Sąd po 10 latach skazał sprzedawców z jednego ze sklepów sieci E.Leclerc, w którym sprzedawano przed świętami żywe karpie, przetrzymywano je bez wody a następnie pakowano do foliowych toreb. Kierownikowi działu rybnego wymierzono karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, zaś sprzedawcom po 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Fundację Noga w Łapę w tym procesie reprezentowała adwokatka Karolina Kuszlewicz, specjalizująca się w sprawach dotyczących ptaków i ryb. Karolina Kuszlewicz została powołana na honorową funkcję Rzeczniczki Praw Zwierząt przez Polskie Towarzystwo Etyczne.
Sąd uznał, że oskarżeni sprzedawcy z działu rybnego musieli zdawać sobie sprawę z tego, że zwierzęta bez wody cierpią.
Sąd dodał (...), że ta sprawa jest przełomem. Zaś wyrok ma charakter wychowawczy i powinien oddziaływać nie tylko na oskarżonych, ale w ogóle na społeczeństwo, w tym duże koncerny, które wciąż dopuszczają do cierpienia karpi – czytamy na blogu mecenas Kuszlewicz.
Fundacja Noga w Łapę natomiast twierdzi, że nie domagała się żadnej kary wobec oskarżonych, chodziło jedynie o zasadę, że żywy karp bez wody przechodzi gehennę.
Do sprawy odniosła się także posłanka KO, przewodnicząca obecnego Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, Katarzyna Piekarska.„Wyrok pokazał jednoznacznie, że nie ma już możliwości sprzedawania żywych ryb w torebkach foliowych i transportowanie ich w taki sposób, bez wody. Nie będzie też możliwe trzymanie ich w specjalnych kadziach, gdzie są pozbawione tlenu, bo to będzie uznane za znęcanie się nad zwierzętami” – powiedziała Piekarska Polskiej Agencji Prasowej. Posłanka była obecna przy ogłaszaniu wyroku. „Ten wyrok to jest bardzo ważny sygnał dla sieci handlowych, a także dla branży, która handluje karpiami, że muszą zmienić swój sposób postępowania i dostarczać karpie na przykład w formie mrożonej” – dodała.
Karp na wigilijnym stole to polska tradycja, która zakorzeniła się w kraju nad Wisłą za czasów PRL. Jednak dziś Polacy mają coraz bardziej dość okrutnej praktyki, która dla dzisiejszych 60-latków jest już czymś normalnym: kupowanie żywej ryby i trzymania jej w wannie, aby zabić ją uderzeniem młotka czy siekiery przed wigilijną wieczerzą.
Zwyczaj sprzedawania żywego karpia traci swoją popularność. Jak wynika z sondażu IBRiS dla fundacji Compassion Polska, zakup żywego karpia w te święta planuje zaledwie 26,6 proc. Polaków – czytamy w Onecie.
„Naszym celem jest zakaz sprzedaży żywego karpia w Polsce, ponieważ tylko taki zakaz według naszych obu ekspertyz: prawnej i naukowej, będzie oznaczał przestrzeganie przepisów ustawy o ochronie zwierząt względem karpi” – powiedziała portalowi prezes Compassion Polska Małgorzata Szadkowska.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)