Kością niezgody miał być między innymi kosztowny eksperyment, zakładający zakupienie żywej brzozy w Polsce lub Rosji oraz przetransportowanie jej do USA.
Ostatnia wymiana miała miejsce w minioną środę na łamach „Gazety Polskiej” (tam swoich racji dowodzą eksperci z USA Maciej Rusiński oraz Tadeusz Antoniak) i „Sieci”/ wPolityce.pl – mediach braci Karnowskich, gdzie odpowiada im z kolei Glenn Jorgensen, były członek podkomisji, a prywatnie mąż dziennikarki Ewy Stankiewicz (wyreżyserowała m.in. dokument „Solidarni 2010”).
Gdzie ten raport?
Duński ekspert otwarcie krytykuje działania kolegów pracujących w podkomisji, z którymi pracował w latach 2016-2019, później został z podkomisji wyrzucony. „Do dziś, po 5 latach pełnej władzy Antoniego Macierewicza w podkomisji, nie został opublikowany Raport Końcowy o wartości prawnej, którą uznałyby międzynarodowe sądy” – pisał, domagając się także rezygnacji Antoniego Macierewicza, który jego zdaniem nie pomaga sprawie.
Na łamach prawicowych mediów eksperci wymieniają się zarzutami. Według Rusińskiego i Antoniaka Jorgensen miał między innymi naciskać na przeprowadzenie kosztownego eksperymentu z udziałem żywego drzewa. Miało być nabyte w Rosji lub w Polsce, a następnie przetransportowane do USA, gdzie odtworzone miało zostać uderzenie skrzydłem samolotu, tak jak miało to miejsce 10 kwietnia 2010 roku.Tu brzoza, tu brzoza
Na łamach „GP” eksperci z USA tak motywują rozluźnienie współpracy z Jorgensenem:
Odmowa nabycia w Polsce lub w Rosji egzemplarzy brzozy, przetransportowania do NIAR [National Institute for Aviation Research/Narodowy Instytut Badań Lotniczych na Uniwersytecie Wichita] w celu przeprowadzenia eksperymentów, podjęta została przez Prezydium Podkomisji ze względu na wysokie koszty (2,5 mln zł), a przede wszystkim ograniczoną konieczność tego typu działań.On jednak broni się, twierdząc, że wcale nie proponował poniesienia aż takich kosztów – ponieważ brzozę potrzebną do eksperymentów można nabyć znacznie taniej na miejscu, a sam pomysł nie jest nowy, takie propozycje pojawiały się już wcześniej w toku prac komisji. Rozważano je jeszcze za czasów, gdy komisją kierował Wacław Berczyński. Odrzucono je jednak głównie ze względów bezpieczeństwa, a także ze względu na wysokie koszty.
„Brzoza do wykonania koniecznego eksperymentu w USA, którą z powodzeniem można było kupić na terenie Stanów jak wszystkie poprzednie drzewa za niewielką sumę pieniędzy nagle u panów Antoniaka i Rusińskiego kosztuje 2,5 mln złotych i to miałoby tłumaczyć brak przeprowadzenia kluczowego eksperymentu związanego z ustosunkowaniem się do błędnej hipotezy przyczyny katastrofy podniesionej w raportach MAK i Millera” – odpisał im Duńczyk.
„Wszystkie poprzednie drzewa”
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” podchwycili to sformułowanie, które padło w polemice – i postanowili zadzwonić do Antoniego Macierewicza, aby zapytać o to, ile podobnych „brzozowych” eksperymentów już przeprowadzono, za ile i z jakim skutkiem. Szef podkomisji jednak rozłączył się, nie udzialelając odpowiedzi. Na temat tej metody chętnie wypowiedział się jednak Maciej Lasek, były wiceprzewodniczący komisji rządowej (tzw. komisji Millera), dziś poseł KO.– Lepiej by się sprawdził pomysł, by zamiast brzozy sprowadzić z Rosji prawdziwych międzynarodowych ekspertów. Wyszłoby taniej i nie narazilibyśmy Polski na śmieszność – powiedział. Dodał, że według ustaleń komisji Millera tupolew „zahaczył skrzydłem o brzozę, stracił sterowność, obrócił się i uderzył w ziemię grzbietem”, natomiast Antoni Macierewicz nie chce uznać tego faktu i forsuje tezę o wybuchu na pokładzie, a później – spreparowaniu uderzenia w drzewo poprzez powbijanie w skrzydło samolotu kawałków drewna.
Wzajemne oskarżenia
Sam zaś twierdzi, że to Antoni Macierewicz blokuje wyjaśnienie przyczyn katastrofy: „Były szef MON nie wykazał rzeczywistego, efektywnego wysiłku organizacyjnego, aby zidentyfikować wszystkie bezpośrednie i podstawowe przyczyny systemowe oraz czynniki przyczyniające się do katastrofy”. Chce, aby zastąpił go prof. Wiesław Binienda.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)