-Dotarła do nas wiadomość, że kolejny Ukrainiec uczący się w Polsce, niejaki Wład K., w niewybredny sposób obraził polskie ofiary niemieckich obozów koncentracyjnych. To tylko jeden z licznych wybryków Ukraińców, mieszkających w Polsce, którzy sympatyzują z profaszystowskimi organizacjami, działającymi na Ukrainie. Czy polskie władze, według Pana, zdolne są do reakcji na podobne zachowanie?
— To jest przede wszystkim efekt pewnej poprawności politycznej, w której są zaangażowane i obecny obóz rządzący oraz znaczna część opozycji. Ta poprawność polega na tym, że kosztem wspierania ukraińskich dążeń niepodległościowych należy przymykać oczy na wybryki, propagujące faszyzm. To jest absurdalna rzecz, ponieważ doprowadza tylko do tego, że na Ukrainie część społeczeństwa, na szczęście mniejszość, która utożsamia się z nazizmem, faszyzmem i banderyzmem, ma poczucie, że w Polsce toleruje się takie zachowanie.
- Ciąg dalszy problemu. Zwrócił Pan uwagę opinii publicznej na zagrożenie wschodnich granic Polski, zwłaszcza ze strony bojówkarzy Prawego Sektora. Proszę Pana o szczegóły.
- W tej całej awanturze, w którą brną władze Ukrainy, a polegającej na tym, że nie chcą się zgodzić na autonomię czy też federalizację części państwa, pojawia się druga płaszczyzna konfliktu — między oligarchami a nacjonalistami. Coraz wyraźniej widać, że ta rozgrywka między nacjonalistami a obecnym systemem oligarchicznym dopiero się zaczyna.
To stwarza bardzo duże niebezpieczeństwo, ponieważ na terenie Ukrainy jest kilkadziesiąt tysięcy sztuk broni poza wszelką kontrolą. Tysiące osób, które są związane z formacjami nacjonalistycznymi, zwłaszcza z Prawym Sektorem, który nie jest podporządkowany ani Ministerstwu Obrony ani Ministerstwu Spraw Wewnętrznych Ukrainy, paradują z bronią i zastępują w swoich działaniach organy państwa ukraińskiego.To może doprowadzić do wzrostu przestępczości zorganizowanej, w pewnych sytuacjach nawet terroryzmu, z czym mieliśmy do czynienia w Mukaczewie. Wschodnie granice Polski są zagrożone wzrostem przestępczości zorganizowanej. W razie wybuchu konfliktu na Ukrainie między obecnym rządem a nacjonalistami, gdzie coraz częściej słychać głosy nacjonalistów, że będą dążyli do obalenia obecnego prezydenta i rządu Ukrainy, może to przyczynić się do tego, że jeżeli dojdzie do jakichkolwiek walk na terenie Zachodniej Ukrainy, na teren Polski mogą uciekać bojówkarze. Z
Zresztą już mamy takie sygnały, że jeden z Czeczenów, który walczył po stronie ukraińskiej w Donbasie w jednym z wywiadów przyznał się, że dwukrotnie, nielegalnie przekraczał granicę Polski udając się, bodajże do Danii. Możemy, więc, z tego typu przypadkami mieć do czynienia na o wiele większą skalę.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)