Równocześnie na nowo ożywają spory o sens i znaczenie tej jednej z największych tragedii naszego narodu.
W sporach tych powiedziano już w zasadzie wszystko. W czasach PRL władza miała problem z pamięcią o tym Powstaniu. Bo przecież było ono militarnie skierowane przeciwko III Rzeszy, ale politycznie przeciwko ZSRR. Obawiano się, by w cieniu mitów o Powstaniu nie narodziła się antykomunistyczna opozycja. Z czasem dopiero zaczęto oddawać pamięć powstańcom i mieszkańcom Warszawy, ale nie samemu Powstaniu i odpowiedzialnym za jego wybuch. W 1957 roku plac Napoleona nazwano placem Powstańców Warszawy. W 1964 stanął pomnik Bohaterów Warszawy, warszawska Nike. W 1983 na Podwalu ustawiono pomnik Małego Powstańca. W 1984 roku wmurowano kamień węgielny pod pomnik Bohaterów Powstania Warszawskiego.
Sens i bilans tragedii
Po 1989 roku powoli i sukcesywnie w III RP Powstanie przedstawia się jako akt heroizmu i odwagi. Powróciły stare dawno rozstrzygnięte spory o sens i bilans tej tragedii.
Powstanie miało sens, decyzja była słuszna, a nie udało się przez Stalina, który Powstaniu nie pomógł? To dziś obowiązująca kłamliwa narracja. Skutki tego mogą być opłakane, bo rośnie nam już może nowe pokolenie, które w razie potrzeby, gdy padnie taki rozkaz od szalonych polityków, gotowe będzie zniszczyć to miasto ponownie.
Kogo czcimy?
Nadal 1 sierpnia nie jest dniem zadumy nad naszą nierzadko tragiczną historią; nie jest symbolem i nauczką, byśmy my Polacy już nigdy więcej nie dali się zwieść szalonym politykom i poszli kiedy im to będzie potrzebne, z kijami na czołgi. Wręcz przeciwnie, obchody i imprezy im towarzyszące nabrały od lat charakteru festynu.
Władza nie czci ofiar. A jeśli to robi, to przy okazji, nie poświęcając im zbyt wiele uwagi. Władza czci przede wszystkim Powstanie i osoby za nie odpowiedzialne. To dlatego dziś obchody rozpoczęły się już o 8:30 złożeniem przez władze państwowe i miejskie kwiatów przy tablicy upamiętniającej podpisanie przez płk. Antoniego Chruściela „Montera” dowódcę Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej rozkazu rozpoczęcia Powstania Warszawskiego. Rozkazu, który był wyrokiem na miasto i jego mieszkańców. Symboliczne jest więc to, że główne obchody odbywają się na Powązkach Wojskowych, gdzie spoczywa około 5000 powstańców, a nie na wolskim cmentarzu, gdzie pochowanych jest 50000 warszawiaków, którzy tego Powstania byli ofiarami. Gdy się nad tym zastanowić to nie wiadomo, co czcimy. Kiedyś w Warszawie o godzinie „W” odzywały się syreny. Ruch kołowy i pieszy wstrzymywał się na minutę i w ten sposób czciliśmy pamięć o blisko 250000 ludzi, którzy stracili w Powstaniu życie i o smutnym losie stolicy, która w jego wyniku uległa prawie całkowitej zagładzie.Wszyscy odpowiedzialni za wybuch Powstania Warszawskiego dowódcy, mają w Warszawie swoje ulice. To tak jakby na warszawskiej Pradze jedną z ulic nazwać imieniem Suworowa, który w 1793 roku dokonał rzezi Pragi. Albo na prawym brzegu Wisły nadać jakiejś ulicy imię Kutschery?
Nie można, nie da się, czcić równocześnie Powstania i odpowiedzialnych za jego wybuch oraz równocześnie czcić pamięć o wymordowanej ludności stolicy. Powstanie nie osiągnęło żadnych celów. Ani militarnych ani politycznych. Przyniosło tylko krew, śmierć i morze gruzów. Czcząc pamięć i oddając cześć Komorowskiemu, Chruścielowi, Pełczyńskiemu czy Okulickiemu, plujemy w twarz wszystkim ofiarom tej bezsensownej walki. Stając po stronie ofiar Powstania, nie możemy nie potępiać tych, którzy za nie są odpowiedzialni. Tertium non datur.
