Były premier Polski widzi związek między falą uchodźców a zagrożeniem terrorystycznym. — Wśród imigrantów są też ludzie, którzy idą do Europy, by przyłączyć się do radykalnych środowisk islamistów – zaznacza.
Leszek Miller przyznaje, że wśród „milionowej rzeszy muzułmanów, którzy teraz szturmują Europę, jest wielu, którzy nie mają nic wspólnego z islamistami”. Jednocześnie podkreśla, że mogą stać się podatni na ich indoktrynację. — Wystarczy, że przekonają się, iż ta wyśniona Europa nie daje im tyle, ile się spodziewali; wystarczy, że zostaną w jakiś sposób wykluczeni, bo przecież niechętnie integrują się ze społeczeństwami Zachodu. I to pchnie ich na ulicę, do meczetu, a niektórych do więzienia. Wszędzie tam trafią na tych, którzy im powiedzą, co prawdziwy muzułmanin powinien w takiej sytuacji zrobić – argumentuje szef SLD.
Na pytanie dziennikarza, jak na wieści o zamachach w Paryżu reaguje polityk, Miller odpowiedział: „Odczuwa żal i złość, że spełniły się przewidywania. I rodzi się pytanie: gdzie uderzą następnym razem? Londyn, Rzym, Berlin, Nowy Jork? Bo to, że będzie następny raz, jest oczywiste”.Odnośnie ewentualnych ataków terrorystycznych w kraju były premier zaznacza, że Polska znajduje się w komfortowej sytuacji, bo usytuowana jest na peryferiach i „zamach terrorystyczny w Polsce jest o wiele mniej spektakularny niż w Paryżu czy Waszyngtonie, nie wywołuje takiego efektu”.
Jednocześnie dodaje, że poprzez członkostwo w NATO i Unii Europejskiej Polska jest częścią znienawidzonego przez islamistów Zachodu, a to wystarczy, by Polacy nie mogli czuć się bezpieczni.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)