W loggii zaczęły kwitnąć pachnące laki. Cisza, spokój, błogi relaks. Z kubkiem neski, wyciągnięta na leżaku zapominam o całym świecie.
Ponad tysiąc kilometrów stąd, na Ukrainie, ludzie nie mieli w niedzielę luksusu takich rozkoszy. Choć dla prawosławnych była to Niedziela Palmowa, zapowiedź Wielkanocy. Stanęli przed wyborem nowego prezydenta. Wybierali między skorumpowanym do cna oligarchą z branży czekoladowej, a komikiem bez politycznego doświadczenia, jak podawały zachodnie media.
Wybrali 41-letniego, prawnika z wykształcenia - Wołodymyra Zełenskiego, reprezentanta partii „Sługa Ludu”, artystę scen rozrywkowych i telewizyjnego showmana, dyrektora artystycznego studia, działającego na prawach spółki: „Kwartał 95”, zajmującego się produkcją telewizyjną, koncertową i filmową.
Odniósł zwycięstwo przy dosyć przyzwoitej frekwencji. Zagłosowało na niego ponad 70% Ukraińców, którzy poszli na wybory. Jest to jednoznaczny znak, że Ukraińcy nie akceptują tego, co im dotychczas władze serwowały. Według różnych sondaży exit poll Zełenski uzyskał 72,7-73,7% głosów.
Tę informację podano praktycznie we wszystkich mediach publicznych i elektronicznych portalach informacyjnych. Dla TVP była to jednak mało istotna wiadomość i w głównych wiadomościach na kanale pierwszym umieszczona pod koniec serwisu informacyjnego. Zaznaczono, że po kilku miesiącach „czasem brutalnej" walki wyborczej, był to wybór między „opcją proeuropejską” (Poroszenko) a powrotem „pod wpływy Rosji” (Zełenski).Polskie media po I turze ukraińskich wyborów, w których kandydaci hołubieni przez Polskę (Julia Tymoszenko i Petro Poroszenko), utracili szanse na zwycięstwo - znacznie obniżyły poziom zainteresowania wyborami u wschodniego sąsiada, chociaż od kilku dni TVN24, portale Forsal.pl i Kresy.pl, Polskie Radio czy Gazeta Wyborcza poświęcały wydarzeniom na Ukrainie więcej uwagi, tworząc specjalne działy poświecone wyborom na Ukrainie.
Np. portal Forsal.pl epatował takimi tytułami: 20 kwietnia - „Kandydatura Zełenskiego zostanie wycofana z wyborów? Jest pozew”, „Specjalny wysłannik Volker zapowiada "długofalową" obecność USA na Ukrainie”, „Komunizm, oligarchia, biznes i co dalej? Kto mebluje głowę Zełenskiego”, „Zełenski nazwał separatystów Donbasu „powstańcami”, 19 kwietnia - „Wybory na Ukrainie: zakończyła się debata Poroszenki i Zełenskiego na Stadionie Olimpijskim w Kijowie”, „Poroszenko w debacie wyborczej: Zełenski to opakowanie, za którym stoi Moskwa”, „Zełenski w debacie wyborczej: Jestem wynikiem błędów Poroszenki”, 18 kwietnia - „Zełenski utrzymuje ogromną sondażową przewagę nad Poroszenką”.W TVN 24. w dniu wyborczym podano, że „USA chcą "silnej, demokratycznej, prosperującej" Ukrainy”, dzień wcześniej poinformowano, że „Wybory prezydenckie na Ukrainie: Zełenski nazwał separatystów "powstańcami". Poroszenko oburzony”. Wcześniej (19 kwietnia) TVN24 donosiła: „Wielka debata na stadionie. Poroszenko straszy: za Zełenskim stoi Rosja”.
Wołodymyr Zełenski jest w Polsce praktycznie nieznany i był traktowany w gronie ponad 30 kandydatów na urząd prezydenta, jak tzw. „plankton wyborczy”. Ośrodek Studiów Wschodnich, w raporcie Tadeusza Iwańskiego i Krzysztofa Nieczypóra z września ub. roku na temat głównych ośmiu pretendentów do prezydentury, Zieleńskiego umieścił na końcu raportu i poświecił mu niewiele uwagi. Poza jednozdaniową nota biograficzną, w raporcie napisano, że „niewiele wiadomo i jego poglądach politycznych” i nie wiadomo do końca czy w wyborach wystartuje. Zaznaczono też, też występował w serialu emitowanym w telewizji należącej do oligarchy Ihora Kołomojskiego. Wg OSW w sierpniu ub. roku miało zamiar zagłosować na niego 8% badanych. Solidniej potraktowała Zełenskiego Gazeta Wyborcza w artykule z 19 kwietnia: „Prezydent Zełeński? Czego nie wiemy o faworycie II tury wyborów na Ukrainie”Jako ważną wiadomość polskie media odnotowały, że Wołodymir Zełenski „ma 41 lat i pochodzi z rodziny ukraińskich Żydów. Jego pierwszym językiem jest rosyjski, nie ukraiński. Nie przeszkadza mu to obiecywać gruntownych zmian w polityce kraju” (WP.pl z 21 kwietnia).
