Jak wynika z oświadczeń polityków z partii Porozumienie Jarosława Gowina, projekt tej ustawy nie był konsultowany z tą partią.
O skomentowanie tej, niejednoznacznej przecież, propozycji Sputnik zwrócił się do Janusza Niedźwieckiego, prezesa Stowarzyszenia Europejska Rada na rzecz Demokracji i Praw Człowieka.
– Na czym według Pana redaktora, polega istota tej ustawy?
– Ustawa wnosząca górny limit składek do ZUS ma polegać przede wszystkim na tym, że osoby zarabiające ponad 30-krotność pensji minimalnej, po prostu miałyby wpłacać więcej. W tej chwili w Polsce panuje taki model, że jest ustalona maksymalna wpłata do ZUS, i osoby, które zarabiają więcej, nie wpłacają do ZUS-u składek proporcjonalnie do swoich wynagrodzeń. Natomiast ta ustawa ma to znieść, i ma po prostu, sprawić żeby wielkość wpłat do ZUS była ściśle powiązana z wynagrodzeniem. Czyli, na przykład, osoby, które mają bardzo wysokie wynagrodzenie, które mają bardzo wysokie dochody, płaciłyby ZUS proporcjonalnie do swoich dochodów. Oczywiście, sensem takiej ustawy, celem, jaki stoi przed nią, jest uratowanie ZUS od katastrofy finansowej.ZUS dramatycznie potrzebuje nowych wpływów, ponieważ z roku na rok powiększa się różnica pomiędzy tym, co do ZUS-u wpływa, a tym, co ZUS musi wypłacić emerytom. Wiąże się to przede wszystkim ze starzejącym się społeczeństwem w Polsce, zmieniającą się strukturą demograficzną. I po prostu ktoś sobie wymyślił w rządzie, że pora sięgnąć do kieszeni osób najbogatszych, żeby budżet nieco podreperować. W mojej ocenie, takie rozwiązanie za bardzo nie podratuje ZUS, ponieważ takich osób, a chodzi tu głównie o prezesów banków, czy też prezesów dużych firm, jest w Polsce nie za wiele. W skali kraju kwota, oczywiście, będzie znacząca, w skali wydatków zusowskich to będzie tylko kropla w morzu potrzeb.
– Jak Pan sądzi, dlaczego partia Porozumienie wystąpiła przeciw tej ustawie?
– Czy te rozbieżności świadczą, że jest już jakaś rysa w porozumieniu prawicy?
– Ja myślę, że tych różnic jest sporo i będzie ich coraz więcej. Oczywiście, jeśli chodzi o rozwiązania socjalne o charakterze prorodzinnym, takie, jak 500+, to, oczywiście, konserwatywni liberałowie, tacy, jak wicepremier Gowin, mogą ich bronić i zachować twarz. Natomiast, jeżeli mowa jest o takim bardziej bezpośrednim zwiększaniu opodatkowania, a wydaje mi się, że w tej kadencji będziemy mieli więcej takich momentów, kiedy trzeba będzie po prostu sięgać po kieszenie Polaków, wówczas posłom Porozumienia, tym o bardzo liberalnym nastawieniu do gospodarki, będzie trudno to przełknąć tak, żeby zachować spójność ideową. Dlatego, myślę, że tych napięć może być więcej. Podejrzewam, czy to faktycznie, czy też po prostu wizerunkowo, będą oni się domagali, jeżeli nie będą mogli tego zablokować, jakichś deklaracji, że te pieniądze zostaną przekazane na działania prorodzinne czy też na realizację innych celów wynikających z konserwatywnej doktryny obyczajowej.Czy to będzie aż taki mocny rozdźwięk, nie sądzę, bo jeżeli przyjrzymy się głosowaniu poprzedniej kadencji, to na ogół, kończy się to na formalnych deklaracjach sprzeciwu. Ale kiedy przychodzi do uchwalania praw, nie ma wokół tego jakiejś zasadniczej wojny, ponieważ poseł Gowin doskonale się odnajduje w ekipie rządzącej. Doskonale odnajdywał się w Platformie, kiedy była przy władzy, i w PiS-ie również potrafi się znaleźć. No, ale potrzebuje przypomnieć o sobie od czasu do czasu. I to jest doskonały moment, kiedy może po prostu odgrywać rolę liberalnego gospodarczo skrzydła w obozie zjednoczonej prawicy.
– Dziękuję za opinię.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)