Rzeczkowski w swoim artykule utrzymuje, że Marek Falenta, biznesmen stojący za zleceniami nagrań, miał u Rosjan potężne długi. Falenta przez swojego kumpla Roberta Szustowskiego wplątał się w nieciekawe interesy z tzw. mafią sołncewską (FBI uznało ją za ajwiększą euroazjatycką organizację kryminalną na świecie).
Wokół Falenty i Szustowskiego krążyć mieli inni „rosyjscy łącznicy", między innymi Jacek Kotas, kojarzony też z Antonim Macierewiczem oraz właściciele restauracji „Sowa i Przyjaciele". Robert Szustowski nie ukrywał, że faktycznie robił w Rosji interesy, reprezentował w Polsce m.in. Montażspecbank. Rosjanie mieli płacić Szustowskiemu tak hojnie, że zdołał założyć znaną dziś firmę deweloperską — Grupę Radius. Falenta zapragnął powtórzyć jego sukces.
Marzył, aby zostać liderem w handlu rosyjskim węglem w Polsce. Korzystając ze wsparcia Roberta Szustkowskiego, zdołał namówić właścicieli Kuzbaskiej Kompanii Paliwowej, by ci dali mu węgiel. Teoretycznie za darmo, ale w praktyce — miał skusić ich sensacyjnymi nagraniami polityków. Chwalił się też ponoć dobrymi znajomościami w ABW.
— Falenta musiał Rosjanom coś obiecać, może nawet coś dać. U nich nie ma tak, że coś się dostaje za nic, tym bardziej węgiel wart 20 mln dolarów. I to na pierwszym spotkaniu — twierdził informator „Polityki", oficer kontrwywiadu.A jak cała sprawa ma się do Kremla? Red. Rzeczkowski utrzymuje, że rosyjskie służby specjalne, mające swoje „wtyki" również w mafii sołncewskiej, żywo się zainteresowały materiałami, które obiecywał dostarczyć im biznesmen.
Tylko że Falenta usiłował być jeszcze sprytniejszy: równolegle postanowił porozumieć się z politykami PiS, m.in. z Mariuszem Kamińskim. Ten nagrania wziął, ale interes Falenty się posypał. Rosjanie, którym nadal nie zdołał spłacić długu, porozumieli się z polskimi śledczymi i na wiosnę 2014 niedoszły tuz węglowy został zatrzymany przez CBŚ. Dalszy ciąg znamy. Nagrania ukazały się we „Wprost" oraz „Do Rzeczy".
I co? W gruncie rzeczy nie wynikło z nich wiele. Okazały się bowiem pogawędkami zblazowanych posłów przy wódce. Z pewnością gdyby w tej sytuacji nagrać redaktora Piątka czy Rzeczkowskiego, z ich wynurzeń nie byliby zadowoleni ani ich pracodawcy, ani żony.Autor tekstu stawia w „Polityce" kilka naprawdę poważnych tez (formułuje je wprost): pierwsza to taka, że Kremlowi zależało na obaleniu proeuropejskiego rządu w Warszawie. I że od (cienkich w gruncie rzeczy) nagrań biznesmena wplątanego w konszachty z mafiosami w prostej linii biegnie połączenie do gabinetu Władimira Putina. Redaktor stawia tez tezę, że wątki rosyjskie w śledztwie po aferze taśmowej celowo zacierano i rozmywano. Miał być za to odpowiedzialny obecny pupil PiS, Jacek Gawryszewski, wówczas wiceszef ABW, którego w nagrodę za ukrywanie „moskeiwskich tropów" zrobiono ambasadorem w Chile.
O czym jest ta opowieść? Jeśli przyjmiemy, że wszystkie fakty opisane przez „Politykę" się potwierdzają — to mamy tu historię o czujnych służbach wywiadu, które reagują na sygnały o tajemniczych nagraniach kompromitujących rzekomo rząd sąsiada. A także o nieudolnym szantażyście, który usiłował grać na dwa fronty, nie mając nawet szczególnie dobrych kart.Grzegorz Rzeczkowski twierdzi, że afera taśmowa „walnie przyczyniła się do wyborczego zwycięstwa PiS". Jest to bębenek, w który biją zwolennicy tezy o biednej, ale i głupiej Platformie, co dała się nagrać. Ale to nieprawda. Oddając głos w 2015 roku, ludzie nie mieli w pamięć afery taśmowej. Bogiem a prawdą, Bartłomiej Sienkiewicz utyskujący, że państwo istnieje tylko teoretycznie, a on jako polityk ma związane ręce, zaskarbił sobie tą wypowiedzią wręcz więcej zwolenników. Tylko PiS robił z afery taśmowej wielkie halo. Prawda jest taka, że PO wcale nie poległo przez nagrania z „Sowy", ale przegrało konkurencję w boju o 500 plus i inne elementy politycznego przekupstwa.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)