— Decyzja o wciągnięciu na czarną listę nazwisk dwóch pracowników Ministerstwa Energetyki Rosji jest zaskoczeniem. Przede wszystkim ingerencja w spór między dwoma podmiotami gospodarczymi jest bezpośrednim pogwałceniem międzynarodowych norm prawnych. Uwzględniając wieloletnie doświadczenie Siemens, trudno wyobrazić sobie, że przedsiębiorstwo jest zakładnikiem tej sytuacji – głosi komunikat.
Według resortu UE podjęła decyzję, kierując się wyłącznie względami politycznymi. Ministerstwo oczekuje, że Bruksela wyjaśni na jakiej podstawie jego pracownicy znaleźli się na czarnej liście.Jednocześnie podkreślono, że resort nadal będzie zapewniał bezpieczeństwo energetyczne konsumentom: „Ambicje polityczne nie powinny być przeszkodą w wywiązywania się przez rządy państw ze swoich zobowiązań wobec obywateli”.
Na unijną czarną listę trafiły trzy firmy i trzech obywateli Federacji Rosyjskiej, w tym wiceminister energetyki Andriej Czerezow i szef departamentu tego resortu Jewgienij Grabczak, dyrektor generalny Technopromeksportu Siergiej Topor-Giłka i firma Interautomatika.
Siemens oświadczył wcześniej, że wszystkie cztery turbiny przeznaczone dla projektu w Tamaniu były nielegalnie dostarczone na Półwysep Krymski, w związku z czym proponuje odwołać kontrakt i je wykupić. W związku z powstałą sytuacją Siemens zamierza zerwać zawarte z rosyjskimi spółkami porozumienia licencyjne na dostawy sprzętu dla elektrowni cieplnych oraz wstrzymać dostawy z tytułu obowiązujących kontraktów z rosyjskimi spółkami państwowymi.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)