„Same w sobie samoloty zwiadowcze, które krążą u naszych granic, to coś nienormalnego. Nie ważne, czy jeden, czy pięćdziesiąt. Od razu nasuwa się pytanie, po co to wszystko? A jeśli przypomnieć sobie Wielką Wojnę Ojczyźnianą, to gdzieś w 1938 roku niemieckie samoloty latały wzdłuż naszych granic, naruszały je, tłumacząc, że się zgubiły. A koniec końców, po trzech latach wybuchła wojna" — przypomniał Sokołowski.
„Zwyczajnie prowadzony jest ciągły wywiad wokół naszych granic. Trwają bezpośrednie, zakrojone na szeroką skalę przygotowania do ewentualnej wojny. Nasza przestrzeń powietrzna i wody terytorialne wynoszą 12 mil, czyli jakieś 22 kilometry. System rozpoznania o zasięgu pięciuset kilometrów pozwala im obserwować nasze terytorium. A ogólnie ma to związek z tym, że świat zbliża się do wojny, wielkiej wojny" — zakończył Siwkow.Przedwczoraj wzdłuż rosyjskich granic, w rejonie Krymu i Kaliningradu, odnotowano trzy samoloty zwiadowcze. W sumie w ubiegłym roku rosyjskie maszyny zostały poderwane do lotu ponad cztery tysiące razy. Przez ten czas zarejestrowano 980 tysięcy zagranicznych maszyn, z których ponad tysiąc okazało się samolotami zwiadowczymi.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)