O godzinie 17 w nietypowym miejscu przy skrzyżowaniu Goworka i Puławskiej w Warszawie, zebrała się jedynie kilkudziesięcioosobowa grupa. Strajk Kobiet anonsował protest hasłem „Cisza nie jest zgodą”. Organizatorki pisały „Cisza nie jest przyzwoleniem i nigdy nie będzie. Ostatni czas pokazał nam, że nikt nie będzie szedł sam. Powiedzmy głośno, co o tym myślimy. Cisza nie jest zgodą również w społeczeństwie. Zgodnie z sondażami strajki popiera ponad 53% obywateli i obywatelek.
Wiemy, że ich cisza nie oznacza zgody na to, jak traktuje nas rząd, politycy i hierarchowie kościoła katolickiego”. I by przerwać tę ciszę i przypomnieć chyba tylko o swoim istnieniu, udało się na kolejnym proteście Strajku Kobiet zgromadzić tylko małą grupę ludzi.
Na początku ludzie próbowali zablokować ulice. Zdecydowana i szybka reakcja policji zepchnęła protestujących na chodnik. Otoczeni byli legitymowani. Wielu z nich odmawiało podania swoich personaliów. Protest nie ruszył z miejsca, w którym się rozpoczął. Policja udaremniła blokadę skrzyżowania, ale sama zablokowała przejście dla pieszych. Po blisko dwóch godzinach ludzie zaczęli się rozchodzić. Część z nich ruszyła za „babcią Kasią”, starszą kobietą ulubioną przez protestujących i będącą zmorą dla policji. Groteskowo wyglądało już kilkanaście osób idących za „babcią Kasią”, w nieznanym kierunku, w towarzystwie kilkudziesięciu policjantów.
Podczas protestu zatrzymano jedną kobietę, która przez większość czasu mówiła przez megafon. Poza tym obyło się bez przemocy.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)