— Cała sytuacja, która zaistniała obecnie na Ukrainie w związku z przerwaniem łączności eucharystycznej między Patriarchatem Moskiewskim a Patriarchatem Konstantynopola jest bardzo smutna i bardzo boląca dla wszystkich lokalnych cerkwi prawosławnych. Sprawa Ukrainy jest sprawą dawną i pojawienie się tzw. grupy, czy kościoła schizmatycznego związane jest z wieloma czynnikami i rozłam w kościele prawosławnym na Ukrainie trwa od przeszło dwudziestu lat.
Osobiście byłem na wielu spotkaniach międzyprawosławnych, kościołów lokalnych i w zasadzie, może nie za każdym razem, ale wiele razy ten temat w jakiś sposób powracał. Zapytywano Patriarchę Konstantynopola, czy ma zamiar w jakiś sposób interweniować. I za każdym razem albo sam Patriarcha czy przedstawiciele Patriarchatu Konstantynopola odpowiadali, że w tej sprawie nie będą interweniować.Sytuacja, która teraz się zdarzyła, czyli rzeczywista interwencja Patriarchy Konstantynopola, w moim odczuciu, czyli tego, kto jest wykładowcą prawa kanonicznego, absolutnie narusza pewne kanoniczne granice i pewne kanoniczne uwarunkowania. Kościół ukraiński może być autokefalicznym, natomiast ta droga, która została podjęta, jest absolutnie według mego odczucia nieodpowiednią i niewłaściwą. Autokefalię może nadać kościół rosyjski, w którego granicach mieści się kościół ukraiński. Natomiast ingerencja Patriarchatu Konstantynopola na terytorium kanonicznym Patriarchatu Moskiewskiego w tym momencie rzeczywiście przekracza, wychodzi poza pewne uprawnienia.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)