W myśl projektu ustawy trzeba będzie płacić większe składki za każdego zarabiającego ponad 8 tys. zł netto. Składki mają być odprowadzane od całości przychodu, a osoby o najwyższych zarobkach będą (teoretycznie) dostawać w przyszłości nawet po 30-40 tys. zł emerytury.
Posłowie PiS, którzy składali projekt, napisali w uzasadnieniu, że w Polsce żyje całkiem spora grupa ludzi mających wyższe zarobki niż 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia. Ma być ich ponoć 370 tysięcy i to do ich kieszeni zamierzają sięgnąć rządzący.
Co zrobi Lewica?
W poniedziałek mamy posiedzenie klubu Lewicy i wtedy będziemy mieli wspólne stanowisko dotyczące projektu PiS zniesienia 30-krotności składki na ZUS. W tej chwili rozmawiamy z ekspertami, nie podjęliśmy jeszcze decyzji – oświadczyła rzeczniczka ugrupowania Anna Maria Żukowska.To oficjalne oświadczenie było pokłosiem wcześniejszej, o wiele mocniejszej w swoim wydźwięku wypowiedzi Marceliny Zawiszy w TVN24. Wiceprzewodnicząca klubu powiedziała: Ja osobiście będę namawiać do tego, żebyśmy zagłosowali 'za' pod warunkiem, że będzie tam fragment o tym, że będzie obowiązywać emerytura maksymalna. To znaczy, z jednej strony uwalniamy składki, a z drugiej strony wprowadzamy emeryturę maksymalną. Będę namawiać, żeby klub przyjął takie zdanie.
Nie wszyscy przyjęli tę wypowiedź entuzjastycznie. Wincenty Elsner z SLD uważa, że Lewica nie powinna poprzeć rozwiązania zgłoszonego przez PiS, a zamiast tego optować za przebudową całego systemu emerytalnego na bardziej progresywny.
„Nie można składkami ZUS budować progresji PIT, bo to wprowadza jedynie bałagan” – dodał polityk SLD w komentarzach pod swoim wpisem.
Z kolei publicysta Piotr Szumlewicz w tej samej dyskusji bronił pomysłu Marceliny Zawiszy:
Nie ma żadnego powodu, aby najbogatsi płacili niższe składki procentowo od osób o niższych dochodach. Problem jest w tym, aby zlikwidować mechanizm, zgodnie z którym po zniesieniu trzydziestokrotności najbogatsi będą mieli bardzo wysokie emerytury.
Prezydent przeciwny pomysłowi, Kidawa-Błońska oburzona.
Za zniesieniem 30-krotności ZUS z pewnością nie zagłosuje jeden z koalicjantów PiS, czyli Porozumienie Jarosława Gowina. Niechętny pomysłowi jest też prezydent Andrzej Duda. Według doniesień „Gazety Wyborczej” również „Solidarność” boi się, że ta zmiana zupełnie rozwali i tak chwiejący się system emerytalny.Natomiast Małgorzata Kidawa-Błońska stwierdziła, że głosowanie nad projektem będzie sprawdzianem dla powracającej do Sejmu Lewicy.
Jeśli zagłosują za, są nic nie warci – nie przebierała w słowach posłanka PO. Jej słowa spotkały się z krytyką. Anna Maria Żukowska odpowiedziała, że nie jest to postawa godna kandydatki na prezydenta, która chce jednoczyć Polaków.
Krzysztof Gawkowski wypowiedział się w podobnym tonie:
Pani Marszałek @M_K_Blonska proszę szanować innych ludzi i ich poglądy! To to nie wstyd! https://t.co/670i29Yuyn
— Krzysztof Gawkowski (@KGawkowski) November 14, 2019
Z samym pomysłem zniesienia 30-krotności ZUS Gawkowski ma przede wszystkim problem wizerunkowy. Nie chce, by Lewica od początku kadencji kojarzona była jako wsparcie PiS. – Klub jest podzielony, część jest za, ale na pewno wystąpimy o opinię do OPZZ i pracodawców – stwierdził.
Kidawa podkreśliła, że jest zdecydowanie przeciwna projektowi: – To kolejny przykład, że trzeba pilnie pieniędzy tu i teraz, nie myśląc o tym, co będzie za rok, za dwa, za trzy lata. I znowu przedsiębiorcy zostaną w dwójnasób opodatkowani.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)