„Brazylia ma ponad 200 milionów ludzi, to największe państwo Ameryki Łacińskiej. Zawsze z punktu widzenia politycznego i wojskowego był to ważny sojusznik Waszyngtonu. A teraz dodatkowo do tego dochodzą następujące elementy. Bolsonaro, który ideologicznie i politycznie podobny jest do Trumpa, bardzo ostro oceniał i ocenia ten okres, gdy w Brazylii rządziła lewica, zarówno pani Rouseff, jak i Lula da Silva. Do tego dochodzi także element przeciwstawienia się wenezuelskiej ekipie z Caracas. Więc, to jest wyraźna wspólnota polityczno-ideologiczna. Natomiast co do NATO, to chodzi o zacieśnianie współpracy wojskowej na linii Waszyngton – Brazylia. Ponieważ nie ma w tym bloku żadnego państwa poza obszarem klasycznie europejskim. Z Turcja, która ma 3 procent swego terytorium w Europie, współpraca wojskowa trwa".
Nie sądzę jednak, żeby przyłączenie Brazylii do Sojuszu miało się zrealizować w sensie członkostwa formalnego, chociaż niczego nie można wykluczać przy obecnym prezydencie amerykańskim. Jest kilka spraw, które Waszyngton chce załatwić. Przede wszystkim chodzi o ideologiczne kontredanse. Wystarczy przypomnieć Nikaraguę i prezydenta Ortegę. Pamiętam, że miałem okazję sam z nim rozmawiać w Managui, kiedy on był rewolucjonistą. A w tej chwili jest on bardzo prawicowym politykiem, już nie mówię o tym, co on zrobił ze swym następcą. A Jair Bolsonaro jest Waszyngtonowi potrzebny dla umocnienia swej pozycji na drugiej półkuli
– uważa profesor.
Jego zdaniem, kryzys polityczny w Wenezuel też jest na rękę Waszyngtonowi.„Jest tam chaos, brakuje leków i żywności, to jest rzeczywiście dramat. Zastępca Trumpa Pence w Warszawie mówił, że dni Maduro są policzone. On użył tego sformułowania, ale widać, że nie są policzone, chociaż sytuacja jest bardzo skomplikowana".
Oczywiście, większość państw Ameryki Południowej, mówiąc precyzyjnie, właśnie Południowej, nie Łacińskiej, opowiada się za tym, że Guaido objął funkcje prezydenta przypadkowo, ale on został uznany przez około 50 państw. W każdym razie, widać, że poza takimi krajami jak Kuba, częściowo Nikaragua, Boliwia, Meksyk, który zachowuje się w sposób wyważony i ma najwięcej wspólnego z USA, wobec Maduro w Ameryce Łacińskiej tworzy się front oporu. Z drugiej strony mamy Rosję, Chiny i inne państwa, takie jak Turcja, Iran…Widać więc, że polaryzacja podjeść do rządu w Caracas wyraźnie się pogłębia
– powiedział na zakończenie prof. Tadeusz Iwiński.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)