W dniu wyborczym, najbardziej polskie media ekscytowało „użycie przez Zełenskiego podczas piątkowej (19 kwietnia) debaty wyborczej na stadionie w Kijowie sformułowania "powstańcy" na określenie prorosyjskich bojowników walczących w Donbasie”, jak podała Gazeta Wyborcza (21 kwietnia) i reakcja prezydenta Poroszenki, który udał się do telewizji i wyjaśniał, że takie określenie to zaprzeczenie, że na „Wschodzie Ukrainy ma miejsce rosyjska agresja”. Wcześniej (18 kwietnia) Gazeta Wyborcza, piórem Wacława Radzinowicza sugerowała, ze „Moskwa podkłada przedwyborczą minę pod Ukrainę i ostro gra przeciw Poroszence”.Także na portalu Onet.pl (20 kwietnia) odnotowano: „Prosty chłopiec z Krzywego Rogu", który chce "złamać system" zmierzył się na Stadionie Olimpijskim w Kijowie ze "zwierzchnikiem sił zbrojnych, który broni kraju przed Putinem". Według niektórych komentatorów, to Zełenski wygrał tę potyczkę. Co ciekawe, widowisko wyglądało zupełnie inaczej, oglądane z trybun stadionu niż na ekranie telewizorów. Wzajemne złośliwości, bon moty i oskarżenia ginęły wśród gwizdów i okrzyków wyborców, których stadionowy format spotkania ustawił w roli kibiców”.
Portal Onet.pl dostrzegał następnego dnia (21kwietnia), że mieszkańcy „Autonomicznej Republiki Krymu, która od 2014 roku okupowana jest przez Rosję” mają utrudnione głosowanie, bo mogą glosować tylko w lokalach ukraińskiego obwodu chersońskiego, a mieszkańcy „opanowanych przez separatystów prorosyjskich części Donbasu” w lokalach na obszarach, kontrolowanych przez ukraińskie władze. To samo podało w dniu wyborczym (21 kwietnia) Radio RFM FM, cytując depeszę Polskiej Agencji Prasowej (PAP), Radio Zet, TVN24 i inne polskie media.Onet.pl ostrzegał (20 kwietnia) także, że „w Odessie partia obecnego prezydenta Petra Poroszenki wspiera skorumpowanego mera wywodzącego się z mafii. Z kolei prowadzący w sondażach Wołodymyr Zełenski jest niewiadomą, ale lokalni społecznicy wierzą, że jego wybór pozwoli załatwić parę spraw dla obywateli. W trzecim co do wielkości ukraińskim mieście, i wielu innych regionach, o zwycięstwie kandydata na prezydenta może przesądzić nie jego stosunek do Rosji, ale nieuwikłanie w korupcyjne układy”. Portal nie zapomniał także o wielkim przegranym, cytując jego słowa.
* * * * *
Polskie media namalowały dosyć specyficzny obraz nowego prezydenta Ukrainy - ukraińskiego Żyda mówiącego po rosyjsku, podskórnie skierowanego ku Rosji, chociaż akurat on sam nie deklarował sympatii ku niej.Usiłowały przy okazji zanalizować przyczyny, dla którego znany z ekranów telewizyjnych komik uzyskał tak wysokie poparcie społeczne, zwłaszcza młodego pokolenia, dopatrując się ambiwalentnie – uległości wyborców wobec jego popularności, zwłaszcza z seriali demaskujących system rządzenia na Ukrainie a wielkim społecznym niezadowoleniem z tego, co się na Ukrainie dzieje.
Skupiły się też na wszelkich sensacjach, zamiast doszukiwać się planów Wołodymyra Zełenskiego wobec Ukrainy. Jedynie portal Kresy.pl (19 kwietnia) pokusił się o ich pokazanie, omawiając wystąpienie Zełenskiego w programie „Prawo do władzy” telewizji „1+1”, gdzie kandydat na prezydenta przedstawił kierunki swojej polityki i najbliższych współpracowników, z którymi wspólnie ma zamiar zbudować „silną, potężną Ukrainę, która nie będzie młodszą siostrą Rosji i skorumpowanym partnerem Europy”.
Medialny wizerunek, lansowany przez naszą żurnalistykę, nie przeszkodził polskim władzom natychmiast zaprosić prezydenta elekta do Warszawy. Tak samo, jak to uczyniły władze Krymu.
Zofia Bąbczyńska-Jelonek, publicystka polska
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)