Krótko o kryteriach
W rzeczonym rankingu nie interesuje nas więc to, czy danego polityka lubimy czy nie. Badamy stosunek jego osiągnięć do możliwości w mijającym roku 2020. Zachowując oczywiście skalę, bo przecież inne możliwości ma np. Prezes Rady Ministrów, a inne drugorzędny działacz partii opozycyjnej czy w ogóle osoba, będąca poza parlamentem. Jakkolwiek trudno jest to zbadać i dlatego rezygnujemy z jakiejś metody obliczania punktów, zdajemy się na obserwację, którą przecież uprawialiśmy przez cały rok. W każdej kategorii rywalizuje pięcioro pretendentów.
Polityk roku w Polsce – kandydaci
Szymon Hołownia – za zbudowanie poparcia i zdobycie trzeciego miejsca w wyborach prezydenckich oraz powołanie ruchu, który na koniec roku jest trzeci w sondażach, mimo braku istotnego zaplecza w parlamencie.Andrzej Duda – za ponowne zwycięstwo w wyborach prezydenckich, mimo mobilizacji przeciw niemu wszystkich sił nieskupionych w Zjednoczonej Prawicy.
Zbigniew Ziobro – za zwiększenie wpływu na rząd, mimo bardzo śladowej reprezentacji w sejmie i wbrew intencjom Prawa i Sprawiedliwości.
Marta Lempart – za animację ogromnego ruchu społecznego, którego w Polsce nie było przez co najmniej 30 lat.
Michał Kołodziejczak – za skuteczne wywarcie wpływu na legislację i rezygnację z „Piątki dla zwierząt”, mimo braku bezpośredniej reprezentacji w parlamencie.
Fajtłapa roku w Polsce – kandydaci
Rafał Trzaskowski – za porażkę w II turze wyborów prezydenckich mimo wsparcia niemal całej opozycji, za roztrwonienie prawie 50% poparcia i brak wyczucia przy powołaniu nowego ruchu społecznego.Władysław Kosiniak-Kamysz – za przespanie momentu, w którym mógł zoastać liderem opozycji i ostatecznie fatalny wynik w wyborach prezydenckich.
Kardynał Stanisław Dziwisz – za wywiad, który pogrążył Kościół Katolicki i obnażył jego stosunek do rozliczenia się z przestępstwami seksualnymi.
Jarosław Kaczyński – za nieudaną próbę zaprowadzenia porządku w rządzie Zjednoczonej Prawicy i częściową utratę politycznej siły.
Jacek Sasin – za wydanie 70 milionów złotych na wybory, które się nie odbyły.
Polityk roku w Polsce – wyniki
4. Michał Kołodziejczak – Lider AGROUnii miałby szanse powalczyć o zwycięstwo, gdyby nie popadł w coś, co można nazwać polską wersją trade-unionizmu. Pomimo zdolności mobilizacyjnych nie jest w stanie wyjść poza logikę branżowego działacza, któremu zależy tylko na osiągnięciu konkretnego celu, po czym armia wraca do koszar. Kołodziejczak kilka razy był już ogłaszany „nowym Lepperem”, ale póki co sam się chyba boi ewentualnego sukcesu.
2. Szymon Hołownia – Jasne, lider Polski 2050 od początku dysponował nieproporcjonalnym wsparciem ze strony środków masowego przekazu, ale jakby nie patrzeć, to również jest jakiś sukces: umiejętność wykorzystania zbudowanych kontaktów. Na koniec roku 2020 Hołownia jest też liderem rankingu zaufania, mimo opowiadania absolutnie niepolitycznych historyjek o wydumanym dialogu wszystkich ze wszystkimi. A dlaczego nie miejsce pierwsze? Bo jednak wskazany przez niego kandydat nie wygrał w II turze wyborów prezydenckich.
