Również w programie „Kwadrans polityczny" w TVP1 w ostatni piątek wieczorem Witold Waszczykowski przekonywał, że sytuacja nie jest jeszcze przegrana. Opowiadał o swoim spotkaniu z francuskim ambasadorem Pierre'm Levym. Miał przedstawić mu „bilans spraw, które są między Polską a Francją". To warunek, jaki przedstawili Francuzi, aby do Warszawy przyjechał z wizytą najpierw szef MSZ, a na początku listopada — Francois Hollande. Francuzi domagają się, aby Polska przedstawiła „jakąś wartość dodaną" do relacji obu krajów.
- Polska armia ciągle potrzebuje śmigłowców różnego typu. Te caracale, ale w mniejszej ilości, też mogą startować w różnych przetargach. Wyrażamy zainteresowanie specjalnym typem np. do operacji morskich — powiedział minister spraw zagranicznych. Prowadzący program zapytał, czy to „kontrakt na osłodę". Waszczykowski zaprzeczył: — Nie. W dalszym ciągu Airbus może startować. My potrzebujemy np. samolotów dla VIP-ów. Francja może być w dalszym ciągu bardzo poważnym partnerem dla Polski.Polski minister stara się teraz za wszelką cenę uratować sytuację i zapewnić media, że kryzys dyplomatyczny nie miał miejsca.
— Dyplomacja nie polega na zgrabności, chociaż warto ją też czasem zastosować — podsumował sprawę Caracali w tym samym programie w TVP1. To święte słowa, panie ministrze.
Poglądy wyrażone w artykule są prywatnymi opiniami autora i mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)