Czy „Ameryka” jest głupia? Nie. „Ameryka” posługuje się ludzką głupotą jako narzędziem walki politycznej. W tym zasadza się przewrotność amerykańskich polityków i pogarda wobec ludzi. Dotychczas znane zasady segregacji rasowej należą już do przeszłości. Czarny, żółty czy czerwony to gradacja przestarzała. W dobie globalizacji dawne rozróżnienia straciły na aktualności.
Liberalna gospodarka, gdzie kultem darzy się tylko pieniądz, a pożądanym efektem pracy jest zysk, zatarły różnice rasowe. Globalizacja pozwoliła wykorzystać cechę ludzką, która w każdym społeczeństwie występuje w nadmiarze, tzn. głupotę.
W swojej najnowszej historii Amerykanie byli prekursorami w zarządzaniu kryzysem, w końcówce XX wieku z powodzeniem zaczęli zarządzać terroryzmem, poczynając od Al-Kaidy, a kończąc na ISIS.
Kosmos i głupota
Najnowszy pomysł, właściwie bezkosztowy to zarządzanie głupotą. Przypomnę w tym miejscu Alberta Einsteina, który zastanawiając się nad kosmosem, rozważał problem nieskończoności i doszedł do wniosku, że tak naprawdę definicję nieskończności wypełniają dwa pojęcia: kosmos i głupota. Przy czym są wątpliwości co do tego pierwszego.
Ciekawą obserwację miał w tym zakresie wielki pisarz i myśliciel, Stanisław Lem, który jako wspaniały pisarz fantastyki, dopiero wraz z pojawieniem się internetu uświadomił sobie - jak sam przyznał - skalę ludzkiej głupoty.
O ile na przestrzeni wieków filozofowie rozważali problem głupoty w sensie teoretycznym, o tyle Amerykanie postanowili wykorzystać te bezbrzeżnie zasoby w praktyce. A nam przyszło być świadkami kolejnego wielkiego eksperymentu. Powiem więcej, nie świadkami, a uczestnikami, bowiem pole eksperymentu rozciąga się na przestrzeni równej tej, którą określiły granice państw głosujących przeciwko przywróceniu Rosji prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy.
Mówienie o „pożytecznych idiotach” jest nie na miejscu, bowiem grupy polityczne tych krajów nie wypełniają treścią tego pojęcia. Ich sposób prowadzenia się jest o wiele bardziej złożony, mniej jednoznacznie określony, bo sama grupa nie jest wewnętrznie jednorodna.Kłębią się w niej przeciwstawne interesy, dochodzi do egzotycznych sojuszy prowadzących do wykluczenia jednych lub drugich, ale wszystkie mają wspólny mianownik i nazywa się on rusofobia. Jej stopień jest różny i przejawia się w bardzo różny sposób. Może on ograniczać się np. do niecenzuralnych wyzwisk i epitetów pod adresem Prezydenta Rosji, jego rodziców, dzieci i całej rodziny, jak to miało miejsce w przypadku gruzińskiego dziennikarza Gieorgija Gabunija.
Kuriozalne i głupie
Może być tak kuriozalne i głupie jak wyzwanie rzucone Putinowi przez polskiego generała Marka Sokołowskiego, który wyzywał Prezydenta Rosji do pojedynku w judo.
„Jestem pewny, że dla Rosji byłaby to medialna klęska” - ogłosił w prasie.
Mówić o inteligencji tego generała, to bez potrzeby strzępić język.
Niezliczone przejawy tego rodzaju aktywności przejawiają Ukraińcy.
Pani Tymoszenko roiła o zrzuceniu bomby atomowej na Rosję, jakiś ukraiński wojskowy majaczył o ukraińskich czołgach na Placu Czerwonym.Po wypowiedziach telewizyjnych gruzińskiego dziennikarza Gieorgija Gabunija, których treścią byłaby obrażona persona o poziomie inteligencji krowy, na Ukrainie zebrali się tytani intelektu i postanowili organizować flash mob z poparciem dla gruzińskiego „intelektualisty”.
Przedstawiciele państw bałtyckich wokół swoich „mocarstw” kopią rowy, budują ogrodzenia, aby uniemożliwić Rosji rozwinięcie natarcia na ich państwowość.
Zapominając przy tym, że mniejszość rosyjska w ich krajach jest o wiele liczniejsza niż ich armie, a czas przejechania w poprzek każdego z nich liczy się w liczbie godzin, a nie w liczbie dni.
Histeria jakiej autorami są przedstawiciele Litwy, Łotwy i Estonii u swego podłoża ma jedynie znamiona jednostki chorobowej, a nie realne zagrożenie. Pozycjonują się w Unii Europejskiej ze swoimi reminiscencjami do czasu II wojny światowej. Stawiają pomniki swoim ss-manom...
Głupia „murzyńskość”
Dziki jazgot wydobywający się z tych krajów, to nie inspiracja zamorskich wrogów Rosji, ale własna inwencja rozbestwionych bezkarnością politykierów, którzy prześcigają się w tym, kto jest bardziej antyrosyjski - w oczekiwaniu że łaskawy Pan to zauważy i być może to nagrodzi.
Postawę tego typu w warunkach polskich, złotousty były Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski nazwał „murzyńskością”, co w równym stopniu dotyczy wszystkich innych o mentalności niewolniczej, nie wykluczając piątej kolumny Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowo-Wschodniej.Upojeni fałszywym pojmowaniem wolności, prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych spektakli nienawiści, solidaryzowaniu się z każdą głupotą, która mieści się w pojęciu ogniskującym destrukcyjną nienawiść, bowiem czynienie rzeczy dobrych jest zbyt wyczerpujące i ponad siły zdemoralizowanej hołoty.
Łatwiej niszczyć niż budować, prościej coś uświnić niż oczyścić - taki jest modus operendi przypadkowych ludzi, którzy przeżywają chwile triumfu w czasach... kiedy rozum śpi.
Aleksander Kwaśniewski, polski publicysta, Warszawa
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)