Amerykański Departament Stanu ponownie przypomniał Turcji, że nabycie przez nią rosyjskich systemów rakietowych S-400 może doprowadzić do nałożenia sankcji na Ankarę przez Waszyngton.
Turecki komentator polityczny, publicysta Gaffar Yakınca w wywiadzie dla Sputnika skomentował groźby Waszyngtonu w tym okresie kryzysowym. Jego zdaniem sytuacja wewnątrz NATO w warunkach pandemii pokazuje głębię kryzysu w jego strukturach.
„Pomimo ograniczonej pomocy kilku niewielkim krajom należącym do NATO, wśród państw należących do sojuszu, nie ma ani jednego, które byłoby w stanie udzielić istotnej pomocy za granicą. Jedynym wyjątkiem jest Turcja. Moim zdaniem udzielana przez Turcję pomoc nie reprezentuje NATO, jest to osobista, samodzielna decyzja państwa tureckiego. Proces udzielania pomocy humanitarnej w walce z pandemią odbywa się dzięki wysiłkom Chin, Rosji, Turcji i Kuby. Jak wiadomo Turcja pomaga nie tylko krajom NATO. Z tego powodu działania Turcji można uznać za prawdziwą pomoc humanitarną” - powiedział.
- NATO to ogromna organizacja posiadająca potężne zasoby, ale w obliczu tragedii humanitarnej, której doświadczają Włochy, jeden z ważnych członków sojuszu, wsparcie NATO jest niemal niezauważalne. Tymczasem na włoskich ulicach można zobaczyć rosyjskie karetki pogotowia. Ale, oprócz tego co się dzieje, jest jeszcze postrzeganie społeczne i wizerunek. Jeśli spojrzymy pod tym kątem, kryzys epidemiologiczny poważnie uderzył w NATO, bo sojusz ukazał się społeczności międzynarodowej jako organizacja, która w rzeczywistości nie posiada takich zasobów i potencjału, jaki się jej przypisuje. Być może NATO może zmobilizować potęgę militarną i gospodarczą, ale wydaje się to mało prawdopodobne. I nawet jeśli tak się stanie, moim zdaniem, sojuszowi będzie teraz niezwykle trudno wypełnić lukę powstałą podczas epidemii – ocenił publicysta.
Sojusz dawno rozczarował Turcję w kwestii udzielania wsparcia w sferze bezpieczeństwa, a teraz Europa odczuwa to samo rozczarowanie, sama stojąc w obliczu zmierzenia się z epidemią. NATO nie zdało tego egzaminu - powiedział ekspert.
- Przed epidemią istniały poważne problemy w stosunkach między Turcją a NATO i USA, w szczególności w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa, dlatego Turcja wytyczyła swój własny kurs narodowy i nadal nim podąża. Ten kurs narodowy powoduje niezadowolenie USA i będzie trwał po zakończeniu epidemii. Jednak, jak widzimy, amerykańskie groźby dotyczące zakupu i użytkowania S-400 przez Turcję wcześniej też nie zostały poważnie potraktowane przez Ankarę. Co więcej, nie wywarły również dobrego wrażenia na Europie. Wynika to z poważnego kryzysu wewnętrznego, którego doświadcza NATO. Dotyczy to nie tylko Turcji. Biorąc to wszystko pod uwagę, możemy śmiało powiedzieć, że presja i groźby Stanów Zjednoczonych nie są w stanie zmusić Turcji do porzucenia wybranego kursu - podsumował Yakınca.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)