Kłamstwo, by ludzi zmusić do walki, by uwierzyli w sens Powstania
Tak, Powstanie nie miało sensu, bo nie miało najmniejszych szans na zwycięstwo. Jego architekci nie kierowali się względami militarnymi, ale wyłącznie politycznymi. Dużo większy sens miało powstanie w getcie warszawskim, bo tam ludzie naprawdę nie mieli wyboru. Żydzi mogli zginąć w komorach gazowych Auschwitz i Treblinki, lub w Warszawie z bronią w ręku. Wybrali to drugie. W 1944 roku warszawiacy nie stali przed takim wyborem. Wystarczyło poczekać na wyzwolenie.
To nie była prawda. To było kłamstwo, by ludzi zmusić do walki. By uwierzyli w jej sens. Bo oni wierzyli swoim dowódcom. Mieli do nich zaufanie, że znają militarne realia i sytuację na froncie. Dla co dziesiątego z nich była jakakolwiek broń. Reszcie generał Chruściel kazał ją z kijami w ręku zdobywać na Niemcach. Na początku wierzyli, potem nie mieli już wyjścia. Mogli walczyć dalej, lub poddać się i zostać rozstrzelani jak zwykli bandyci. Niemcy długo nie uznawali powstańców za żołnierzy, ale za bandytów, zwykłych przestępców, których rozstrzeliwali bez sądu. Mało który z powstańców umiał też tej broni użyć. Wielu, przez całą okupację nie oddało ani jednego strzału i być może wcześniej dali im przez chwile jakiś pistolet potrzymać w ręku. Rzadko strzelić gdzieś w lesie na strzelnicy, bo naboje trzeba było oszczędzać. Nagle kazano im pokonać doskonale uzbrojone i zaprawione w bojach niemieckie dywizje. Cześć ich pamięci.
Uczcijmy godnie pamięć o Ofiarach
W normalnym kraju nie byłoby żadnych uroczystości upamiętniających Powstanie Warszawskie. Jedyne uroczystości jakie powinny się odbywać to te upamiętniające jego Ofiary. I to bez żadnych powstańczych wesołych piosenek, że mamy na tygrysy visy?... bo ich nie mieliśmy. To powinny być pełne zadumy uroczystości przy dźwiękach marszu Chopina...
Nie chcę brać udziału w państwowych uroczystościach. Nie chcę czcić Powstania, bo pamiętam opowieści babci, o tym jak ludzie z pięściami rzucali się na powstańców, by ci sobie poszli w inne miejsce wojować. Bez nich czuli się bezpieczniej. Bez nich mieli szansę na przeżycie. Razem z nimi byli przecież celem niemieckich ataków. Dlatego proponuję pójść dziś na Cmentarz Powstańców Warszawy na Woli. Tam uczcić zwykłych mieszkańców, którzy 76 lat temu, w jednej chwili, niczego się nie spodziewając, stali się zakładnikami Powstania. Zakładnikami, którzy zwłaszcza po rzezi Woli też bezpiecznie już miasta opuścić nie mogli. To oni byli najbardziej bezbronni i to ich najwięcej przez te straszne dni zginęło. Uczcijmy godnie o nich pamięć.
Pójdźmy też na ul. Bartycką pod powstańczy kopiec i zadumajmy się nad losem naszej stolicy. Tam zapłonie dziś wieczorem znicz i będzie się palił przez kolejne 63 dni. To tam pod warstwą ziemi, z której miejscami nadal wystają cegły czy całe fragmenty elewacji budynków, pochowana została Warszawa. Tam leży Śródmieście i Starówka, tam leżą całe ulice, których gruzy zwożono w to miejsce, gdy po wojnie odbudowywano stolicę. Tam leży historia Warszawy i nieszczęścia jakie przyniosła im szaleńcza decyzja dowódców Armii Krajowej.Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)