I niewiele się od tamtych czasów zmieniło, może poza brakiem możliwości ucieczki na osiołku do Egiptu.
Z drugiej strony, jestem wszak jako dziennikarz naturalnie leniwy, zatem cenię sobie wyniki różnorakich spisów, dzięki którym wszelkie dane przydatne do uzasadniania praktycznie wszystkiego – znajdują się w jednym miejscu. Nie raz też utyskiwałem na różnice (choćby w szybkości opracowywania i udostępniania danych) dzielące o lata świetlne takie choćby National Records of Scotland od GUS. Tego samego GUS, który przez lata nie miał nawet konta mailowego, a dziennikarzy zapraszał listami poleconymi, dochodzącymi dwa dni po terminie kolejnej konferencji, prezentującej kolejne, nikogo już nie interesujące dane demograficzne sprzed lat trzech.
Bubel po 10 latach przygotowań
Jedna z wielu wątpliwości spisowych – dotyczy Polaków mieszkających zagranicą.
Otóż ich sytuacja została zróżnicowana w zależności od czynnika kontrowersyjnego: zameldowania w Polsce. Ci, którzy nadal je posiadają – mają obowiązek spisać się (przy użyciu kwestionariusza emigranta krótko- bądź długookresowego). Ci wymeldowani – obowiązkowi spisowemu nie podlegają. Podkreślmy – nie decyduje faktyczne zamieszkanie, a jedynie papierek, który od ćwierć wieku co najmniej wszyscy znoszą – i który w efekcie nadal wszyscy znosić musimy.
Dalej, nasi emigranci pozostają nieufni co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze - znając tendencję III RP do położenia dodatkowej skarbowej łapki na ich dochodach. Po drugie zaś – mając już doświadczenia ze znacznie bardziej profesjonalnie przeprowadzanymi spisami w krajach zamieszkania. I nie chodzi tylko o to, że nasi nie bardzo rozumieją, czemu mają się dawać spisywać i tu, i tam, jakby żyli w dwóch miejscach jednocześnie. To także kwestia wyłapania dość oczywistych różnic między np. spisem angielskim, przy użyciu zindywidualizowanych loginów i cyfrowej ochrony danych – a jakąś ankietką w Internecie, otwieraną PESELEM, której wypełnienia nagle domaga się dawna ojczyzna, grożąc swoim zwyczajem karami i grzywnami. Niespójność kwestionariuszy emigranckich już do tego wszystkiego pomińmy, choć w formie, w jakiej ostatecznie się pojawiły nijak nie można wykluczyć sytuacji, w której jedna osoba zostanie spisana dwa razy: raz samemu karnie logując się z zagranicy, a po raz drugi w ankiecie członka rodziny mieszkającego pod polskim adresem zameldowania.Wiedza = niewola?
Po pierwsze nie wydaje się należycie zabezpieczony przed niekontrolowanym wyciekiem danych, i to naprawdę wrażliwych, w tym majątkowych powiązanych wprost z personalnymi. Po drugie – sprawia wrażenie kolejnej cegiełki w budowie omnipotencji państwa, w tym jego służb siłowych i skarbowych nad obywatelem. A przez całą III RP i ostatni rok w szczególności – wolności zabrali nam aż nadto, nadmiernie też rozbudowując swoją wiedzę na nasz temat.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)