Operacja została przeprowadzona pod kierownictwem jednego z najlepszych chirurgów ręki w Polsce, doktora nauk medycznych Adama Domanasiewicza. Korespondentka radia Sputnik przeprowadziła z nim rozmowę telefoniczną.
— Panie doktorze, jeśli się nie mylę, już od ponad 25 lat Pan doktor operuje i zajmuje się replantacją kończyn górnych. To dla Pana rutyna, ale niedawno pojawiła się wiadomość o nowatorskim przeszczepie. Na czym polega wyjątkowość tej operacji?
— Replantacje kończyn, zresztą, bardzo dobrze znane w Rosji — i tutaj chciałem bardzo serdecznie pozdrowić mojego przyjaciela Igora Gołubiewa, profesora chirurgii ręki w Moskwie — są znanymi operacjami od lat 60-tych. Nowością, która się pojawiła pod koniec lat 90-tych i na początku 21-go wieku były przeszczepy kończyn. Czyli człowiekowi, który stracił kończynę i nie można było mu przyszyć jego własnej kończyny, można było już zaproponować przyszycie mu kończyny od zmarłego. Podobnie, jak przeszczepia się nerki, serca czy wątroby.
Na czym polega różnica między tym, co wykonaliśmy obecnie, a tym, co było robione dotychczas na świecie? Nie sięgnięto do tej pory po ludzi, którzy się urodzili bez kończyn. Z dwóch powodów. Po pierwsze obawiano się braku tzw. reprezentacji korowej, że mózg pacjenta nie będzie w stanie rozpoznać tej kończyny i nią zawiadywać, czyli, że będzie to żywa proteza, ale jednocześnie jakby martwa, bo nie będzie się ruszała. Drugą przyczyną były powody techniczne. Wada rozwojowa w odróżnieniu do amputacji nie jest po prostu przecięciem struktur, że po jednej i drugiej stronie są takie same struktury anatomiczne, tylko w różnym stopniu upośledzenia rozwoju poszczególnych tkanek. To znaczy, że zupełnie inaczej anatomicznie mogą wyglądać kości, może nie być nerwów, naczyń, grup mięśniowych, które zawiadują, poruszają kończyną. To jest coś, co zniechęcało chirurgów do sięgnięcia po ten typ kalectwa.
Nie da się ukryć, że to przypadek zrządził, że pojawił się dawca, zmarł człowiek, który odpowiadał genetycznie jednemu z naszych biorców na naszej liście i ten biorca był właśnie z wadą wrodzoną. Nie pozostawało nam więc nic innego, jak tylko podjąć to wyzwanie, do którego wcześniej teoretycznie przygotowaliśmy się, omawiając różne scenariusze operacji w zależności od tego, co znajdziemy w tej wadzie. Sięgnęliśmy więc po określony scenariusz i według niego odegraliśmy ten utwór, czy partyturę, można tak to nazwać. Były rozpisane nuty, był dyrygent, były rozpisane instrumenty, kto na czym gra, no i orkiestra zagrała. Udało się. Pacjent czuje się dobrze. W tej chwili zaczęła się ósma doba po przeszczepie. Porusza już palcami, co jest już sukcesem, bo obawialiśmy się, że pacjent nie będzie wiedział, jak wydać komendę tej kończynie. Okazuje się, że mózg uczy się szybko i udało się to zrobić.— To rzeczywiście wspaniała wiadomość, bo to jest szansa na normalne życie dla tych osób, które urodziły się z wadami kończyn, jak Pan doktor podkreślił w jednym z wywiadów. Co będzie się działo dalej? Czy mogą być jeszcze jakieś problemy?
— Przy przeszczepach od obcego osobnika, albo w ogóle przeszczepach, zawsze mogą być problemy. Po pokonaniu problemów technicznych zacznie się walka z odrzutami, czyli immunosupresja tak, jak w każdym przeszczepie. Z tym, że leczenie teraz jest tak już doskonałe, że potrafimy sobie z tym radzić. Jesteśmy, więc, dobrej myśli.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)