Uczestniczka protestów w Gdyni, Agata, opowiedziała redakcji Sputnik Polska o przebiegu wydarzeń w trójmieście.
— Czy sporo ludzi przyszło na Czarny Protest w Gdyni?

— Czy można powiedzieć, że ta akcja jest bardziej liczna niż poprzednie? Czy jest na niej więcej ludzi niż na innych demonstracjach?

— Czy widać, słychać jakieś hasła, tablice ze sloganami?
— „Moja macica, mój wybór" to chyba najbardziej popularne, są różne transparenty, na niektórych słowa się rymują, na innych nie, jest np. „PiS OFF", „PiS of Shit", tak że ogólnie te transparenty są dosyć zabawne. Mamy tutaj nawet stoisko do tworzenia transparentów, gdzie można przyjść i zrobić sobie taki transparent. Tak więc to działa i praktycznie śmieszy, ja np. przyniosłam ze sobą trzepaczkę do jajek, bo metalowe wieszaki rozdałam koleżankom. Tak że szłyśmy i robiłyśmy dużo hałasu.
— Czy jest jakaś reakcja ze strony władz, mediów?
— W mediach coś na pewno jest, jeszcze nie zdążyłam przeczytać, ale są relacje, bo z mediów było bardzo dużo osób, kamery, fotografowie, których znam i kojarzę z pracy. Jeżeli chodzi o rząd, to średnio, no stałyśmy pod Urzędem Miasta, ale prezydent się nie pojawił, było nam trochę smutno z tego powodu.
— A czy są jakieś informacje z innych części Trójmiasta? Gdańsk, Sopot… Czy tam też odbywają się akcje protestacyjne?

Leonid Sigan, korespondent Radia Sputnik, poprosił o komentarz na temat Czarnego Protestu Andrzeja Rozenka, zastepcę redaktora naczelnego tygodnika "Nie".
— Czarny Protest jest tematem dnia. Pod siedzibą PiS słyszeliśmy okrzyki „Ta ustawa nie przejdzie", „PiS nie przejdzie", natomiat minister Waszczykowski skomentował protesty polskich kobiet słowami; „Niech się bawią". Jak Pan, jako redaktor pisma satyrycznego skomentuje tę wypowiedź?
— Przede wszystkim ja nie widzę w tym proteście żadnego elementu zabawnego. I nie bardzo wiem, jak ministrowi Waszczykowskiemu mogło się to skojarzyć z jakąś zabawą. Sytuacja jest poważna. Nie skłania raczej do żartów.
— Ładne to żarty, skoro we środę prawami polskich kobiet zajmie się Parlament Europejski.
— Tak, zajmie się Parlament Europejski, ale zapewne nie wpłynie to w żaden sposób na to, co zrobi rząd i jego zaplecze polityczne, czyli Prawo i Sprawiedliwość. My już wiemy, że PiS zapowiedział swoją własną ustawę, również zaostrzającą prawo aborcyjne. Należy się więc spodziewać, że w efekcie tego całego zamieszania sytuacja kobiet w Polsce ulegnie znacznemu pogorszeniu.
— Nawet tak?
— Tak. I bez znaczenia jest tu to, co się stanie w Unii Europejskiej. Parlament Europejski może przyjąć nawet bardzo krytyczne stanowisko, ale już wiemy z doświadczenia, że ta władza się nie przejmuje tym, co się dzieje w Brukseli czy w Strasburgu.
— A co się dzeje w Warszawie?
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)