Wśród nich, zarówno wychwalających film jak i krytykujących go, wyróżnia się publikacja pod tytułem „Kultowa komedia smoleńska. Apel o bojkot" pióra profesora Jana Hartmana, filozofa i publicysty. Ukazała się ona na portalu polityka.pl. W niej czytamy między innymi: „Pamiętajmy o dziewięćdziesięciu sześciu, szanujmy ich i zostańmy w domu". Specjalnie dla radia Sputnik pan profesor skomentował swoje stanowisko.
— Jeszcze nie wyszedł na ekrany film „Smoleńsk", a Pan profesor już wzywa do jego bojkotu. Dlaczego?
— Może by nie wypadało wzywać do bojkotu przed obejrzeniem filmu, ale akurat w tym wypadku nikt nie próbuje nawet przeczyć, że ten film służy temu, aby wywołać w społeczeństwie wrażenie, że w Smoleńsku nie doszło do wypadku lotniczego, lecz do zamachu. Tym samym ten film wpisuje się w tragiczną kampanię oszczerstw i pomówień, które PiS rozpoczął zaraz po katastrofie smoleńskiej. Zupełnie paranoicznych pomówień, kłamstw, które służą wmówieniu społeczeństwu, że nie był to zwykły wypadek, lecz właśnie zamach, w domyśle zamach urządzony przez Rosjan, bądź Rosjan w porozumieniu z Platformą Obywatelską i Donaldem Tuskiem.
To są haniebne pomówienia, które nie mają żadnej podstawy w faktach, bo od początku praktycznie wszyscy wiemy, co było przyczyną tej katastrofy. Potwierdziły to bardzo skrupulatne badania. Proszę zauważyć, że żadna katastrofa lotnicza nie była tak dobrze i dokładnie zbadana, jak ta. Wszyscy wiemy, że lądowano z ogromnym ryzykiem, w gęstej mgle, w warunkach, w których lądować nie wolno, na lotnisku, które było słabo przystosowane do przyjmowania takich samolotów. Stała się rzecz potworna. Wszyscy płakaliśmy, wszyscy rozpaczaliśmy. Ale PiS próbuje uparcie tworzyć mit katastrofy politycznej, katastrofy, która jest de facto zamachem, włączając Lecha Kaczyńskiego i polityków PiS w taki wręcz mityczny ciąg historiozoficznych zdarzeń, a siebie przedstawiając jako spadkobiercę i kontynuatora jakiejś mitycznej Polski, walczącej o wolność i niepodległość z historycznymi wrogami. To jest wstrętna kampania, której ofiarami są ofiary katastrofy smoleńskiej. I to właśnie jest najbardziej odrażające, że ofiary katastrofy smoleńskiej są używane do tej politycznej manipulacji, tej politycznej hucpy. Moim zdaniem tym samym bezcześci się ich pamięć. Ten film jest bardzo mocnym akcentem w tej kampanii niezależnie od jego ewentualnych wartości artystycznych, których z pewnością nie ma. Po przeczytaniu pierwszych recenzji nie miałem żadnych wątpliwości, że jest to marny, nędzny propagandowy kicz. Ale ten film jest ważnym akcentem w tej kampanii mitologizowania katastrofy smoleńskiej, budowania piramidalnych oszczerstw, tego paranoicznego mitu o rzekomym zamachu smoleńskim w jednym oczywistym celu — uświęcenia władzy PiS-u jako potwierdzonej krwią ofiar poległych w służbie Ojczyzny, najpierw w Katyniu, a potem pod Smoleńskiem. To wszystko razem jest wstrętne i my jako Polacy, jako społeczeństwo racjonalne, jesteśmy bezradni wobec tej kampanii. Dlatego, kiedy możemy, to chociaż protestujemy. To jest taki moment, kiedy trzeba zaprotestować. Nie wolno chodzić z ciekawości na ten film, aby zobaczyć jak to tam wygląda, bo to urąga pamięci ofiar. Przez szacunek dla ofiar katastrofy nie powinniśmy w żaden sposób uczestniczyć, nawet biernie, w tej, powtórzę się, absurdalnej, haniebnej kampanii używania ofiar katastrofy do budowania kłamliwego mitu o zamachu smoleńskim.Dlatego właśnie wezwałem do bojkotu przed obejrzeniem filmu i tego filmu konsekwentnie nie obejrzę. To, co napisałem, nie było recenzją filmu, tylko moralnym apelem, aby nie uczestniczyć w kampanii propagandowej na rzecz wmawiania Polakom, iż pod Smoleńskiem doszło do czegokolwiek innego, niż wypadek lotniczy.
— No właśnie, ale widzowie często wierzą w to, co zobaczyli na ekranie. A jak wiadomo, planuje się, aby uczniowie obejrzeli ten film. I oni będą myśleć, że pokazano im prawdę o katastrofie. Jak z tym być? Co z tym zrobić?
— Nic nie możemy z tym zrobić. Aparat propagandowy tej władzy jest w pełnym biegu. Z całą pewnością ten film właśnie temu ma służyć, żeby wychować nowe pokolenie wiernych wyborców PiS i wierzących bezkrytycznie w całą konstelację legend historycznych, którą PiS tworzy, a na końcu, której znajduje się rzekomy zamach w Smoleńsku.
Ja wierzę, że my na powrót będziemy na Zachodzie, a nie na jakimś takim terytorium przechodnim, pośrednim między Wschodem i Zachodem. Ale widać, że to nie jest tak łatwo. Te 25 lat nie wystarczyło, a przed nami jest długa droga. Może nie tak długa, jak przed Rosją, ale jednak długa.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)