Przecież wszystko złe, co dzieje się w Polsce, to wina Moskwy. Moskwa zamontowała ładunki wybuchowe w rządowym tupolewie, który rozbił się pod Smoleńskiem, Moskwa nagrywała rozmowy ważnych polityków w restauracji u Sowy i wywołała aferę podsłuchową, która zachwiała podstawami rządu Tuska, Moskwa prowadzi Antoniego Macierewicza i inspiruje jego co dziwaczniejsze wybryki. Moskwa zainspirowała opozycję do protestu przeciwko przekopowi Mierzei Wiślanej, który ma pozwolić nam uniezależnić się od Rosji – ale także zainspirowała rząd do przekopu, przez który pływać będą rosyjskie statki z węglem... I ilekroć w Polsce wydarzy się coś złego, „na Kremlu strzelają korki od szampana”.
Gdyby Polska rzeczywiście była w Rosji tak ważna, jak lubimy sądzić w naszym megalomańskim kompleksie mesjasza narodów, to po wydarzeniach ostatnich dni szampan na Kremlu powinien lać się strumieniami. Decyzja o zlikwidowaniu najważniejszej przesłanki dopuszczalności aborcji, pozwalającej na zachowanie choćby pozorów człowieczeństwa polskiej ustawy antyaborcyjnej, podjęta przez groteskowy quasi trybunał pod przewodnictwem magistra prawa, jest tak idiotyczna i szkodliwa, że musiała powstać za podpuszczeniem jakiegoś wroga Polski. A ponieważ wszyscy wiedzą, ze największym wrogiem Polski jest Rosja...Pozbawienie szansy na upragnione macierzyństwo
Powszechny gniew społeczny i podważenie autorytetu władzy
Setki demonstracji, dziesiątki tysięcy ludzi na ulicach, w czasach, kiedy najlepiej jest zostać w domu – to także pewne źródło nowej, niewyobrażalnej w tej chwili skali zakażeń. I to efekt, który był do przewidzenia: wystarczy wspomnieć Czarne Protesty sprzed 4 lat, kiedy Sejm tylko skierował do dalszych prac projekt zaostrzenia prawa aborcyjnego; było oczywistym, z jaką reakcją spotka się ostateczna decyzja.
Skansen patriarchalnego katolicyzmu
Do tego dochodzi tragiczny wpływ, jaki ta zmiana ma na wizerunek Polski w cywilizowanym świecie. Polskie prawo antyaborcyjne, kompletnie niekompatybilne z normami praw człowieka zachodniego kraju w XXI wieku, i tak nas wyróżniało. To, co umizgujący się do Kościoła hipokryci nazywali „kompromisem aborcyjnym” było w istocie rzeczy najbardziej drakońską ustawą w Europie (formalnie aborcji zakazuje jeszcze Malta, ale obowiązuje tam powszechna i niezwalczana przez państwo praktyka turystyki aborcyjnej). Przyczyniało się do fatalnego wizerunku naszego kraju, jako skansenu patriarchalnego katolicyzmu – szczególnie nietwarzowego wobec kompletnego bankructwa moralnego Kościoła w wyniku afer pedofilskich.
Krótko mówiąc: czwartkowa decyzja tzw. Trybunału Konstytucyjnego jest oczywiście sprzeczna polską racją stanu. Szkodzi Polsce, szkodzi Polakom, szkodzi nawet polskim władzom, które reprezentują tylko część społeczeństwa.
Kto szkodzi Polakom?
Komu w takim razie służy? W czyim interesie została podjęta? Kto za nią stoi?
Oczywista odpowiedź brzmi: wrogowie Polski.
Może dlatego, że ci wszyscy politycy, którzy przez 3 dekady „Wolnej Polski” umizgiwali się do Kościoła, wreszcie zrozumieli, że to właśnie on jest tejże Polski najgorszym wrogiem. Wrogiem demokracji, świeckiego, bezstronnego światopoglądowo państwa, wrogiem rzeczywistej integracji europejskiej rozumianej jako przyjęcie europejskich wartości. Że Kościół katolicki uprawia własną politykę, podyktowaną chciwością i rządzą władzy; i że jego interes, tyleż finansowy, co polityczny, pozostaje w jaskrawej sprzeczności z polską racją stanu.
Myślicie, że teraz Kaczyński zrozumie, że Kościół nie jest jego przyjacielem?
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)