zrealizowany, to Europejczycy będą (musieli — red.) kupować droższy gaz. Z powodu zmniejszenia własnego wydobycia nie obejdą się bez dostaw (z zewnątrz — red.). Nie sądzę, żeby Donald Trump po szczycie z Władimirem Putinem zatwierdził sankcje. Takie decyzje zawsze podejmuje prezydent, ale nie pójdzie na taki krok, ponieważ spotkanie się odbyło i osiągnięto konkretne porozumienia. Projekt tak czy inaczej zostanie zrealizowany.
Opinię tę podziela również wicedyrektor Fundacji Narodowego Bezpieczeństwa Energetycznego Alieksiej Griwacz. Jego zdaniem wprowadzenie ograniczeń finansowych zwiększy napięcie w stosunkach między USA i Europą. Właśnie dlatego Waszyngton nie będzie sięgać po ten instrument — uważa ekspert. Amerykanie wywierają presję słowną, jednak do wprowadzenia sankcji (ostatecznie — red.) nie dojdzie. Europejczycy będą jeszcze aktywniej wspierać ten projekt" — zaznaczył.Stany Zjednoczone torpedują ten projekt, ponieważ umacnia on rosyjsko-europejską współpracę w sferze energetycznej oraz stanowi dodatkową konkurencję dla amerykańskiego LNG w Europie. Senator Barrasso bierze udział w kampanii, która jest lobbowana i opłacana przez określone struktury.
„Jeśli chodzi o sam fakt wprowadzenia sankcji, to wydaje mi się, że administracja USA tego wcale nie chce. Ale nie dlatego, że są za Nord Stream 2 czy Rosją. Amerykanie zdają sobie sprawę, że wprowadzenie sankcji przeciwko europejskim firmom pogorszy stosunki USA i krajów europejskich do poziomu, którego nie było jeszcze w historii, oraz stworzy ryzyko eskalacji konfliktów i nieporozumień, jakie istnieją już w relacjach Waszyngtonu i stolic Starego Świata.Kwestia wprowadzenie sankcji stoi wciąż pod znakiem zapytania. Najważniejsze jest jednak to, że restrykcje nie spowodują zakończenia prac nad projektem" — powiedział Alieksiej Griwacz na antenie radia Sputnik.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)