Raport, składający się wprawdzie w znacznej części z cenzorskich skrótów i wyciemnień, niemniej wystarczający do podniesienia w brytyjskiej debacie politycznej co najmniej dwóch kwestii: po pierwsze, Rosja z zasady wmieszana jest właściwie we wszystko, czym media i politycy Zachodu próbują zająć swe społeczeństwa. Po drugie zaś – koniecznie trzeba zwiększyć kompetencje i budżety wszystkich agencji i urzędów stale powoływanych do walki z niewidzialną, ale wszechobecną rosyjską agresją. A, no i oczywiście zablokować dostęp do RT i Sputnika na całym terytorium UK. Słowem – dla zachodnich biurokracji partyjnych niby normalny du…chron i wniosek o kasę, ale …
Ale dokument, który – gdyby go wykręcić – nawodniłby sporą część dotkniętej suszą środkowej Anglii, jest rzecz jasna traktowany z całym namaszczeniem i szeroko omawiany, tak w parlamencie (a raczej parlamentach – bo także w zgromadzeniach krajowych), jak i oczywiście w mediach. Jak można się spodziewać – z położeniem szczególnego akcentu na fragmenty, których w Raporcie próżno byłoby szukać, ale już wszyscy wiedzą, że na pewno tam być muszą. Chodzi oczywiście o rzekome „wpływanie przez Rosję” na wyniki szkockiego referendum niepodległościowego w 2014 roku oraz ogólnobrytyjskiego referendum BREXITowego w 2016 roku.Eksperci wiedzą lepiej! W końcu są ekspertami…
Zresztą, jak mógłby nie być poważnym, merytorycznym i w zasadzie obowiązującym i do wdrożenia jako egzekwowalne prawo karne – materiał, wśród którego oficjalnych konsultantów, a w rzeczywistości autorów są takie asy rusologii jak Anne Applebaum i Edward Lucas?
Przecież ci mistrzowie nawet bez otwierania oczu i nie musząc wysłuchać żadnego pytania – od razu znają odpowiedź i wyjaśnienie każdego kryzysu na świecie: „To wina Rosji i Putina!”.I sam Raport, mimo oficjalnej pieczęci Izby Gmin – nie odbiega nawet ujawnioną częścią treści od standardowej publicystyki tej dwójki. Oto więc dowiadujemy się z niego, że „Rosja jest zarazem bardzo słaba, ale i bardzo silna”, a zatem nie można jej lekceważyć, gdyż z zasady „każda akcja szkodząca Zachodowi uznawana jest przez Rosję za korzystną”, a zatem polityka rosyjska musi być traktowana przez UK wyłączenie w kategoriach zagrożenia, na równi z działaniami m.in. Chin, Iranu i Korei Północnej (z którymi Moskwa w dodatku utrzymuje dobre stosunki!).
„Dowody oralne”
Rosja jest zatem zagrożeniem, przed którym należy bezwzględnie się bronić – ale zarazem cechuje ją dziwaczna paranoja, która każe jej widzieć tylko agresywne działania z Zachodu, gdy ten z czystej przyjaźni i dla podtrzymania dawnych nadziej próbuje na przykład dokonać zmiany rosyjskiego ustroju. W ogóle więc nie można zrozumieć o co tym paranoicznym Rosjanom chodzi! By zaś zrozumienie ułatwić – jedną z rekomendacji Raportu jest zresztą całkowite zablokowanie „rosyjskich narzędzi dezinformacyjnych”, czyli zwłaszcza telewizji RT i całego Sputnika.
Lektura i odbiór tych dwóch mediów był zresztą zdaje się głównym zajęciem autorów całego dokumentu, non stop powołujących się na „dowody oralne”, czyli własne telewystąpienia demaskujące, że oto w rosyjskich mediach coś mówiono czy pisano o Brexicie czy niepodległości Szkocji. Zresztą, sam fakt, że mające centrale w Moskwie media informacyjne o czymkolwiek informują – wydaje się raportnikom nie tylko podejrzany, ale wręcz jest pewnym dowodem na złowieszczość rosyjskiego zagrożenia!Nowy Red Scare
Słowem – „ustalenia” czcigodnej Komisji nie odbiegają w sumie od tygodniowej prasówki w polskich mediach głównego nurtu, po której też wiadomo, że i rząd i opozycja składają się wyłącznie z agentów Putina.
Ponieważ jednak polityka na Wyspach Brytyjskich przynajmniej pod niektórymi względami bywa nieco mniej idiotyczna niż ta w III RP – całkiem lekceważąco do ustaleń Raportu podchodzić nie można.
Jak bowiem zwracają uwagę niektórzy obserwatorzy (jak np. popularny szkocki lewicowy portal – Conter), cała akcja przypomina mocno falę Red Scare z czasów Thatcher i Reagana, kiedy to na Zachodzie praktycznie sterroryzowano wszelki ruch niezależny, zwłaszcza związkowy i antywojenny.
Amerykański lądowy lotniskowiec tonie
Jest to strzał w momencie nader wrażliwym, bo w trakcie formowania się w Szkocji nowych formacji niepodległościowych, szykujących się do ostatecznego zwycięstwa w przyszłorocznych wyborach do parlamentu krajowego i ostatecznego wymuszenia na Londynie referendum w sprawie rozwiązania narzuconej trzysta lat temu unii angielsko-szkockiej.
Najprzytomniej zresztą na oparte o Raport ataki zareagował szkocki nacjonalistyczny blog The Black Saltire rzucając: „Rosjanie czy ktokolwiek z zewnątrz wpływał na referendum w 2014 roku? Nae bother [nie ma problemu]! To głosujmy jeszcze raz…”. Według wszystkich ostatnich sondaży za niepodległością Szkocji opowiada się konsekwentnie 54 proc. respondentów. Dla równowagi zaś – 49 proc. Anglików chce… niepodległości Anglii, czyli wycofania się ze Szkocji, Irlandii Północnej, nawet Walii i zajęcia się rozwiązywaniem wewnętrznych problemów, zamiast zgrywania Imperium o 75 lat po terminie.Ktoś – to znaczy nie tylko autorzy raportu, związani jawnie z amerykańskimi jastrzębiami wojny, ale i ich brytyjscy sponsorzy i promotorzy – chce powrotu do zimnej wojny, chce wykorzystać „rosyjski strach” do reorganizowania sceny politycznej UK. Chce wreszcie bronić pozycji Zjednoczonego Królestwa jako lądowego lotniskowca w służbie Stanów Zjednoczonych. Choćby miało w tej roli iść na dno…
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)