Czy operacja „Irini” może stać się atutem Turcji na nadchodzących szczytach NATO i UE?

Emerytowany kontradmirał tureckiej marynarki wojennej Cem Gurdeniz skomentował w rozmowie ze Sputnikiem zajście z inspekcją tureckiego statku towarowego na Morzu Śródziemnym.

Emerytowany kontradmirał tureckiej marynarki wojennej Cem Gurdeniz skomentował dla Sputnika to, jak incydent wokół tureckiego statku towarowego będącego w drodze do Libii i poddanego inspekcji w ramach unijnej operacji „Irini” na Morzu Śródziemnym wpłynie na zbliżające się szczyty NATO i UE na początku grudnia, gdzie dyskutowane mają być kwestie stosunków z Turcją.

Zdaniem Gurdeniza incydent opiera się na odbiciu poglądu UE na Turcję w kontekście cypryjskiej i wschodniej polityki śródziemnomorskiej. Jak zaznaczył rozmówca, UE przede wszystkim chce skłonić Turcję do rezygnacji z roszczeń we wschodniej części Morza Śródziemnego, do zatwierdzenia federalnego modelu rozliczeń na Cyprze i wycofania się z Libii.

Gurdeniz zaznaczył, że głównym powodem operacji „Irini” jest chęć uniemożliwienia przez UE udzielenie przez Turcję wsparcia libijskiemu rządowi porozumienia narodowego.

„W wyniku tej operacji Turcja zarówno poniosła straty taktyczne, jak i otrzymała dywidendy. Fakt, że na statku nie znaleziono niczego nielegalnego, można uznać za taktyczny plus. Jednak zatrzymanie i inspekcja statku pływającego pod turecką banderą, bez zgody rządu tureckiego, to poważny cios dla honoru i reputacji tego kraju. Takich działań nie można zignorować”.

To, co się stało, jest ciosem nie tylko dla suwerenności Turcji, ale także dla zasady swobody żeglugi. Nie sądzę, aby ten incydent odegrał rolę na korzyść Turcji na szczytach NATO i UE.

„Podkreślam, że załoga tureckiego okrętu przez 16 godzin była przetrzymywana przez wojsko kraju, który nawet nie należy do regionu śródziemnomorskiego. To absolutnie niedopuszczalna sytuacja” - podsumował Gurdeniz.

Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.