Na przestrzeni lat wschody słońca nad Zbiornikiem Klaźmińskim podziwiały dziesiątki muzyków z 37 krajów świata. Geografia konkursu obejmuje dwie półkule od Brazylii do Indonezji. Oddzielne miejsce na liście gości zajmuje Polska. W tym roku reprezentowała ją zwyciężczyni Międzynarodowego Konkursu Piosenek Anny German „Wiktoria 2014" i laureatka Festiwalu „Russkaya Pesnya" w Moskwie Uliana Kołodziejczak. Udało mi się z nią spotkać w czasie spaceru po rosyjskiej stolicy.
— Organizatorzy zapewniają uczestnikom konkursu „Pirogovskiy rassvet" program kulturalny, który niewątpliwie jest przyjemnym bonusem dla większości gości, odkrywających dopiero ten kraj. Ale Pani jest częstym gościem w Rosji…
— Już niejednokrotnie byłam w Moskwie, w Petersburgu, Kaliningradzie i w Rostowie nad Donem. Moja mama jest Rosjanką i język rosyjski jest mi bardzo bliski. Także czuję się tutaj jak w domu. Zawsze przyjeżdżam do Rosji w radosnym nastroju i z ciekawością poznania czegoś nowego. Jest tu dużo miejsc do zwiedzania, także każdy wyjazd jest czymś niezapomnianym.W Petersburgu na przykład niejednokrotnie byłam na spotkaniach dla „Rodaków za granicą", a spacery nad Newą będę pamiętała do końca życia. Właśnie tam napisałam jedną ze swoich autorskich piosenek pod tytułem „Białe noce" w języku rosyjskim. Jeśli chodzi o Moskwę, to tutaj byłam na konkursie „Romansiada" czyli autorskich romansów, zostałam laureatką ze wspomnianą już piosenką „Białe noce".
Ale takich niezapomnianych chwil jest bardzo dużo. Teraz przez 3 dni byłam pod Moskwą na konkursie „Pirogovsky Rassvet". Kurort Klaźma, w którym jeszcze nigdy nie byłam, jest bardzo uroczy, pogoda nam dopisała, także wszystko było super!— Pani pseudonim sceniczny jest zdrobieniem od imienia, ale brzmi bardzo rosyjsko. W jaki sposób jest odbierany w Polsce i na scenie międzynarodowej?
— Wcześniej rzeczywiście miałam pseudonim artystyczny „Uliasza" — tak nazywali mnie krewni i znajomi już od dzieciństwa. W Polsce brzmiało to bardzo interesująco, a nawet intrygująco, ponieważ ludzie często nie wiedzieli, skąd to się bierze.
Natomiast teraz jestem troszkę starsza i śpiewam bardziej liryczne piosenki, wiem, gdzie lepiej się odnajduję i jaki styl bardziej pasuje do mojego głosu. Chcę być Ulianą, tak jak w „dorosłym" życiu.— Pani pseudonim zauroczył z pewnością rosyjskojęzyczną widownię na tegorocznym konkursie. A jaka atmosfera panowała wśród uczestników?
— Oj, świetna! Było nas 11 osób. Od pierwszego dnia byliśmy jedną wielką rodziną. Nie było w ogóle czuć żadnej rywalizacji. Wszyscy się wspieraliśmy i ten czas, który spędziliśmy razem, śpiewając z gitarą już poza konkursem był chyba najcenniejszy.
— Czy udało się może nawiązać kontakty z rosyjskimi wykonawcami? Сzy możemy się spodziewać jakiejś kolaboracji muzycznej w najbliższej przyszłości?
— Mam kontakt z różnymi artystami z różnych państw. Na razie jest współpraca z piosenkarzem z Kazachstanu. Najprawdopodobniej będziemy wspólnie przygotowywać się w duecie na Eurowizję… reprezentując Białoruś! W ogóle bardzo interesuję się rosyjską sceną muzyczną. Przede wszystkim współczesną estradą.Mam różne cele i plany: chciałabym wystąpić na międzynarodowym konkursie dla młodych wykonawców muzyki popularnej „Novaya volna" w Soczi. Na pewno zgłoszę swoją kandydaturę. Rosyjska estrada jest ogromna. Mam wrażenie, że artyści współpracują tutaj ze sobą jak wielka rodzina. Jest to bardzo bogaty i bardzo interesujący rynek.
— Bardzo zaciekawiła mnie informacja, że oprócz kariery piosenkarki wybrała Pani również ścieżkę dyplomatyczną, studiując stosunki międzynarodowe na Collegium Civitas w Warszawie. Zazwyczaj muzycy starają się unikać polityki, czy może się mylę?
— Nie poszłam w stronę polityki. Pierwotnym moim celem były stosunki międzykulturowe, ale nie było odpowiedniej liczby osób, więc poszłam na dyplomację publiczną. Było to dla mnie bardzo interesujące doświadczenie, ponieważ tak jak mówię — często wyjeżdżam, lubię poszerzać swoje horyzonty, poznawać nowe kultury.
Swoją pracę dyplomową napisałam właśnie na temat „Jak dialog międzykulturowy może wpływać na relacje polsko-rosyjskie". Uważam, że kultura jest narzędziem, dzięki któremu możemy się bardziej poznawać i zbliżać narody.Konflikty i nieporozumienia wynikają często z dezinformacji, bądź braku informacji. Czerpiemy je z telewizji i mediów, aczkolwiek sami nie znamy danej kultury i ludzi. I właśnie przez różne spotkania kulturalne i sztukę możemy się zaprzyjaźnić i lepiej rozumieć się nawzajem — powiedziała artystka.
Uliana Kołodziejczak, podobnie jak Anna German, wykonuje piosenki w różnych językach, w tym w chińskim oraz francuskim. Nie mogłam się więc powstrzymać od pytania, który z nich jest jej najbliższy?
— Rosyjski! Naprawdę. Gdzieś tam w duszy to jest mój język. Piszę też piosenki w tym języku. Wydaje mi się i nie jest to tylko moje zdanie, lecz opinia wielu znajomych, że mój głoś brzmi najbardziej melodyjnie właśnie w tym języku. A jeśli miałabym wybrać drugi język, to byłby to francuski. Nie umiem jeszcze mówić po francusku, ale bardzo mi się podoba ten język i jednak mój głos po francusku też brzmi ładnie, — przyznała piosenkarka.Jedną z zasad konkursu „Pirogovsky Rassvet" jest wykonanie piosenki właśnie po rosyjsku. Poprosiłam Ulianę, by zaśpiewała coś dowolnego i artystka wybrała utwór z tekstem wiersza rosyjskiego poety Roberta Rożdiestwienskiego „Kak mnogo let vo mne liubov spala" („Jak wiele lat we mnie spała miłość").
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)