„Widziałem taką broń w Syrii, w rosyjskiej bazie, ale tam przecież trwa wojna i toczą się działania zbrojne. Nie potrafię znaleźć uzasadnienia dla faktu, że tego typu broń pojawia się na Bałkanach, gdzie konflikty, jak nam się wydaje, zostały zażegnane. Być może to ciąg dalszy innej fali przezbrojenia w Serbii, która zaczęła się od chęci nabycia pocisków średniego zasięgu, około 800 km. Dlaczego o zasięgu 800 km? Dlatego że w takiej odległości znajdują się Zagrzeb i inne bałkańskie stolice, które utrzymują z Serbami niezbyt dobre relacje na tej płaszczyźnie” – powiedział Krystew na antenie kanału „Europa”.
Belgrad w kwestii kupna takiej broni nie może pozwolić sobie na to samo, co Ankara – uważa Krystew.
„Turcja w ostatniej chwili odwołała czy przynajmniej na jakiś czas wstrzymała drugi etap kupna S-400 na swoim terytorium. Dlaczego? Żeby zmusić Moskwę do tego, by zgodziła się na wspólną produkcję technologii, na podstawie których powstają S-400” – zaznaczył.
W Serbii czegoś takiego się nie zobaczy. Serbia być może by tak chciała, ale po pierwsze nie ma na to środków, a po drugie brakuje jej tej odwagi, na jaką może sobie pozwolić tureckie kierownictwo, żeby powiedzieć Władimirowi Putinowi: Chcemy razem pracować nad rozwojem technologicznym i wspólnie produkować S-400 – powiedział Krystew.
Serbia chciałaby mieć S-400, ale jej nie stać
O chęci zakupu przez Serbię rosyjskich systemów mówił serbski lider. Aleksandar Vučić podczas wizyty w bazie lotniczej Batajnica pod Belgradem, gdzie odbywały się manewry „Słowiańska tarcza 2019”, potwierdził, że Serbia kupiła od Rosji jeden samobieżny przeciwlotniczy zestaw artyleryjsko-rakietowy Pancyr-S1, dodając, że jego kraj chciałby mieć też system S-400.
Jak wyjaśnił, Serbia chce mieć rosyjski system rakietowy S-400 w swoich siłach zbrojnych, ale na razie nie może sobie na niego pozwolić.
Gdy ludzie pytają, co byśmy chcieli, to teraz chcielibyśmy pozwolić sobie na S-400. Ale tylko wtedy, gdy Rosjanie nam go zostawią, inaczej nie stać nas na niego. To system, który gwarantuje bezpieczeństwo waszemu narodowi i waszemu państwu, dla przyszłych pokoleń. Jeśli kiedyś będzie nas na niego stać, to go kupimy – podkreślił serbski prezydent, którego cytowało MO kraju.
Ćwiczenia „Słowiańska tarcza 2019” odbywały się po raz pierwszy i składały się z dwóch etapów: pierwszy miał miejsce we wrześniu w obwodzie astrachańskim, a drugi – pod koniec października w Serbii.
S-400 dla Turcji
Według szefa sekretariatu przemysłu obronnego Turcji Ismaila Demira drugi etap dostaw rosyjskich systemów S-400 do Turcji może zostać zrealizowany do końca 2020 roku.
„Odnośnie drugiego etapu dostaw S-400 mamy kalendarz na następny rok. W tym przypadku, w przeciwieństwie do pierwszego etapu, mowa o wspólnej produkcji i przekazaniu technologii. Wspólna produkcja może nieco zmienić ten kalendarz, przesuwając nieco terminy, być może na koniec 2020 roku” – powiedział.Jak dodał, trwają konsultacje techniczne ze stroną rosyjską w sprawie częściowej produkcji komponentów S-400 w Turcji.
Kontrakt na dostawę do Turcji systemów obrony powietrznej S-400 „Triumf” podpisano w kwietniu 2017 roku w Moskwie. Była to największa umowa eksportowa między Rosją a krajem członkowskim NATO.
Rosja dostarczyła do Turcji cztery dywizjony o wartości około 2,5 miliarda dolarów. Dostawy najnowszych systemów obrony powietrznej rozpoczęły się w połowie lipca. Z Federacji Rosyjskiej przybyło 30 samolotów towarowych. Rosyjsko-turecka współpraca wywołała kryzys w stosunkach między Turcją a Stanami Zjednoczonymi.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)