W połowie lat 70. Kissinger już z niejednego pieca jadał chleb: od 1969 roku był właściwie głównym po prezydencie architektem amerykańskiej polityki zagranicznej (najpierw na stanowisku doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego, a od 1973 roku – dodatkowo sekretarza stanu). A Biden trafił do Senatu w 1973 roku, gdzie od razu został wzięty w obroty przez doświadczonych senatorów z Komisji Spraw Zagranicznych. Już na początku tego stulecia stanął na jej czele i kierował nią z przerwami do momentu wybrania na urząd wiceprezydenta w 2008 roku. Przez osiem lat swojej wiceprezydentury Biden w dużym stopniu zajmował się polityką zagraniczną (nie tylko polityką wobec Ukrainy), jeśli więc wprowadzi się do Białego Domu będzie najbardziej doświadczonym w sprawach międzynarodowych – jeśli nie w skali całej historii USA, to już na pewno od czasów prezydentury Jamesa Monroe – amerykańskim przywódcą.
Rozbieżności w polityce zagranicznej
„Cenię go jako człowieka. Często mieliśmy odmienne poglądy na politykę zagraniczną, ale jestem pewien, że jeśli stanie na czele państwa będzie się zachowywać powściągliwie i rozważnie. W czasie kampanii wyborczej pomagali mu doświadczeni doradcy ds. polityki zagranicznej, to było widać… I choć w pewnych kwestiach politycznych się nie zgadzamy, wiem, że nie jest to osoba, która będzie forsować swoje decyzje. Główne zadanie Ameryki będzie polegać na łagodzeniu wewnętrznych konfliktów politycznych; Ameryka będzie musiała zrozumieć, że jednego mandatu nigdy nie będzie dość, by rozwiązać fundamentalne sprawy, z jakimi jesteśmy skonfrontowani” - powiedział w wywiadzie dla Le Figaro i Die Welt 97-letni autorytet w amerykańskiej geopolityce Henry Kissinger.
Biden, jeśli tylko wprowadzi się do Białego Domu, faktycznie będzie musiał zająć się przede wszystkim pracami wewnętrznymi, choć pilnej naprawy wymaga też amerykański mechanizm polityki zagranicznej.
W innym wywiadzie, jaki pojawił się kilka tygodni temu na łamach Welt am Sonntag, Kissinger otwarcie mówił, że „bardzo myli się ten, kto sądzi, że po zmianie władzy w Ameryce można będzie wycofać się ze wszystkiego, co w ostatnim czasie przyprawiało Europejczyków o zawrót głowy”. Według jego słów Biden „będzie uważnie obserwować, jakie sprzeczności między Europą i USA dotyczą zaledwie różnych podejść, a jakie dotykają meritum”.
Rady dla Europy
Jako osoba urodzona i wychowana w Europie Kissinger przebiegle radzi Europie wzbić się ponad własne problemy i przygotować do nowych zadań:
Jak na razie mamy wobec NATO obowiązek bycia fundamentem stosunków transatlantyckich i musimy podążać tą drogą. Jednak na poziomie konceptualnym sojusz wojskowy, jakim jest dzisiaj NATO, musi rozwinąć się w sojusz, który zachowując swoją silną wojskową orientację musi też uwzględniać stale rosnącą liczbę globalnych zawirowań nierozgrywających się wyłącznie na gruncie wojskowym: chodzi o cele i zadania wymagające zrozumienia politycznego i subtelności.
