„Europa ogółem nie ma ani doktryny, ani broni nuklearnej. Prowadzi tylko wspólną politykę w sferze obrony i bezpieczeństwa, która polega na wspieraniu wszystkich umów, które ograniczają proliferację, umów rozbrojeniowych, rozszerzaniu ich. NATO wyraziło już żal z powodu zaistniałej sytuacji. Przedtem Sojusz oświadczył, że Rosja narusza porozumienie" — oświadczył Arteaga i przypomniał, że spośród wszystkich europejskich państw broń jądrową mają tylko Francja i Wielka Brytania.
Ekspert uważa, że jeśli umowa przestanie obowiązywać, sytuacja w Europie może się skomplikować. „W przypadku zerwania umowy Rosja i USA mogą rozmieścić te rakiety na europejskim terytorium. Napięcie znacznie wzrośnie" — powiedział Arteaga.Arteaga przewiduje ponadto zaostrzenie sytuacji w innych regionach, w pierwszej kolejności na Bliskim Wschodzie i w Korei. „Próba wygrania konfliktu regionalnego na Bliskim Wschodzie może prowadzić poprzez próby zdobycia tej broni i wniesienia większego napięcia w scenariusz. To samo może się zadziać w Korei. KRLD poza rakietami międzykontynentalnymi chciałaby uzyskać dostęp do pocisków rakietowych krótkiego i średniego zasięgu, żeby zagrażać wszystkim krajom" — tłumaczy specjalista.
Arteaga przypomniał, że w 1987 roku, na moment podpisania umowy, rakiety średniego zasięgu (1000-5500 km) były tylko w posiadaniu ZSRR i USA. Teraz sytuacja wygląda inaczej. Cały szereg państw, w pierwszej kolejności Chiny, Iran, KRLD, pracują nad podobną bronią, a przy tym nie są skrępowane żadnymi ograniczeniami. „Trzeba mówić o zakazie tych rodzajów broni w skali świata" — powiedział specjalista.
Ekspert przyznaje, że rozszerzenie umowy w kontekście aktualnej konfrontacji między Rosją i Zachodem będzie skrajnie trudne. „Ale to może ulec zmianie. Umowa była podpisana w 1987 roku. Moment ów był poprzedzony bardzo trudnym okresem. Obydwa kraje muszą uświadomić sobie ryzyko rozpoczęcia wyścigu zbrojeń, w którym będą uczestniczyć inne państwa. To kwestia woli politycznej. Ryzyko w przypadku uzyskania przez inne kraje dostępu do tego rodzaju broni jest wysokie, mając na uwadze dużą ilość regionalnych konfliktów. Jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia w sprawie rozszerzenia układu na inne kraje, określić, jakie systemy wchodzą w jego skład, a jakie nie, zderzymy się z poważnym problemem kontroli nad zbrojeniami" — dodał ekspert.Zagrożenie zerwania umowy polega na tym, że broń może trafić do rąk przywódców wielu krajów, które nie rozumieją, co to takiego doktryna wojenna, oraz „że ta broń nie istnieje po to, żeby jej używać". „Sytuacja w tym przypadku może zakończyć się katastrofą. Jeśli starcia z użyciem zwykłej broni można zatrzymać, to eskalacji jądrowej już nie" — dodał ekspert i jako przykład wymienił Pakistan. „Jeśli kontrolę nad tego rodzaju bronią utraci armia, która potrafi się nią posługiwać i rozumie, czym jest doktryna wojenna, to jeśli pojawi się człowiek, który zechce przeprowadzić atak na Indie, konsekwencje takiej decyzji mogą być nieprzewidywalne" — dodał Arteaga.
Sens Układu INF tkwi właśnie w tym, żeby uniknąć możliwości proliferacji broni „przez pomyłkę" albo „w wyniku świadomej decyzji", „to narzędzie, które uniemożliwia sięgnięcie po broń taktyczną, a następnie strategiczną", instrument, który pozwala „zapobiec wymknięciu się wszystkiego spod kontroli, niekontrolowanej eskalacji". „Takiego ryzyka Europa nie znała 30 lat, począwszy od 1987 roku" — dodał ekspert.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)