Polski MSZ na corocznym dwudniowym zebraniu dyrektorów instytutów polskich za granicą zapowiedział już, że część z nich zostanie odwołana, a na ich miejsce znaleziono już nowych, bardziej lojalnych pracowników.
Szczególnie "zadowoleni" byli Niemcy — którzy stwierdzili, że "trudno znaleźć lepszego rzecznika Polski" niż Katarzyna Wielga-Skolimowska.
To już kolejna fala zwolnień w polskich instytutach, których w sumie jest za granicą 24. Od początku kadencji PiS wypowiedzenia dostało już 13 dyrektorów.
O sprawie polskie media milczą. Informację o zwolnieniach ludzi kultury podała wyłącznie "Gazeta Wyborcza", jeden tekst o zwolnieniu Wielgi-Skolimowskiej pojawił się również na łamach portalu Tomasza Lisa NaTemat.pl.
Dziennikarzy polska kultura specjalnie nie interesuje, ponieważ słabo się sprzedaje — dużo słabiej niż najnowsze wyczyny ministrów Macierewicza czy Ziobry. A sprawa zwolnień w polskich instytutach jest niebywała, prócz tego — PiS zapowiedziało zmiany już na samym początku kadencji.
Minister Gliński wielokrotnie dawał do zrozumienia w mediach, że kultura promowana przez polskich przedstawicieli za granicą jest zbyt nowoczesna i kosmopolityczna. A powinna więcej czerpać z polskiego folkloru, promować klasyki teatru i muzykę klasyczną. A zamiast tego Polka w Berlinie promowała dialog polsko-żydowski. Ponadto Berlin niezbyt entuzjastycznie przywitał premierę filmu "Smoleńsk". A to już rzecz nie do wybaczenia. Dwa kina odwołały seanse, co rozsierdziło ambasadora Andrzeja Przyłębskiego, prywatnie — męża sędzi TK, powołanej przez PiS.
Zarówno Przyłębskiemu, jak i Izabeli Bochwic-Ivanovskiej, wicedyrektor Instytutu Kultury Polskiej w Berlinie (również z klucza PiS) — działalność dyrektorki była nie w smak. Zadbała bowiem o to, aby na ekranach berlińskich kin zagościła oscarowa "Ida", a nie film o katastrofie, w której zginął Lech Kaczyński.Inne grzechy Wielgi-Skolimowskiej to, według resortu Waszczykowskiego — np. wspieranie Ruchu Autonomii Śląska. Polegać miało ono na promocji śląskich produktów regionalnych wśród Niemców. Pracownicy instytutu tłumaczą, że taka propozycja została wcześniej zaakceptowana przez MSZ.
Rzecznik berlińskiego instytutu Marcin Zastrożny powiedział "Die Tageszeitung", że odwołana ze skutkiem natychmiastowym dyrektor "nie pasowała do nowego kursu kulturalno-politycznego obecnego rządu".
Innego zdania są niemieckie media, a także osoby i podmioty związane z kulturą. Listy do Waszczykowskiego z wyrazami poparcia dla odwołanej dyrektor wysłali m.in. Europejska Unia Narodowych Instytutów Kultury (EUNIC), Instytut Cervantesa w Berlinie, Muzeum Żydowskie w Berlinie oraz British Council. W sumie — 30 osobistości stanęło w jej obronie.
"Pani Katarzyna Wielga-Skolimowska jak nikt inny umiała przybliżyć nam nowoczesną Polskę poprzez wspólne projekty z zakresu historii i kultury. Jej zaangażowaniu i znakomitej pracy zawdzięczamy obecność kultury polskiej w świadomości współczesnych berlińczyków. Jesteśmy przekonani, że nie znajdą państwo lepszego rzecznika polskich interesów" — można przeczytać w jednym z pism kierowanych do Waszczykowskiego.
PiS "czyści" z "niepokornych kolejną sferę życia publicznego.
Zabawne jest, że partia, która dokonuje klasycznych "czystek" powołuje się na PRL, którego błędów rzekomo nie chce powielać. Z pewnością mu to nie grozi — takiej ideologicznej propagandy nie serwowała Polakom za PRL żadna instytucja.
Antonina Świst, publicystka polska, Warszawa
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)