Kissinger nawołuje Europę do tego, by jednoznacznie opowiedziała się po stronie USA w relacjach z Chinami:
„Moje myślenie polityczne sięga czasów, gdy powstawało NATO – w kontekście wszechobecnego strachu przed geopolitycznym przeciwnikiem. Obecna sytuacja nie może już się zadowalać takim stanowiskiem, podczas gdy cele i zadania nie muszą się już ograniczać do zewnętrznych granic Europy. Europa i Stany Zjednoczone muszą koniecznie zająć wspólne stanowisko w kwestii relacji chińsko-amerykańskich. Europa nic nie ugra, prowadząc niezależną linię polityczną w kwestii światowej równowagi z Chinami. Europa nie jest zainteresowana tym, by w przyszłości stanowić swego rodzaju przedłużenie Eurazji. Zachowanie naszych wspólnych, trwających od wieków wartości odpowiada interesom Europy i Ameryki”.Konfrontacja między USA i ChRL pod kontrolą
Jednocześnie były amerykański sekretarz stanu nie chce, by pomiędzy jego krajem i Chinami wybuchła wojna geopolityczna z prawdziwego zdarzenia. Wręcz przeciwnie, przez ostatnie lata nawołuje do zachowania powściągliwości w dążeniu do konfrontacji. Konflikt pomiędzy Ameryką i Chinami jest nieunikniony, ale nie może całkowicie wymknąć się spod kontroli. W czasie swojego wystąpienia na początku października w Nowym Jorku Kissinger oświadczył, że obie strony muszą ustalić reguły gry:
Nasi liderzy i ich liderzy muszą ustalić granice, do jakich mogą się posunąć w swoich pogróżkach. Następnie muszą znaleźć sposób prowadzenia takiej polityki przez długi czas… Powiecie Państwo, że to całkiem niemożliwe. Ale jeśli to całkiem niemożliwe, zabrniemy w sytuację podobną do I wojny światowej - ostrzega Kissinger.
Czy Biden zrezygnuje z zimnej wojny z Chinami?
Ameryka potrzebowała Chin jako figury przeciwko ZSRR na światowej szachownicy w wielkiej geopolitycznej grze i Waszyngton w ogóle nie przywiązywał wagi do ideologii Pekinu.
Nie interesowała go też ona po rozpadzie ZSRR i zwycięstwie w zimnej wojnie. Dopiero w ostatnich latach, gdy Chiny odmówiły bycia młodszym partnerem USA w sprawach dotyczących globalnego zarządzania, a zbudowany przez atlantystów światowy system zaczął się walić, Waszyngton przypomniał sobie o różnicach ideologicznych. Obecny sekretarz stanu Pompeo (z inicjatywy Trumpa) wypowiedział de facto zimną wojnę Pekinowi, wskazując na chińską partię komunistyczną jako zagrożenie komunizmem.
Kissinger kategorycznie odrzuca takie podejście: nie chce, żeby konflikt ideologiczny wpływał na stosunki obu mocarstw. Ale rzecz w tym, że ideologia jest tylko instrumentem presji i demonizacji tak, jak to miało miejsce w czasach zimnej wojny z ZSRR. Ponadto Amerykanie doskonale rozumieją, że „czerwone Chiny” w żadnym razie nie zagrażają amerykańskiemu stylowi życia, a na płaszczyźnie wojskowej Chiny z pewnością nie są nastawione na podbój USA, a w przypadku „czerwonej Rosji” strach był mimo wszystko bardzo głęboki i po części szczery.Przy tym dla Trumpa aspekt ideologiczny to zaledwie dodatkowy element konfrontacji z Chinami, której celem jest umocnienie Ameryki jako państwa narodowego – utrzymującego pozycję lidera na świecie, ale też stopniowo wycofującego się z dążeń do przywództwa światowego. A już dla Bidena, który być może zrezygnuje z zimnej wojny z Chinami, Ameryka w dalszym ciągu powinna być światowym hegemonem: prezydent elekt może i zmniejszy wymiar propagandowy konfrontacji z Chinami, ale też będzie dużo bardziej nieprzejednany. Przy czym zarówno dla Pekinu, jak i dla Moskwy – i w ogóle dla wszystkich krajów pracujących nad rozkładem atlantyckiego ładu światowego.
Szanse na „nowy sposób myślenia” w Białym Domu są prawie zerowe
Czy Biden jest w stanie usłyszeć i zrozumieć Kissingera? Nie Biden osobiście, a to „waszyngtońskie błoto”, które zamieszkuje? Niestety szanse ku temu są nikłe: profesor jest nie tylko starszy, ale też znacznie mądrzejszy od zbiorowego „śpiącego Joe”.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)