Jest odpowiedź prezesa PiS na przemówienie Donalda Tuska z okazji obchodów 4 czerwca – a konkretnie na zarzut, że nieżyjący już Lech Kaczyński miał bratać się i pić razem z przedstawicielami władz PRL podczas rozmów w Magdalence, stanowiących wstęp do późniejszych obrad Okrągłego Stołu. I wygląda na to, że rzeczywiście Tusk zapędził się w swoim przemówieniu. Kaczyński rozłożył na części pierwsze poszczególne jego fragmenty – i jak się okazało, bardzo celnie wypunktował wiele niespójności. Powiem więcej: Kaczyński wykazał się precyzją snajpera.
Bo generalnie, analizując przemówienie Tuska na amatorskim poziomie, nie znajdziemy w nim niczego szczególnie bulwersującego ani też szczególnie porywającego.
Ot, typowa wiecowa mowa skierowana pod konkretnych wyborców. Ale Kaczyński dostrzegł w niej subtelne manipulacje i PR-owe sztuczki. Dostrzegł je, bo je doskonale zna. A Tusk „podłożył” mu się koncertowo, nawiązując do historycznych negocjacji w ośrodku rządowym w Magdalence w 1988. Zasugerował, że obecny tam Lech Kaczyński miał pić alkohol razem z przedstawicielami władz PRL, m.in. z generałem Kiszczakiem.
„Oglądamy dziś te zdjęcia, generałowie Kiszczak, Jaruzelski i Lech Wałęsa, Kaczyński piją wódkę” - mówił 4 czerwca Tusk. - „To znaczy Kaczyńskiego teraz na tych zdjęciach nie ma, ale uwierzcie mi, ja widziałem te prawdziwe zdjęcia. A mówię o tym, nie żeby dokuczać, ale żeby powiedzieć rzecz najbardziej oczywistą: a co mieli robić, strzelać do siebie, poprowadzić ludzi na siebie, czołgi?”.
Donald Tusk był łaskaw powiedzieć, że mój brat pił razem z Kiszczakiem i kimś tam jeszcze w Magdalence. Od razu wyjaśnię, że trzech ludzi, którzy się tam wtedy nie fraternizowało w tych wydarzeniach w Magdalence. To był właśnie mój śp. brat, przyznaję to Tadeusz Mazowiecki i też przyznaję, Władysław Frasyniuk. Natomiast inni rzeczywiście poszli na taką daleką idącą budczaną fraternizację i słusznie są z tego powodu krytykowani i to wywoływało absmak już wtedy. Wiedziałem o tym wtedy, oczywiście od brata. Więc Donald Tusk ma obyczaj kłamać i kłamie w każdej sprawie, także i w tej, chociaż oczywiście on w Magdalence nie był. Był po prostu wtedy człowiekiem powiedzmy niespecjalnie ważnym
– tak prezes PiS skomentował wypowiedź Donalda Tuska. I wygląda na to, że mimo właściwego dla siebie agresywnego stylu (vide: „budczana fraternizacja”), obnażył manipulację Donalda Tuska. Przyznał, że profesjonalnym, formalnym podejściem wykazał się wówczas nie tylko jego brat, ale również część opozycjonistów, z którymi jest dziś w sporze politycznym.
Wynik? Donald Tusk - 0: 1 – Jarosław Kaczyński
„Wasza Telewizja Publiczna, a nasz internet. Naprawdę, nie musimy czekać na łaskę pana Jacka Kurskiego. Dał nam przykład Lech Wałęsa, jak zwyciężać mamy”.
Donald Tusk najwyraźniej zainwestował w kiepskich spin doktorów, którzy poradzili mu, aby porównał sytuację w 2019 do tej w 1989. 30 lat temu faktycznie istniały wyłącznie media publiczne. „Drugi obieg” pozostawał tajny. Dlatego porównanie telewizji z okresu PRL do telewizji Kurskiego jest bezsensowne – i to również precyzyjnie wyłapał szef PiS.
To zabieg już tak skrajnie prymitywny, że nie sądzę, żeby ktokolwiek się na to nabrał. W końcu każdy może mieć w domu i ma na ogół pilota telewizyjnego i może sobie obejrzeć ileś tam programów, które są zupełnie inne niż Telewizja Publiczna i bardzo, bardzo ostro nas atakują, z TVN na czele. Ale to dotyczy także innych, mniejszych i większych, jak np. Polsat stacji. Już nie mówiąc o różnych radiach. Z tego wynika, że np. TOK FM też jest po stronie PiS. To naprawdę wielkie odkrycie. To coś, co może przemówić tylko do ludzi, którzy albo nie mają najbardziej elementarnej wiedzy albo do ludzi, którzy mają najskrajniejszą, złą wolę. Taki chwyt tak zupełnie oderwany od rzeczywistości, że po prostu nie warto nad nim dyskutować.
Wynik? Donald Tusk - 1: 0 – Jarosław Kaczyński
I oczywiście, gdyby się nad tym wszystkim zastanowić, to prezes ma rację i jej nie ma. W Polsce wciąż istnieje wiele obszarów wykluczonych cyfrowo, gdzie telewizja publiczna nadaje ton, a pluralizm dostępnych mediów jest tylko pozorny – i oczywiście taka sytuacja jest rządzącym jak najbardziej na rękę. Ale Tusk po prostu manipuluje, przekonując opinię publiczną, że jest Dawidem występującym przeciw Goliatowi.
W zależności od tego, po czyjej stronie pozostają sympatie wyborców, jednych bardziej ucieszą prztyczki w nos, które Tusk wymierzył PiS-owi podczas przemówienia na Długim Rynku, inni z satysfakcją odnotują przytomną odpowiedź prezesa. Zwróćmy jednak uwagę na to, że obaj politycy de facto posługują się tymi samymi metodami demonizowania przeciwnika. Obaj, choć są starymi wyjadaczami, politycznymi wilkami, przed wyborami tak samo stroją się w owcze skóry. POPiS w pełnej krasie.Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)