Jaki był głosem tych, którzy na własnej skórze doświadczyli jak to jest, kiedy w okolicy jeździ jeden autobus na 40 minut, więc dwie nowe linie metra byłyby dla nich kuszące, nawet jeśli miałoby to oznaczać rozkopanie miasta na długie miesiące.
Jest to niewątpliwie pewna nisza, którą kandydat PiS nieźle zagospodarował. Swoją ofertę kierował do młodej aspirującej klasy średniej, a w zasadzie do wszelkiej maści „słoików", czyli napływowej ludności Warszawy, której pragnieniem jest cieszyć się możliwościami, jakie daje wielkie miasto. I świetnie, wielu wyborców było już zmęczonych bezustannym ględzeniem o ścieżkach, stojakach na rowery i biciem się w pierś tylko dlatego, że ma się samochód. Szkoda tylko, że w pewnym momencie Jaki przesadził. Ludzie lubią marzycieli, ale kiedy ktoś obiecuje im gruszki na wierzbie, w pewnym momencie zapala im się czerwona lampka.
Wszyscy pamiętamy bajkę dla dzieci „Jetsonowie" z wczesnych lat 90. Rozgrywała się ona w cywilizacji przyszłości, gdzie zamiast stołków mamy pole siłowe, zamiast samochodów — statki kosmiczne, a zamiast jedzenia — radioaktywne kapsułki. Tak właśnie wygląda na wizualizacjach dziewiętnasta dzielnica Warszawy, którą zamierza wybudować Patryk Jaki. To „Dzielnica Przyszłość", spełnienie mokrych snów technokratów. I na takim etapie pozostanie: w sferze marzeń.Niestety to, co zaproponował kandydat PiS:
* po pierwsze: dość mocno rozmija się z „socjalnym" obliczem partii. To de facto raj podatkowy dla korporacji wzdłuż Wisły. Bo Jaki chce zrobić specjalna strefę ekonomiczną w sercu miasta.
— Miasto będzie pełnić rolę anioła biznesu. To się wszystkim będzie opłacało. Niskooprocentowany miejski fundusz pożyczkowy dla przedsiębiorców — obiecywał na konferencji prasowej. W nowej dzielnicy ma też znaleźć się „biurowiec, w którym każdy biznesmen dostanie gabinet, a miejscy urzędnicy będą gotowi udzielać mu wszelkiej pomocy. Także finansowej, na start interesu". Czyli nic tylko zakładać firmy i cieszyć się ulgami…*…aż do momentu, kiedy rzeka wyleje, bo o ile w starożytnym Egipcie pola uprawne wzdłuż terenów zalewowych miały sens, to w XXI-wiecznej Warszawie stawianie tam biurowców to nienajlepszy pomysł. No chyba że od razu będą miały wbudowaną funkcję statku.
Swoje zastrzeżenia do pomysłu 19. dzielnicy zgłosili również ekolodzy: Jaki zamierza postawić budynki na terenach objętych obszarem Natura 2000.
* Ulgi dla inwestorów oznaczają wzrost opłat dla pozostałych mieszkańców, na przykład za bilety. Komunikację miejską i szkoły nadal trzeba będzie z czegoś utrzymywać.
Krótki ilustrowany przewodnik po #DzielnicaPrzyszłość pic.twitter.com/sL78hpuFVk
— Marcin Kawka (@MarcinKawka) 9 września 2018
Szkoda. Bo propozycja Jakiego podana z rozmysłem i we właściwych proporcjach miałaby szansę przyciągnąć do Warszawy więcej inwestycji. A tak skończy się na memach z motorówkami zacumowanymi obok Stadionu Narodowego…
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)