„Pół świata” użalało się nad niedolą Aleksieja Nawalnego, który jak tylko ocknął się w klinice Charité, to ogłosił światu, że został otruty na osobiste polecenie prezydenta Rosji, a tylko dzięki niemieckim lekarzom, jego organizm pokonał „środek bojowy” zwany „nowiczokiem”.
Szczególną aktywnością wykazywały się te państwa i ich politycy, którzy swoją tożsamość polityczną budują w oparciu o dziką nienawiść i awanturnictwo polityczne. Słabość własną - tak intelektualną, jak i fizyczną - próbują rekompensować warcholstwem, które z braku innych zalet jest im osobnicza najbardziej swojskie.
Płyta chodnikowa
Warcholstwo stało się znakiem czasu, być warchołem to znaczy mieć status nietykalnego, o ile twoje warcholstwo będzie się żywić osobą wystarczająco wpływową.
Potkniesz się o wystającą płytę chodnikową i ogłaszasz, że to była próba zamachu.
Przy odrobinie szczęścia każda twoja słabość może stać się paliwem napędzającym motor popularności, a o nią tylko chodzi we współczesnym świecie. Jeśli „przedawkujesz”, zrób z tego prowokację polityczną i oskarż dowolnie kogo, ale popularniejszego od ciebie samego.
Monika Lewinsky kilka lat chroniła sukienkę ze „śladami” Billa Clintona.
Romanowi Polańskiemu odpuściła „ofiara” ale nie zrobiło tego kilku prokuratorów i dziesiątki dziennikarzy z całego świata.
„Wszystko co dzieje się w mojej wiosce, dzieje się na całym świecie” - konstatował pisarz rosyjski na długo przed tym, jak świat stał się globalną wioską, z ludźmi, którzy mając „wszystko” zaczynają tracić to, co mają realnie.
Nie zamierza „stać u klamki”
Aleksiej Nawalny nie jest tak dobrym surferem, aby mógł się utrzymać na fali o władnych siłach, dlatego to, że nie utopił się jeszcze zawdzięcza całej masie donatorów i „politycznych ratowników”, którzy „w poważaniu” mają jego samego ale z wielką powagą i zachłannością patrzą na Rosję po Putinie.
Władimir Putin został prezydentem w najgorszym możliwym czasie. Wrodzony polityczny talent sprawił, że w niedługim czasie Rosja wstała z kolan, kiedy zaczęła otrzepywać się z resztek pojelcynowskich dokonań, Putin w 2008 roku wygłosił w Monachium mowę, która przejdzie do historii jako początek jego ery. To tam po raz pierwszy Putin wypowiedział się jak przywódca suwerennego państwa, które nie zamierza „stać u klamki”.Nie wszyscy uwierzyli w to, co usłyszeli, dlatego Putin tak często posiłkuje się frazą: „My o tym mówiliśmy, my uprzedzaliśmy”.
Dzisiaj Rosja z Putinem stała się na tyle silna, a cały tzw. Zachód rozprawiający o problemach zastępczych pogrążył się w takich problemach rzeczywistych, że z braku umiejętności rozwiązywania postanowiono zrobić jeden problem światowy i nazwać go Putin.
Wystarczająco hałaśliwa piąta kolumna
Wojna z Rosją dla wielu generałów i wspierających ich polityków byłaby najprostszym rozwiązaniem, niestety z najbardziej złożonymi skutkami, o których nawet amerykańscy wojskowi usamoświadomili się i o czym zdaje się wiedzieć reszta politycznego świata. Dlatego ta reszta „zachodniego świata” postanowiła zainwestować w drogę okrężną, której finałem miałoby być podporządkowanie Rosji, tj. zbudowanie wystarczająco hałaśliwej piątej kolumny, która będzie destabilizować Rosję od wewnątrz.
Znamienne jest to, że Rosjanie wybierają Putina i nie wspierają go w okresach pomiędzy wyborami, zostawiając go „sam na sam” z Rosją, której chcą, i „sam na sam” z tymi, którym silna Rosja jest „ością w gardle”.
Przeciwnicy mocarstwowości Rosji, aby nie zniechęcać do siebie Rosjan, postanowili zniechęcić ich samych do Putina.
Mechanizm zniechęcania oparty jest na „prymitywnej psychologii”, która wykazuje skuteczność pod każdą szerokością geograficzną, a jej podstawowym założeniem jest wmówić ludziom podmiotowość i przekonać, że ktoś chce ją im zabrać.
On sam pełni rolę „globalnego żyda”
Putin, w swoich wypowiedziach często mówi o tym, że dzisiejsza atmosfera polityczna przypomina tę z lat 30-tych ubiegłego wieku. Rzecz w tym, że obecnie pandemia jest przyczyną globalnej zapaści, a on sam pełni rolę „globalnego żyda”, którego „auto da fé” wyzwoliłoby ludzkość od wszelkich nieszczęść.
Z tego prymitywnego dzieła Nawalnego płynie jednak kilka wniosków, które dla mnie osobiście mają znaczenie fundamentalne. I choć to zabrzmi jak deklaracja, których nigdy nie czynię, to tym razem ona dotyczy tak szerokiego spektrum, że dotyka także mnie i czuję się zobowiązany ją napisać, aby być wiernym sobie. Uważam bowiem, że wierność ideom, wierność celom, wierność ludziom bierze swój początek z wierności sobie.
Resztę definiuje słowo „reszta”
Szanuję Putina jako polityka, jako męża stanu, który w tak zwanym „zachodnim świecie” nie ma analogów, przez co skazany jest na samotność. Azja może poszczycić się Xi Jinping’iem i Narendra Modi’m.Te trzy osoby - to światowa czołówka, stanie przy której może wywołać dreszczyk emocji. Resztę definiuje słowo „reszta”.
Nieprzypadkowo napisałem o deklaracji, bo jeśli Putin byłby właścicielem tego „cygańskiego” w stylu pałacu, o którym marzą i dobrze czuliby się w nim tylko jego krytycy, jeśli Putin hołdowałby takiej estetyce w życiu prywatnym, to wizerunkowo straciłby wszystko.
Nie paszkwil Nawalnego jest straszny, nie ludzie żądni sensacji zaglądający na portal. Straszne jest to, że większość liderów polityki europejskiej uznało za zasadne zabrać w tej sprawie głos, sprowadzając się tym samym do poziomu hołoty, zaglądającej pod cudzą kołdrę, aby samemu pod własną spróbować tego samego eksplikując na zewnątrz oburzenie.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)