Uwaga mediów skoncentrowała się dziś na jazgocie banksterskiej opozycji przeciwko działaniom partii rządzącej w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Krokodyle łzy nad stanem polskiej demokracji wylewają pospołu reprezentanci wielkiego kapitału finansowego, poplecznicy grabarza polskiej gospodarki Leszka Balcerowicza, „dziennikarze" opiewający zalety szoku bez terapii (określenie prof. Grzegorza Kołodki wobec transformacji społeczno-gospodarczej tzw. III RP), pseudolewicowcy, dla których proletariat, prekariat i głodne dzieci są mniej istotne od „represjonowanego" przez PiS warszawskiego salonu. Cała ta menażeria wyraża troskę o stan państwa prawa, straszy Jarosławem Kaczyńskim, pisze donosy na polski rząd w Parlamencie Europejskim. Robi to, powołując się na idee obrony praw człowieka, standardów demokratycznych i innych słów — wytrychów takich, jak „społeczeństwo obywatelskie".
Tymczasem w ciszy, bez uwagi opinii publicznej Polskę opuścił przymusowo rosyjski dziennikarz Leonid Swiridow, korespondent agencji informacyjnej RIA Novosti w Warszawie od dwunastu lat. Na warszawskim Okęciu żegnało go kilka osób, a do granicy państwowej odprowadził go konsul Federacji Rosyjskiej.Swiridow był najdłużej bez przerwy przebywającym w Warszawie korepondentem mediów rosyjskich. Publikował nie tylko w języku rosyjskim, ale starał się też pomóc Polakom w zrozumieniu Moskwy, prezentując poglądy Rosjan na szereg kluczowych kwestii w języku polskim. Spotykali się z nim czołowi polscy politycy, wielu z nich pomógł on w nawiązaniu kontaktów z mediami i środowiskami eksperckimi współczesnej Rosji, umożliwiając m.in. udział Polaków w prestiżowych spotkaniach Klubu Wałdajskiego.
Tymczasem dorobek Leonida Swiridowa dla polskich władz sprowadza się do uznania go za „rzeczywiste i poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa". Takim właśnie określeniem posłużyła się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w uzasadnieniu wniosku skierowanego przez nią do Urzędu ds. Cudzoziemców o cofnięcie statusu rezydenta (tzw. karty pobytu) Unii Europejskiej rosyjskiemu dziennikarzowi.
Operację przeciwko niemu jeszcze w październiku zainaugurował dzisiejszy obrońca demokracji i praworządności, a ówczesny szef MSZ Grzegorz Schetyna. W sukurs przyszły mu wszystkie niemal polskie media, w tym te liberalne i stojące werbalnie na gruncie obrony wolności słowa.
Ówczesny szef ABW gen. Łuczak publicznie, w szeregu wywiadów pomawiał Swiridowa o udział w wojnie informacyjnej przeciwko Polsce. Cała machina państwowa została uruchomiona przeciwko jednemu korespondentowi. Na prośbę Leonida i jego adwokata zgodziłem się, obok kilku innych osób, zeznawać w jego sprawie w charakterze świadka. Żadnej sprawy jednak nie było, bo uzsadnienie wniosku ABW pozostało utajnione, nawet dla samego zainteresowanego, a także organu prowadzącego sprawę, czyli mazowieckiego Urzędu ds. Cudzoziemców.Leonid Swiridow, wykonując przez lata swą pracę dziennikarską, chcąc nie chcąc stał się osobą publiczną. Kampania wszczęta przeciwko niemu oznacza, że w Polsce pod pretekstem konieczności utajnienia materiałów dowodowych można poddać represjom i publicznej nagonce dowolną osobę. Dziś sprawa ta dotyka rosyjskiego dziennikarza, jutro analogiczne problemy mogą się przytrafić każdemu z nas.
Rozmiary medialnej kampanii oszczerstw przeprowadzonej przez polityków, dziennikarzy i funkcjonariuszy służb dowodzą, że sprawa Swiridowa jest efektem podjęcia określonej decyzji politycznej.
Za decyzją tą stoi rządząca w 2014 roku, gdy sprawa się zaczęła, Platforma Obywatelska (udział ludowców w sprawie nie był możliwy choćby ze względu na całkowite pozbawienie ich możliwości wpływu na służby specjalne). Po październikowych wyborach PiS uruchomionej już procedury nie zatrzymało, choć miało taką szansę.Kontekst sprawy ma iście kafkowski charakter. Swiridow, jak już wspomniano, został całkowicie pozbawiony możliwości jakiekogolkwiek ustosunkowania się do formułowanych pod jego adresem zarzutów, bo nie było mu dane zapoznać się z utajnionymi materiałami ABW. Możliwości takiej pozbawiono również polską opinię publiczną, w tym w szczególności czytelników publikacji rosyjskiego dziennikarza, jego znajomych i przyjaciół.
Jeżeli Leonid Swiridow istotnie, przyjmijmy za ABW, stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski, to: po pierwsze — powinniśmy dowiedzieć się, jaki charakter miało owe zagrożenie (bez nazwisk i szczegółów zagrażających ewentualnemu śledztwu); po drugie agencja powinna przygotować stosowne dokumenty dla prokuratury, a ta mogłaby wówczas rozpocząć postępowanie w sprawie lub wszczęcia jego odmówić; po trzecie — skoro redaktora Swiridowa uznano za zagrożenie, ABW mogła jego działania monitorować, zapobiegając w ten spośób ewentualnym przestępstwom. Brak któregokolwiek z tych działań świadczy o tym, że żadnych dowodów przeciwko Leonidowi Swiridowowi ABW ani jakiekolwiek inne organy nie mają, a działania podjęte w jego sprawie wskazują na zamówienie polityczne Schetyny lub innych przedstawicieli PO.
Leonid, pakując się, zabrał ze sobą biało-czerwony krawat, który przed laty podarował mu Andrzej Lepper. Spakował też wiele innych istotnych pamiątek z lat swojej pracy w Polsce, bo właśnie w polskiej stolicy dziennikarz urządził sobie życie i z nią wiązał plany. Pożegnaliśmy go, licząc, że niedługo tu wróci. Jego odwołanie od decyzji jest w sądzie, nie wstrzymało to jednak jej wykonania.
Może następnym razem, nasi drodzy „obrońcy demokracji" przypomną sobie o tej demokracji i wolności słowa, gdy rzeczywiście zostanie ona po raz kolejny brutalnie zgwałcona a tępa machina państwowa zostanie znów uruchomiona przeciwko dziennikarzowi, publicyście czy politykowi spoza warszawskich salonów, a może nawet spoza Polski.
Mateusz Piskorski, polski politolog, Warszawa
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)