Nie wiem, jak wygląda sytuacja w innych miasteczkach, ale w mojej okolicy „sztywny” elektorat PiS chce spełnić swój obywatelski obowiązek ufryzowany dzień wcześniej, dlatego zakłady zmagają się z grafikiem na dzień przed wyborami.
Sytuacja staje się „napięta” nie tylko w zakładach fryzjerskich, wiejskie targi i miejskie targowiska są świadkami aktywizacji pisowskiego elektoratu, który staje się coraz bardziej agresywny. Moja znajoma nauczycielka, która przepracowała w szkole 35 lat, została zaatakowana na targowisku z powodu … kaptura, który założyła na głową dla ochrony przed zimnym wiosennym wiatrem. „Zdejmij ten kaptur, chyba, że te twoje platfusy zmuszają Cię do noszenia” – wysyczał przez zęby emeryt, były nauczyciel, z którym „kobieta w kapturze” spędziła 15 lat w pokoju nauczycielskim i więcej niż 20 lat na wspólnych biesiadach.Dzika nienawiść, która opanowuje Polskę gminną i powiatową, czerpie całymi garściami natchnienie ze szczytów władzy, gdzie wszystkim puszczają hamulce, a kultura osobista, kultura polityczna, zasady dobrego wychowania zostały pogrzebane pod grubą warstwą mułu, prostactwa i najprymitywniejszego chamstwa, gdzie rolę argumentu zastąpiono argumentem kija (argumentum ad baculum).
Zamienić PiS na PO, to nie dokonać żadnej zmiany
Pięć lat temu ludzie „zamienili” PO na PiS, ale żadnej jakościowej „zmiany” w polityce nie poczuli, dlatego wielu ludzi „odmrażających” swoje kontakty personalne po kwarantannie stara się czynić to z tymi, z którymi im „po drodze”, także tej politycznej, a wszelkich fundamentalistów traktować dalej jak w warunkach kwarantanny.
Wirus politykierstwa
Znajomy od piwa, zarzeka się, że nie chce tracić czasu na oszołomów, niezależne, z której opcji politycznej, nie wierzy w sprawczość swojego głosu, dlatego nie angażuje się w „wyborcze zabawy”, a znajomych i kompanów do piwa i zabawy wybiera … po linii partyjnej, tzn. jesteś „partyjny” – szkoda na ciebie czasu. Z żalem argumentuje, że wirus politykierstwa, zagnieździł się w głowach rodaków bardziej niż COVID-19 i przynosi o wiele więcej szkód.
Przy drugim piwie, zaczyna szukać uzasadnienia swojej politycznej pozycji. Przedstawia się, jako prosty człowiek po zawodówce, który zawsze miał, bez wstydu przyznaje się, kompleks słabego wykształcenia. Ale wnikliwa obserwacja rzeczywistości upewnia go, że tytuły i stopnie naukowe to nie gwarancja formatu człowieka, a jedynie ozdobnika, który przypina sobie przed nazwiskiem wielu w sposób zasłużony – zapewne pod względem prawnym, ale niezasłużony pod względem intelektualnym – stwierdza on po zawodówce.
Ludzie mówią o gafach Ryszarda Petru, Witolda Waszczykowskiego byłego ministra spraw zagranicznych czy obecnego szefa tego resortu prof. Jacka Czaputowicza, zamiast mówić o lukach w wykształceniu, arogancji i ignorancji. On, jako człowiek po „zawodówce”, nie czuje się godnie reprezentowany ani w kraju, ani za granicą.
Dyplomacja, która kojarzyła mu się z wyrafinowaną grą sprowadzona została do kłótni przy wiejskim płocie. Dołujące jest to, że czynią to ludzie, posługujący się tytułami naukowymi, którzy kalając powagę publicznych stanowisk, podobnie czynią z tytułami naukowymi.
Zastąpił San Escobar dla „eksperymentu”
Gafy, a powinno się mówić przejawy głupoty, wypowiadane przez Ryszarda Petru, przeszły do historii i jak większość zostaną zapomniane, a sam Petru jeszcze nie raz wypłynie na powierzchnię politycznej rzeczywistości. Szczególnie utkwił w pamięci twórca państwa San Escobar, Witold Waszczykowski, którego dla „eksperymentu” jak powiedział Jarosław Kaczyński zastąpił prof. Jacek Czaputowicz. Jego dezaprobatę budzi podejście polityków do sprawowania swoich funkcji.Kiedy Kaczyński po nominacji Czaputowicza mówi: „Nie jest żadną tajemnicą informacja, że mieliśmy nadzieję na to, iż tym resortem pokieruje inna osoba. Niestety niemal w ostatniej chwili wycofała się z pełnienia tej misji”, można odnieść wrażenie, że możliwym jest obsadzenie ważnego stanowiska w państwie osobą bez kompetencji, choćby li tylko dla „eksperymentu”. I jeszcze o tym głośno mówić, nie obawiając się społecznej dezaprobaty dla tak daleko posuniętej dezynwoltury i braku odpowiedzialności, której oczekuje się od niego, jako wyborcy.
Trzaskowski kolejnym „eksperymentem”
Kidawa-Błońska okazała się podobnym „eksperymentem” dla Platformy Obywatelskiej w wyborach prezydenckich, kiedy w warunkach bezprawia wymieniono ją na Trzaskowskiego, który jeszcze niedawno zarzekał się, że nie zostawi ukochanej Warszawy, a która po dwóch latach zaczęła mu ciążyć i mimo „wielkiej miłości” do miasta, jakoś nie potrafi się odnaleźć w budynku przy Placu Bankowym, jak podsumowują jego prawie dwuletnie urzędowanie, koledzy z macierzystej partii.A jeśli zagłosuję na niego, czy jest gwarancja, że po roku nie znudzi mu się „pilnowanie żyrandola” i skorzysta z innej nadarzającej się okazji, jak jego jeszcze niedawny lider partyjny?
Obiecuje, że kiedy poczuje, że politykom idzie o Polskę, to ustawi się w kolejce nie do fryzjera, ale do komisji wyborczej. Dziś nie czuje w sobie kompetencji do dawania zatrudnienia komukolwiek.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)