Arcybiskup wyznał na lamach najnowszego „Do Rzeczy”, że jest zaskoczony ogromem krytyki, jaka spadła na niego po sierpniowej wypowiedzi podczas mszy w 75. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. Duchowny stwierdził, że w sprawach związanych z „ideologią LGBT” wypowiadał się wielokrotnie wcześniej, więc nie rozumie, skąd nagle całe to oburzenie.
[OKŁADKA] Abp Marek Jędraszewski w rozmowie z „Do Rzeczy”: Nie przegramy walki o Polskę pic.twitter.com/wjInUUVrWv
— DoRzeczy (@DoRzeczy_pl) December 15, 2019
Potwierdzam: LGBT to zaraza
Na lamach najnowszego, poniedziałkowego wydania „Do Rzeczy” w obszernej rozmowie z Pawłem Lisickim, Maciejem Szymanowskim i Wojciechem Wybranowskim Jędraszewski wygłosił kolejne śmiałe, jak na chrześcijanina tezy.
Zaczął od potwierdzenia, że ideologia LGBT to zaraza (gdyby komuś umknęło albo nie dowierzał):
„Samo sformułowanie „tęczowa zaraza”? Zrodziło się ono podczas homilii na zasadzie skojarzenia z wierszem Józefa Szczepańskiego „Ziutka”, którego fragmenty wówczas cytowałem (…)
Dla mnie nie ulega wątpliwości, że ideologia LGBT jest taką „zarazą”, która atakuje serca i umysły ludzi, podobnie jak przed laty serca i umysły ludzi atakowała ideologia bolszewicka, marksistowska.
I to zwycięsko, przynajmniej na jakiś czas, atakowała także umysły ludzi naprawdę wybitnych” – oświadczył arcybiskup.
I nawet podał przykład. Takim „wybitnym umysłem”, który został „zarażony” został między innymi Leszek Kołakowski.LGBT rośnie w siłę
„Ideologia LGBT jest w Polsce rzeczywiście coraz silniejsza i że dotarła już do wielu środowisk. W sierpniu tego roku jej przedstawiciele poczuli się aż tak bardzo silni, że uznali, iż mogą się wszędzie pokazywać podczas tzw. parad wolności i że wolno im bezkarnie atakować nawet największe dla katolików świętości, cynicznie domagając się od nich tolerancji, czyli de facto akceptacji tego wszystkiego, czego publicznie się dopuszczali” – oświadczył dostojnik, dodając, że ideologię LGBT „trzeba leczyć jak każdą zarazę”.
Abp Jędraszewski najpierw wynalazł „tęczową zarazę”, a dziś porównuje do epidemii cholery, którą należy zwalczać i leczyć. Rozumiem, że w 2001 r., gdy zaraza dopadła Paetza, tęczowego protektora i opiekuna Jędraszewskiego, epidemia nie była tak groźna, czy tez nie było leków?
— Krzysztof Bramorski (@k_bramorski) December 16, 2019
Trzeba przed nimi ratować!
Prawdziwa jazda bez trzymanki zaczęła się jednak dopiero wtedy, kiedy abp Jędraszewski porównał osoby LGBT do… epidemii cholery w Poznaniu w połowie XIX wieku:
„Dla nikogo wtedy nie ulegało wątpliwości, że w sytuacji powszechnego zagrożenia trzeba ludzi za wszelką cenę ratować. Jeśli mówimy, że LGBT jest ideologią będącą rodzajem umysłowej zarazy, to tym samym stwierdzamy, że jest czymś, co nas atakuje oraz nam zagraża i przed czym trzeba ratować siebie, a także innych ludzi”.
Arcybiskup Jędraszewski w tym roku błysnął prawdziwą chrześcijańską miłością bliźniego. Najpierw usłyszeliśmy o „tęczowej zarazie”, potem o zwolnieniu niezamężnych pracownic kurii krakowskiej. Wraz z nowym, przedświątecznym tygodniem wszelkiej życzliwości, szacunku i miłosierdzia życzył natomiast na łamach „Do Rzeczy”. Od razu się człowiekowi udziela przedświąteczny nastrój!
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)