18 października kosowski parlament zignorował wymóg konstytucyjny dotyczący konieczności zapewnienia sobie poparcia 2/3 deputowanych należących do mniejszości narodowych i przyjął pakiet projektów ustaw o przekształceniu KSF w armię, choć deputowani z ramienia „Serbskiej Listy" zbojkotowali głosowanie i opuścili w pełnym składzie salę posiedzeń.
Przedstawiciele kosowskich Serbów mają 9 mandatów w parlamencie Kosowa, przedstawiciele innych mniejszości narodowych — 11, w związku z czym bez deputowanych z ramienia „Serbskiej Listy" nie sposób zebrać 2/3 głosów deputowanych narodowości innych niż albańska. Jedna kwestia niepokoi Serbię w sposób szczególny. Chodzi o dalszy los międzynarodowych sił pokojowych NATO — KFOR, utworzonych w 1999 roku zgodnie z Rezolucją № 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zgodnie z obowiązującym prawem międzynarodowym (ta rezolucja pozostaje w mocy pomimo jaskrawych naruszeń jej zapisów w 2008 roku, kiedy Kosowo w trybie jednostronnym ogłosiło niezależność od Serbii, a część wspólnoty międzynarodowej uznała jego suwerenność — red.) KFOR to jedyna formacja zbrojna działająca legalnie na tym terytorium. W rozmowie ze Sputnikiem podpułkownik serbskiego kontrwywiadu w stanie spoczynku Ljuban Karan zauważył, że obecność międzynarodowej misji wojskowej w Kosowie straciłaby jakikolwiek sens w przypadku uformowania kosowskiej armii. Ekspert neguje przy tym możliwość „odziedziczenia" przez kosowską armię zadań KFOR.„To po prostu niemożliwe, dlatego że RB ONZ nijak nie będzie mogła przyjąć tego typu decyzji z powodu Rosji i Chin".
Rozmówca Sputnika jest zdziwiony, że KFOR nie tylko aprobuje, ale też forsuje utworzenie armii na tym samym terytorium, za którego bezpieczeństwo jest odpowiedzialna.
Już samo to, że biorą pod uwagę możliwość utworzenia tej armii, sprowadza do zera ich własną rolę. Można to traktować jako przygotowania do redukcji sił misji pokojowej, a następnie jej odwołania z Kosowa, dlatego że do zdań KFOR należy stabilizacja tego terytorium, a armia Kosowa formowana jest w celu jego destabilizacji.
Karan uważa, że Belgrad powinien być zaniepokojony przede wszystkim tym, że w Kosowie formowana jest realna siła wojskowa, która może zająć północ kraju, gdzie mieszczą się serbskie gminy.My wiemy, po co tworzona jest ta armia. Po to, żeby okupować północ Kosowa i zająć znajdujące się tam strategiczne obiekty (elektrownię wodną, sztuczne jezioro „Gazivoda" i kompleks górniczy Trepcza — red.). Nie można też wykluczyć totalnej czystki etnicznej w tej części Kosowa w przypadku gdy nie uda się osiągnąć z Serbią porozumienia.
Były serbski funkcjonariusz kontrwywiadu nie uważa jednak, aby NATO dążyło od opuszczenia tego regionu, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę wysiłki Sojuszu mające na celu włączenie Macedonii. „Tak naprawdę, pozwalając Prisztinie na formowanie armii, chcą wywrzeć presję na Belgrad i wywołać w Serbii kryzys podobny do tego w Macedonii" — mówi Karan.
Uważa się, że armia Kosowa będzie liczyć 8000 osób, w tym 3000 rezerwistów.
Kosowskie Siły Zbrojne będą się różnić od obecnych Kosowskich Sił Bezpieczeństwa nie tylko ilościowo. KSF mają prawo włączyć się do działania tylko w przypadku katastrofy naturalnej lub klęski żywiołowej, natomiast armia ma na celu „bronić suwerenności i integralności terytorialnej Kosowa".
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)