Nad tym, dlaczego tak się stało, czy może to wpłynąć na wizerunek międzynarodowy Polski, a także, dlaczego niektórzy sądzą, że Żydzi i Rosjanie nie lubią Polaków, w rozmowie z red. Igorem Stanowem zastanawia się politolog dr Mateusz Piskorski.
— I stało się. Prezydent Andrzej Duda w końcu zdecydował, że do Jerozolimy na 75. rocznicę wyzwolenia Auschwitz nie przybędzie…
— Tak, dyskutowano o polskich warunkach jego obecności, o wystąpieniach, o ich kolejności. Choć w zasadzie tajemnicą pozostaje to, z kim dyskutowano.
Główny organizator tych uroczystości to Światowe Forum Pamięci Holokaustu. Współorganizator to instytut Yad Vashem. I przedstawiciele tych organizacji twierdzą, że nikt z polskiej strony im żadnej konstruktywnej propozycji nie złożył. Ich zaproszenie pozostało bez odpowiedzi.
Może były jakieś inne konsultacje, ale w takim razie okazało się, że nie zdołano skutecznie dotrzeć do tych, którzy decydowali o programie uroczystości. Nawiasem mówiąc, to też nie najlepiej świadczy o poziomie polskiej dyplomacji…
— W Polsce mówi się, że wielu przeszkadzał fakt, iż za organizacją obchodów rocznicowych stoi Wiaczesław Kantor, przedstawiany jako bliski władzom rosyjskim oligarcha…
— A jakie to ma znaczenie?
Pan Kantor ma, owszem, nieciekawe doświadczenia biznesowe z Polską, gdzie swego czasu chciał zainwestować. Ale w tym przypadku jest przede wszystkim przewodniczącym Europejskiego Kongresu Żydów, który współzakładał fundację finansującą forum.W 2005 roku, gdy pierwsze forum odbywało się w Krakowie, jego rola nie przeszkadzała ówczesnemu polskiemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, a prezydencka kancelaria w praktyce wystąpiła w roli gospodarza i współorganizatora całego przedsięwzięcia.
W 2006 roku forum odbyło się na Ukrainie przy współpracy z tak chwalonym w Polsce prezydentem Wiktorem Juszczenko.
Ale już trzecie forum w 2010 roku znów zawitało do Krakowa, i to pod patronatem ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i z udziałem ówczesnego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka.
Czwarte forum odbyło się w Pradze, dzięki wsparciu prezydenta Czech Miloša Zemana, no i teraz odbywa się piąte, tym razem w Izraelu.

I wcześniej jakoś wiodąca rola Wiaczesława Kantora nikomu z polskich polityków nie przeszkadzała.
— No ale przecież tym razem chodzi o to, że na forum wystąpić ma Władimir Putin.
— To trochę dziwna argumentacja – przyzna Pan, że z jednej strony, strona polska utyskuje na treść ostatnich wypowiedzi prezydenta Putina na tematy historyczne, a z drugiej nie chce przekazać swojego stanowiska podczas obchodów, które zgromadzą tak wielu przedstawicieli czołowych państw na świecie.
Tu przecież nie chodzi o wystąpienie, czy kolejność wypowiedzi, bo to szczegół organizacyjny, który zawsze można jakoś uzgodnić. Tu chodzi raczej o ucieczkę przed dyskusją na tematy trudne z naszej najnowszej historii. Przedstawiciele Polski na takich uroczystościach, nawet gdyby nie występowali publicznie na głównej sesji plenarnej, mogliby w innym formacie, też tym najistotniejszym, czyli kuluarowym, bronić swojego punktu widzenia.Nieobecni nie mają racji.
— Właśnie, jakie mogą być konsekwencje zignorowania przez stronę polską jerozolimskich uroczystości?
— Opłakane. Już widzimy, jakie będą.
Amerykańska agencja prasowa Associated Press w tytule depeszy napisała, że prezydent Polski bojkotuje obchody rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Podobnie np. niemiecka „Süddeutsche Zeitung” i inne media, bynajmniej nie rosyjskie. To jest wizerunkowe harakiri, szczególnie biorąc pod uwagę wcześniejsze konflikty polsko-izraelskie z historią w tle.
— W wypowiedziach polskich polityków czuć trochę retorykę oblężonej twierdzy, wyjątkową nadwrażliwość na wszelką krytykę, szczególnie, jeśli pochodzi ona ze strony żydowskiej czy rosyjskiej…
— Ależ oczywiście. To jest rezultat kompleksów, a z drugiej strony manii historycznej wielkości, takiego polonocentryzmu, który w efekcie doprowadził do całkowitego wyizolowania Warszawy na arenie międzynarodowej.A na to nakładają się zadawnione wyobrażenia zbiorowe o Żydach i Rosjanach.
Nienajlepsze, oparte na stereotypach, utrwalanych szczególnie mocno przez obecną władzę, która w praktyce zdaje się cofać mentalnie Polskę do lat 30-tych XX wieku. I teraz, w ramach syndromu oblężonej twierdzy, coraz częściej będzie dochodziło do politycznego żerowania na przekonaniach o tym, jak to Żydzi i Rosjanie nas nie lubią…
— Problem dla relacji polsko-żydowskich przyszedł jednak ostatnio zza oceanu pod postacią słynnej uchwały nr 447 amerykańskiego Kongresu.
— Tak. I Rosja była do niedawna ostatnim liczącym się, poza Niemcami, krajem, który nie opowiadał się po stronie autorów tych gigantycznych roszczeń majątkowych.
Była. Bo polskie władze, po wielu latach usilnych starań – niszczenia radzieckich pomników, bezczeszczenia grobów, łamania polsko-rosyjskiego porozumienia o miejscach pamięci z 1994 roku, inspirowania różnych napastliwych uchwał i rezolucji – w końcu osiągnęły to, że w Rosji na zrozumienie nie mamy co liczyć, a tym bardziej na wsparcie, gdy będzie ono potrzebne.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)