„Rotmistrz Witold Pilecki uprawiał networking nim było to modne. W czasie pobytu w obozie koncentracyjnym w Auschwitz umawiał tajne spotkania, rozmawiał, nawiązywał relacje, które bazowały na wspólnych relacjach. Gdyby nie te zdolności, stworzenie całego systemu kilkuosobowych grup, które mogły na sobie polegać, nie byłoby możliwe” – napisał administrator fanpejdża na Facebooku 28 stycznia.
Post został już usunięty, jednak screeny krążą po Internecie. Głos w sprawie zabrało Muzeum Auschwitz, ewidentnie oburzone faktem, że konspirację podczas wojny, w nieludzkich warunkach obozu koncentracyjnego można było porównać do tworzenia relacji biznesowych w XXI wieku.
„To niemoralne nadużycie i smutna instrumentalizacja historii” – napisano na Twitterze.
.@TowBiznesowe Łączenie misji rtm. Witolda Pileckiego w niemieckim obozie #Auschwitz, gdzie w ekstermalnych warunkach i z narażeniem życia budował organizację ruchu oporu, ze współczesnym "networkingiem" to niemoralne nadużycie i smutna instrumentalizacja historii. pic.twitter.com/FpIObOTCM9
— Auschwitz Memorial (@AuschwitzMuseum) February 5, 2020
O firmie z pewnością zrobiło się głośno, jednak chyba nie o taki rozgłos chodziło zarówno zarządzającym, jak i adminowi. Mimo to w kolejnym wpisie, już po rozpętaniu się internetowej burzy, Towarzystwa dalej broniły swojej wcześniejszej marketingowej koncepcji.
„Networking to dla nas po prostu coś zupełnie innego, niż chodzenie na eventy i udawanie zainteresowania wobec osób, które nas nie obchodzą. Z tejże zawodowej perspektywy praca, jaką wykonał Rotmistrz jest właśnie networkingowym majstersztykiem (...) dość przypomnieć kazus likwidacji dwóch kapo szczególnie znęcających się nad więźniami” – możemy przeczytać w wyjaśnieniu opublikowanym przez firmę. Mimo wszystko, nawet jeśli kocha się swoją pracę, porównywanie się do wojennego konspiratora nadal jest mocno ryzykowne.W końcu jednak zdecydowano się na przeprosiny.
Rozumiemy, że niektórzy mogli zinterpretować określenie Rotmistrza mianem „networkera” jako co najmniej niestosowne, za co przepraszamy. Promowaliśmy Jego postać na długo przed tym, gdy powstały dużonakładowe biografie i dalej zamierzamy to robić. Tylko w przyszłości z większą ostrożnością i opisaniem szerszego kontekstu – napisano w Facebooku 5 lutego.
Przypomnijmy historię Pileckiego: dobrowolnie dał się uwięzić w obozie Auschwitz, aby założyć tam siatkę konspiracyjną – Związek Organizacji Wojskowej. Z obozu później zbiegł. Po wojnie współtworzył podziemie antykomunistyczne, dziś jest gloryfikowany wraz z innymi „Żołnierzami Wyklętymi”. Abstrahując od ich oceny, jego raporty o Holokauście to jednak coś zupełnie innego niż marketing w XXI wieku.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)