„Zamiast Turcji przywódcy Unii Europejskiej wzięli pod lupę Macedonię Północną. W rzeczywistości UE, jako gracz geopolityczny, jest coraz bardziej pasywna na świecie, w którym dominują tacy agresywni gracze jak Turcja, USA, Rosja czy Chiny. UE zademonstrowała całą swoją siłę na maleńkiej Macedonii Północnej, zamiast zacząć działać przeciwko Turcji. Tymczasem Stany Zjednoczone, które chyba nie są teraz najbliższym sojusznikiem Europejczyków (przynajmniej za rządów Donalda Trumpa), zdołały uzgodnić pięciodniowy rozejm w Syrii” – pisze autor.
Jego zdaniem szczyt unijnych przywódców pokazuje niezdolność Wspólnoty do reagowania na zagrożenia militarne.
„Niektórzy niechwalebni przywódcy UE mogą twierdzić, że poparli europejskie ambicje Macedonii Północnej i Albanii. Ale nikt nie może potwierdzić, że stanowczo sprzeciwili się przerażającym działaniom tureckiej armii i jej lokalnych sojuszników w Syrii” – ocenia Gotev.
Jak dodał, liczenie na to, że Stany Zjednoczone rozwiążą problemy na własnym podwórku, nie zawsze jest dobrą strategią.
„Przerażające oblężenie Sarajewa zakończyło się dzięki amerykańskim myśliwcom i porozumieniu pokojowemu podpisanemu w Dayton w Ohio. Od tego czasu minęło wiele lat, ale UE nadal nie jest w stanie odpowiedzieć na zagrożenia militarne, czystki etniczne i zbrodnie wojenne bezpośrednio w swoich granicach” – podkreśla Georgi Gotev.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)