– Nie wiem, skąd służby twierdzą, że stan zdrowia mojego męża jest dobry. Nie jest. Takie informacje przekazano mi ze szpitala – powiedziała Barbara Giertych Wirtualnej Polsce. – Mój mąż stracił przytomność na kilkanaście minut. Nie było możliwości od razu wrócić do normalnego stanu. Jak relacjonowali mi lekarze, później był w półprzytomnym stanie. Był to stan zagrażający zdrowiu i życiu. Po tym, jak trafił do szpitala do Otwocka, medycy podjęli decyzję, by przewieźć go do Szpitala Bródnowskiego. W placówce jest pod opieką konsylium profesorskiego. Mąż ma status osoby zatrzymanej, więc cały czas są przy nim także funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Wiadomo już, że w domu adwokata zabezpieczono i zapieczętowano szereg przedmiotów. Zostały one przekazane do sądu, który podejmie decyzję w kwestii tego, czy prokuratura może użyć ich jako dowodu. Barbara Giertych uważa, że „CBA powinna bardziej przyuczyć się do nauki procedur”. Uważa, że wcześniej nic nie wskazywało, że ktoś będzie chciał zatrzymać lub ścigać jej męża.W czwartek 15 października na polecenie Prokuratury Regionalnej w Poznaniu grupę 12 osób zamieszanych w sprawę wyprowadzenia pieniędzy ze spółki. Wśród zatrzymanych są właśnie Roman Giertych oraz biznesmen Ryszard K. – i to właśnie z jego zatrzymaniem wiąże się kolejna sytuacja, o której od wczoraj piszą media.
Operator Telewizji Polskiej w czwartek wieczorem został pobity podczas przygotowywania w Gdyni materiału o Ryszardzie K., zatrzymanym w jednej sprawie razem z Romanem Giertychem. Według TVP sprawcą jest syn K.
– podają Wirtualne Media.
„To wszystko trwało bardzo szybko. Staliśmy z kolegą na chodniku bez sprzętu. Syn K. podszedł do nas i rzucił "wyp... Zaczął odpychać kolegę. Zwróciłem uwagę, żeby się uspokoił i poszedł do domu. Dostałem chyba dwa strzały i upadłem na ziemię. Wtedy jeszcze dostałem kopa, uderzając twarzą w chodnik. To był najgorszy cios. W ogóle się nie broniłem, bo gdybym mu oddał, wtedy byłaby afera” – opisał wydarzenie dla PAP operator TVP Gdańsk.Sprawę skomentował również szef TAI Jarosław Olechowski:
Dzisiaj w Gdyni operator TVP - wykonujący obowiązki służbowe - został zaatakowany i dotkliwie pobity. Nie ma zgody na przemoc! Wolność słowa to fundament demokracji. Liczę, że sprawca zostanie surowo ukarany @PolskaPolicja @PK_GOV_PL pic.twitter.com/jN2te7faT8
— Jarek Olechowski (@OlechowskiJarek) October 15, 2020
Wirtualne Media ustaliły nieoficjalnie, że Telewizja Polska rozważa przedsięwzięcie kroków prawnych przeciwko agresorowi.
Operator wykonywał obowiązki służbowe, był w pracy. Napaść na osobę relacjonującą wydarzenia nie może ujść płazem, ale decyzje co robić w tej sprawie jeszcze nie zapadły
– komentowało w rozmowie z portalem źródło z TVP.
Czwartkowe zatrzymania budzą emocje – niemal tak wielkie jak pandemia koronawirusa.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)