Mimo nieodmiennie złej liberalnej prasy – generalnie Kościołowi katolickiemu w Polsce diabeł dzieci kołysze. Największy nawet deklaratywny antyklerykał, gdy tylko dostaje do ręki trochę władzy – od razu bierze w teczkę pakiet dotacji, dofinansowań i programów i leci zanieść je władzy duchownej, nieważne czy na szczeblu gminnym, czy ogólnokrajowym. Dlatego kiedy sam jakoś tam miałem wpływ na regionalny podział tortu, gdy przychodzono mnie pytać „a ty, to którym chcesz, żeby dać” – odpowiadałem nieodmiennie „wszystko jedno, dawajcie tym mniejszym – prawosławnym, mariawitom, polsko-katolikom, na kościoły, zabytki, prowadzone przez nich domy pomocy”. Bo za nimi jakoś nikt nie miał ochoty uganiać się z workami pieniędzy.

A przeciwnie – jak coś mniejsze, historyczne, mniejszościowe, to często z miejsca podejrzane, „sekciarskie”, do zadeptania. I jako polski narodowiec i konserwatysta – takiego podejścia do jak najbardziej polskiego dziedzictwa znieść nigdy nie mogłem i nie mogę.
Skąd na Suwalszczyźnie wzięli się etniczni Rosjanie?
Starowierzy wszędzie, gdzie mieszkają – budzą wyłącznie szacunek i sympatię, jako ludzie bogobojni, uczciwi, absolutnie godni zaufania, tak jako sąsiedzi, jak i współobywatele. Rzeczpospolita przed wiekami przyjęła uciekinierów przed nierozważnymi reformami moskiewskiego prawosławia – i nieodmiennie powinna być dumna, że stała się ojczyzną dla kolejnych pokoleń tak zacnego grona wiernych. Oczywiście, historia nie oszczędzała społeczności osiadłej na terenach dzisiejszego północnego Podlasia – Suwalszczyzny, a zmiany granic i przesiedlenia ludności spowodowały, że znaczna część tamtejszych starowierców zamieszkała ostatecznie na terenach zajmowanych obecnie przez państwo litewskie.
Pozostały jednak po nich ślady, dorobek dziedzictwa kulturowego, echa wspaniałej, mądrej tradycji – i groby. I właśnie te groby chce się dziś pod uzurpowanym majestatem państwa polskiego zniszczyć.
Grill i piwko na cmentarzu
Na cmentarzu staroobrzędowym w Białogorach na Suwalszczyźnie znajduje się co najmniej około 400 grobów. Teren jest wpisany do rejestru konserwatora zabytków, a mimo to, po sprzedaży prywatnemu inwestorowi, a następnie dalszym przewłaszczeniom – kilka tygodni temu rozpoczęto na nim prace budowlane, z przeznaczeniem pod obiekty rekreacyjne.
Obszar to piękny, przyległy do jeziora, z dobrym dojazdem. Cóż to więc za problem dla kilku koparek wykopać tych parę kupek starych kości…

Starobrzędowcy rozpoczęli więc całodobowe spontaniczne dyżury, by nie wpuścić ciężkiego sprzętu na chroniony teren. A zagrożenie było i jest poważne, bo obok inwestora wielkim orędownikiem zamiany nekropolii w teren do grilla jest wójt miejscowej gminy Giby, Robert Bagiński, który upiera się, że „jakby był tam cmentarz, to by były krzyże” (zapewne prawidłowe, katolickie, no bo jakie?!), a „kości zostały na pewno podrzucone” (jasne, każdy starobrzędowiec ma bowiem w plecaku stosik szczątków po pradziadkach, do rozrzucenia po atrakcyjnych terenach budowalnych).
Podłość w imię pieniądza
Dzięki nagłośnieniu sprawy, w czym wielka zasługa przede wszystkim rzeczniczki staroobrzędowców, dziennikarki Aleksandry Popow – sprawą zajęła się nie tylko prokuratura, ale także Komisja Wspólna Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych oraz Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Konieczne jest nie tylko wstrzymanie prac, ale także całkowity zakaz jakiejkolwiek zabudowy starobrzędowej nekropolii, przywrócenie jej stanu pierwotnego – w tym zwłaszcza stworzenie warunków dla godnego pochówku ludzkich szczątków potraktowanych jak odpadki budowlane.
Obecni właściciele działki zapewniają o swojej nieświadomości – „nie wiedzieliśmy, że kupujemy cmentarz” – powtarzają. Ha, ale czy wykopane kawałki ludzkich nóg i kręgosłupa nie mogły być pewną wskazówką? Nadto zaś od września wszyscy zainteresowani znali już przedstawione przez legalny związek wyznaniowy mapy, plany i dokumenty potwierdzające status prawny dewastowanego obszaru. Niestety, jak zawsze zadecydowały pieniądze – bo i wierni, a Wschodni Kościół Staroobrzędowy w Polsce jest po prostu ubogi – mieli przedstawioną ofertę: „jak chcecie uratować groby dziadków – to zapłaćcie!”. Czy można to nazwać inaczej niż podłością?
©
AFP 2020 / Thomas SamsonCzcimy Boga czy mamonę?
Na Suwalszczyźnie jest około dwudziestu nekropolii starowierskich. Miejscowa ludność polska, katolicka otacza je szacunkiem i szczerze pomaga w ochronie miejsc pamięci. Niestety, wiele dawnych cmentarzysk jest w złym stanie, a społeczność staroobrzędowa powoli znika z mapy Polskiej. Ale jednak ciągle jest i składała się na polskość, na naszą wielkość przez stulecia! Jest obowiązkiem wszystkich Polaków, niezależnie od wyznania – by dziedzictwo to ochronić.
Jako dziennikarz, dawny samorządowiec – widziałem wiele zniszczonych nekropolii, zderzałem się z bezdusznością, bezbożnością, kultem pieniądza czczącym nowe drogi i grillownie zamiast cmentarzy. Niech chociaż Białogóry uda się więc chociaż uratować…
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)