Fajtłapa roku w Polsce – wyniki
5. Władysław Kosiniak-Kamysz – Ponieważ lidera PSL-u rozgrzesza nieco fakt, iż moment ogromnej szansy był tak naprawdę bardzo krótki, a miał miejsce między rezygnacją Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, a mianowaniem przez Koalicję Obywatelską Rafała Trzaskowskiego na kandydata w wyborach prezydenckich. Tyle tylko, że WKK zabrakło w owym czasie naprawdę niewiele, by zostać kandydatem całej opozycji, a później może nawet Prezydentem RP. Ostatecznie skończył marnie i opłatek u ludowców musi w tym roku smakować gorzko.4. Jacek Sasin – Umówmy się: ten Pan w ogóle byłby anonimowy, gdyby nie te „wybory”. A tak przynajmniej został memem. I chociaż dla polityka to żaden sukces być przedmiotem powszechnego szyderstwa, to jednak Sasin nie jest w pierwszej lidze polskiej polityki, ani chyba nawet nikt go nie rozważa jako kandydata do objęcia schedy po Jarosławie Kaczyńskim. „Osiągnięcie” jest więc duże, ale bez przesady, byli w 2020 lepsi „geniusze”.
3. Kardynał Stanisław Dziwisz – Trochę tak jest z rankingami tego typu, że siłą rzeczy lepiej pamiętamy to, co się dopiero wydarzyło. Ale nie tylko dlatego Dziwisz ląduje na podium. Trzeba jednak brać poprawkę na nieproporcjonalnie wysoką siłę polityczną Kościoła Katolickiego w Polsce i to, że tej sile były papieski sekretarz niebywale zaszkodził, otwierając tym samym drogę do „odbrązowienia” Jana Pawła II-go – do tego momentu nietykalnego symbolu, przed którym nawet ateiści i antyklerykałowie padali w tym kraju na kolana. Rok 2020 to w ogóle rok tragiczny dla hierarchii katolickiej, ale Dziwisz zdecydowanie dołożył do pieca.
2. Jarosław Kaczyński – Walka o pierwszeństwo była zacięta, ale jednak Prezes PiS się „wybronił” tym, że ostatecznie udało mu się osiągnąć w 2020 roku także sukcesy. Czyli utrzymanie koalicji i zwycięstwo Andrzeja Dudy. Niemniej jednak pojawiła się rysa na utartym przekonaniu o „geniuszu z Żoliborza”. Król wrócił na dwór, ale dwór już nie ten sam. Kuriozalne stanowisko wicepremiera, o którym „wszyscy wiedzą”, że i tak jest najważniejszy, tylko mu zaszkodziło, gdy postanowił wraz ze swoim „odkryciem towarzyskim” z Trybunału Konstytucyjnego wnerwić młode Polki, a następnie pacyfikować je siłami policyjnymi. Skulił też lider partii rządzącej uszy, gdy przyszło do postawienia się Unii Europejskiej. Na koniec zaś ogłosił (poprosił o?) jeszcze jedną kadencję prezesa w samym Prawie i Sprawiedliwości. 1. Rafał Trzaskowski – Niedoszły prezydent by nie wygrał, gdyby nie to, że dał się namówić bądź uwierzył w to, że te jego prawie 50% z drugiej tury to jakiś istotny kapitał polityczny. Kuriozalne powołanie nowego ruchu w trybie on-line, gdzie sam Trzaskowski wyglądał trochę jak pogodynka, było tym czynem, który zapewnił mu statuetkę Fajtłapy Roku. Co prawda projektu statuetki jeszcze nie mam i tym bardziej jej nie wyrzeźbiłem, ale liczę tu na inwencję twórczą czytelników. W każdym razie: Nowa Solidarność, która okazała się Wspólną Polską, ogłoszona została w takim momencie i w takiej formie, że po tygodniu wszyscy o niej zapomnieliśmy. Trzaskowski zaś ożenił się w 2020 roku z porażką i być może pogrążył dobrze zapowiadającą się własną karierę polityczną. Możliwości miał ogromne: wsparcie największej partii opozycyjnej, poparcie medialne, aktywność samorządowców, zasoby stolicy Polski. Efekt? Praktycznie żaden.Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)